logo
logo

Zdjęcie: K.Sadowski/ Nasz Dziennik

Zdrowie pod młotek

Czwartek, 19 lipca 2012 (06:50)

NSZZ "Solidarność" protestuje przeciwko planom resortu skarbu dotyczącym prywatyzacji spółek uzdrowiskowych, które jako kurorty narodowe miały pozostać w gestii państwa.

W ocenie związku, prywatyzacja ograniczy dostęp do leczenia sanatoryjnego, a uzdrowiska pod kuratelą komercyjnych właścicieli mogą utracić swój leczniczy charakter.

W Polsce 26 uzdrowisk było własnością państwa, z czego 15 zostało sprywatyzowanych, a cztery są w trakcie procesu przekształceń własnościowych. W 2008 r. minister skarbu oraz minister zdrowia uzgodnili, że siedem spółek uzdrowiskowych: Ciechocinek, Busko-Zdrój, Krynica, Lądek-Zdrój, Rymanów-Zdrój, Świnoujście i Kołobrzeg - zostanie wyłączonych z procesu prywatyzacji.

- Spółki te są najcenniejsze z punktu widzenia zasobów naturalnych, leczniczych, a także ze względów historycznych. Dlatego na zawsze powinny one pozostać własnością państwa - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Zdzisław Skwarek, przewodniczący Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ "Solidarność". Jego zdaniem, jeżeli uzdrowiska te zostaną przekazane w ręce prywatne - do czego zmierzają działania resortu Skarbu Państwa i resortu zdrowia - to w przyszłości państwo utraci wszelką kontrolę nad lecznictwem uzdrowiskowym.

Sprzedać, zamiast zmodernizować

Do tej pory Rymanów-Zdrój był na liście siedmiu uzdrowisk wyłączonych spod prywatyzacji. Jednak minister skarbu chce przeznaczyć ten ośrodek oraz sześć pozostałych do prywatyzacji. Prezes uzdrowiska Paweł Szczygieł stoi na stanowisku, że pozyskanie inwestora strategicznego może być szansą na rozwój spółki uzdrowiskowej, a także otworzyć możliwość pozyskania środków na inwestycje. Kompleks potrzebuje bowiem blisko 70 mln zł na modernizację bazy zabiegowej i noclegowej, a także na modernizację stacji uzdatniania wody.

Uzdrowisko w Rymanowie to także największy pracodawca w mieście, bo zatrudnia ponad pięćset osób. Władze miasta są pełne obaw co do tego, jaka przyszłość czeka kurort w nowej formule. Tym bardziej że czas kryzysu nie sprzyja poszukiwaniu inwestorów. - Gdyby rzeczywiście znalazł się dobry inwestor i chciałby zainwestować określone środki w infrastrukturę Uzdrowiska w Rymanowie, to byłaby to pewna szansa, ale niekoniecznie tak musi być - zastrzega burmistrz Wojciech Farbaniec.

Już nie ten Ciechocinek

Również kuracjusze i pacjenci obawiają się, że po prywatyzacji uzdrowiska stracą niepowtarzalną atmosferę. Tak jest chociażby w Ciechocinku, który prócz tego, że jest uzdrowiskiem, ma bezcenne zabytkowe tężnie czy warzelnię soli. Przeciwnicy prywatyzacji Uzdrowiska w Ciechocinku - zwanego też perłą wśród nadwiślańskich kurortów - uważają, że nowy właściciel skupi się na działalności komercyjnej, a mniej na działalności uzdrowiskowej, tworząc np. luksusowe SPA, gdzie dzień pobytu może kosztować znacznie więcej, niż przeznacza na to NFZ. Istnieje zatem zagrożenie, że niezamożni pacjenci stracą szansę na leczenie poszpitalne.

- Trudno oczekiwać, że nastawiony na zysk komercyjny właściciel będzie chciał leczyć ludzi ciężko chorych, którymi trzeba się zająć i których koszt utrzymania jest znacznie wyższy - ocenia przewodniczący Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ "Solidarność".

Resort skarbu wprawdzie zapewnia, że charakter uzdrowisk po prywatyzacji się nie zmieni, a kuracjusze nadal będą mieć do dyspozycji pełną gamę zabiegów finansowanych również w ramach NFZ, ale czy tak rzeczywiście będzie, trudno teraz jednoznacznie ocenić. Już dziś ponad 550 pracowników tej placówki coraz bardziej obawia się o swoje zatrudnienie.


Przekształcenia w hotele?

Zabiegi o utrzymanie dotychczasowego statusu uzdrowisk to także walka o dostępność lecznictwa uzdrowiskowego. Dlatego organizacje związkowe NSZZ "Solidarność", OPZZ czy Forum Związków Zawodowych zgodnie sprzeciwiają się zmianom rozporządzenia w sprawie wyłączonych z prywatyzacji siedmiu uzdrowisk. W ubiegłym roku Sejm nie wyraził zgody na zmianę ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, oponując przeciw skreśleniu z ustawy artykułu zobowiązującego ministra Skarbu Państwa i ministra zdrowia do wyznaczenia spółek, które nie będą podlegać prywatyzacji.

- Plany prywatyzacji uzdrowisk są niezgodne z obowiązującą w Polsce ustawą o lecznictwie uzdrowiskowym - uważa Zdzisław Skwarek. Proponowana przez ministra skarbu nowelizacja rozporządzenia otwierałaby drogę do prywatyzacji uzdrowisk właśnie w Ciechocinku, Busku-Zdroju, Lądku-Zdroju, Świnoujściu, Kołobrzegu, Rymanowie czy Krynicy. - To cenne polskie uzdrowiska ze względu na zasoby naturalne, np. źródła wód leczniczych czy borowiny - zauważa szef Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ "Solidarność".

Sprywatyzowanie kurortów może oznaczać ograniczenie dostępu do leczenia sanatoryjnego.

- Niewykluczone, że uzdrowiska w atrakcyjnych turystycznie miejscowościach zmienią się w hotele, gdzie doba będzie kosztowała np. 250 zł, a nie jak dotychczas 60 złotych. Kogo z chorych będzie stać na zapłatę takiej sumy za leczenie poszpitalne? - pyta Skwarek.

Dotąd obowiązująca ustawa określa, że lecznictwo uzdrowiskowe, nad którym merytoryczny nadzór sprawuje resort zdrowia, jest integralną częścią systemu opieki zdrowotnej. Dodatkowym argumentem za utrzymaniem tego statusu jest fakt, że świadczenia wykonywane w lecznictwie uzdrowiskowym są niejednokrotnie tańsze i bardziej skuteczne dla chorych niż te same zabiegi w lecznictwie zamkniętym.

W ocenie przeciwników dalszej prywatyzacji tej gałęzi, po przekształceniach nowy właściciel jest zobowiązany do prowadzenia działalności uzdrowiskowej zaledwie przez okres 2-3 lat, a więc w okresie obowiązywania pakietu socjalnego i inwestycyjnego. Po czym może zmienić profil, a nawet sprzedać uzdrowisko.

- Przepisy uniemożliwiają ministerstwu ograniczanie działalności podmiotowi prywatnemu. Tak się stało w przypadku Nałęczowa, gdzie koncern Nestle wykupił sanatorium, aby wydobywać wodę. Samo uzdrowisko zostało sprzedane kolejnemu właścicielowi - przestrzega przewodniczący Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ "Solidarność".

Żeby ocenić, jak wygląda i jak się zmienia struktura własności sprywatyzowanych uzdrowisk, potrzeba od 10 do 15 lat. Dopiero wtedy będzie możliwa ocena, w jakim zakresie inwestorzy, którzy kupili uzdrowiska, prowadzą dotychczasową działalność i czy w tym okresie nie zmniejszył się dostęp do lecznictwa uzdrowiskowego.

Przewodniczący Skwarek przypomina też, że środki z dotychczasowej prywatyzacji tych placówek miały iść na sfinansowanie inwestycji uzdrowisk wyłączonych spod prywatyzacji. Ministerstwo Skarbu Państwa wyliczyło, że na inwestycje w siedmiu uzdrowiskowych spółkach potrzeba ponad 250 mln zł, co stanowi zaledwie niewielką część kwoty, jaką Skarb Państwa pozyskał z tytułu prywatyzacji pozostałych uzdrowisk.

- Nie można zatem powiedzieć, że środków brakuje i żeby modernizować uzdrowiska, trzeba je prywatyzować. To nieprawda. Skoro państwo było stać na wybudowanie kosztem wielu miliardów złotych stadionów na Euro 2012, to nie powinno mieć ono problemów z modernizacją bazy uzdrowiskowej - uważa Zdzisław Skwarek.

Mariusz Kamieniecki

Nasz Dziennik