Z prof. Mariuszem-Orionem Jędryskiem, w latach 2005-2007 wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju – inicjatorem poszukiwań gazu i ropy naftowej w łupkach w Polsce, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Mariusz Kamieniecki
Panie profesorze Komisja Europejska bada projekt polskiej ustawy regulującej koncesje na wydobycie gazu łupkowego. Co było powodem wszczęcia tej procedury?
– Powody są zapewne zapobiegawcze, ale przede wszystkim nikt nie może nikomu zabronić badania jakiegoś dokumentu, który jest w przygotowaniu. Komisja Europejska analizuje przecież rządowy projekt ustawy o zmianie prawa geologicznego i górniczego, który jest w fazie przygotowań i nie wyszedł jeszcze z rządu do Sejmu. Nie ma więc za bardzo czego komentować, bo to Sejm uchwala prawo, a poza tym jeszcze jest Senat i prezydent. Nie wiadomo zatem, jaki będzie ostateczny kształt zapisów. Poza tym, że jest to spora nadgorliwość granicząca z wtrącaniem się w proces legislacyjny, który jest wewnętrzną sprawą Polski, nie ma o czym mówić. Daleko mi do tego rządu, ale skoro Sejm nie wtrąca się do procesu przygotowania projektu ustawy, to tym bardziej nie powinna robić tego żadna Komisja, taka czy inna. Jeżeli badamy projekt polskiej ustawy regulującej koncesje na wydobycie gazu z formacji łupkowych to formalnie pod kątem zgodności z unijną dyrektywą węglowodorową, ale nie sądzę, aby tylko o to chodziło. Przyczyną jest też zapewne wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 27 czerwca, o którym pisałem już na łamach Naszego Dziennika na początku lipca br.
Co to postępowanie może oznaczać dla Polski?
– W tej chwili nic – ale nieformalnych nacisków na pragnących brukselskich stanowisk członków obecnego rządu nie da się wykluczyć. Jeżeli Ministerstwo Spraw Zagranicznych znowu zawali sprawę i Polska cokolwiek w potencjalnym odwołaniu przegra, to będzie do zgodne z interesem eksporterów gazu w szczególności Rosji, Norwegii i częściowo USA, oraz handlarzy gazem takich jak Niemcy czy Holandia. Półtora miesiąca przed wyrokiem złożyłem, wraz z posłem Jackiem Światem, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych interpelację w sprawie procesu przed Trybunałem. Czekam na odpowiedź.
Czy sen o wielkim gazie prysnął…
– No właśnie – sen. Tu trzeba było działać, a nie śnić. Gaz jest, ale rządząca koalicja PO – PSL zawaliła wszystko jakby na życzenie wrogów polskiego bezpieczeństwa surowcowo-energetycznego.
Do czego zatem może doprowadzić spór z Komisją Europejską, krótko rzecz ujmując co możemy utracić?
– Spór się nam nie opłaci, ale jeżeli trzeba się „postawić”, to trzeba wygrać. Wątpię czy Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego stać na postawienie się. Ich dotychczasowe działania oceniam bardzo negatywnie.
We wspomnianym już materiale zamieszczonym na łamach Naszego Dziennika 3 lipca br. napisał pan m.in. „Nie wykluczam, że KE będzie nas szantażowała zawieszeniem dotacji z dopiero co wynegocjowanego budżetu Unii, który Tusk, manipulując liczbami, próbuje przedstawiać jako swój sukces”. Czy rzeczywiście taki szantaż jest możliwy?
– Absolutnie nie wycofuję się z tych podejrzeń. Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 27 czerwca stwierdził, że Polska, wydając koncesje na poszukiwania gazu z łupków złamała europejskie prawo. Po ostatecznym rozstrzygnięciu nie przewiduję żadnych konsekwencji prawnych i finansowych, a jeżeli zapadną wyroki, to nie będą one mogły nawet dotyczyć wypłaty odszkodowań. Jest więc ciekawie i sztuką byłoby przegrać, nawet jeśli nasza wygrana naruszałaby interesy najsilniejszych. Oczywiście całość dramatycznie pogarsza i tak fatalny obraz Polski.
Po tym, co pan powiedział, pytanie czyja to wina wydaje się retoryczne…?
– Rzecz jasna jest to wina premiera Tuska i rządu PO – PSL, ale tak naprawdę także większości sejmowej, każdego posła większości koalicyjnej, która w latach 2008-2011 dopuściła do wydawania koncesji na tak wielką skalę i jednocześnie uchwaliła fatalne prawo, a teraz brnie w tych działaniach przeciw interesowi narodowemu.
Kogo zatem wspiera bierność rządu Donalda Tuska?
– Może nie tyle kogo wspiera bierność Donalda Tuska, ale kogo Tusk wspiera swoją biernością i kto go wspiera aby był bierny?
- a zatem…
– To jest tylko pozorna bierność – Donald Tusk tak naprawdę działa przeciw nam, przeciw Polsce i jej interesom. O tym mówiłem już i pisałem wiele razy – jeszcze raz gorąco zapraszam do sięgnięcia do linków na www.jedrysek.eu. Tymczasem w mediach prorządowych cisza nt. wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 27 czerwca. Kary potencjalnie mogą być niemałe.
- to znaczy jakie…?
– Obliczenia wysokości kary są dość skomplikowane i uzależniają wysokość dziennej stawki od czasu trwania uchybienia, możliwości finansowych penalizowanego państwa w stosunku do państw członkowskich, liczby głosów, specjalnie obliczanego współczynnika wagi uchybienia. Sądzę, że opłaty dla Polski można szacować na kilkadziesiąt do ok. 100 tysięcy Euro dziennie. Mimo niespotykanych w historii wolnej Polski tak szkodliwych działań władz centralnych przeciw bogactwom naturalnym jakimi „poszczycił” się rząd PO – PSL to w sprawie geologii i górnictwa, prawa do własnych złóż należy bronić i czy się to komuś podoba, czy nie w imię dobra nadrzędnego wspomagać ten rząd – choć wątpię, czy Donald Tusk ze swoją ekipą tego chce.
Czy te konsekwencje finansowe są w ogóle realne?
– Osobiście nie uznałbym ważności przepisów w oparciu, o które wydano wyrok dla złóż niekonwencjonalnych, a w związku z tym jakichkolwiek konsekwencji także finansowych. Według mojej wiedzy, wyrok dotyczy koncesji wydawanych po 2008 roku. Z pewnością pierwsze przetargi na koncesje wydawane w latach 2006-2007 nie miały sensu, bo wtedy nikt nie chciał poszukiwać węglowodorów w łupkach w Polsce. Wszystkie wydane koncesje dotyczą wyłącznie poszukiwań bez formalnej gwarancji uzyskania koncesji na eksploatację. Poszukiwania zaś dotyczą wyłącznie nakładów, a nie zysków – a zatem nie możemy formalnie mówić o utraconych korzyściach. Broniąc interesu Polski należy argumentować, że przetarg na straty nigdzie nie jest regulowany przepisami unijnymi. Zarzuty dotyczą ustawy prawo geologiczne i górnicze z 1994 r. – ono zaś już nie obowiązuje. Koncesje na poszukiwania to specyfika Polski i nie można wydawać wyroku na coś czego prawo UE nie obejmuje. Zresztą kiedy to prawo tworzono o złożach niekonwencjonalnych nikt w Europie nawet nie mówił. To rząd Prawa i Sprawiedliwości wydał pierwsze koncesje na złoża w łupkach i nie musiał ogłaszać przetargu, bo formalnie koncesji było więcej niż chętnych – a jak wiemy prawo nie działa wstecz. Potem było nasze moratorium na wydawanie koncesji, ale PO je złamało. Ponadto, są jeszcze inne argumenty, ale póki co poczekajmy.
Dziękuję za rozmowę.