Znowu się dzieje „w łupkach” sporo i znowu niedobrze. Co prawda w zeszłą środę w Komisji Środowiska Parlamentu Europejskiego nie odbyło się głosowanie nad projektem dyrektywy utrudniającej prowadzenie poszukiwań i eksploatacji węglowodorów ze złóż niekonwencjonalnych, ale nie aby zaniechać tej dyrektywy, ale aby dopracować obostrzenia i usunąć błędy formalne.
Za 2 miesiące sprawa wróci z impetem – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Druga sprawa to fakt postępującej konsolidacji w jednym ręku koncesji na poszukiwania gazu w łupkach w Polsce. Ta jedna ręka George'a Sorosa przypuszczalnie kontroluje (oficjalnie) około 1/3 liczby wszystkich koncesji – czyli więcej niż łącznie posiadają spółki kontrolowane (częściowo) przez Skarb Państwa.
Przewidując taki rozwój wypadków, wydałem (pełniąc funkcję głównego geologa kraju i wiceministra środowiska w rządzie Prawa i Sprawiedliwości) około 10 kocesji. Alarmowałem członków rządu PO – PSL (już na początku 2008), a potem w liście do Donalda Tuska (30 czerwca 2010, http://jedrysek.eu/articles/TuskD1007011MOJ.pdf) i do parlamentarzystów, aby nie wydawać dalej koncesji i nie uchwalać tak fatalnego nowego Prawa geologicznego i górniczego.
W liście tym pisałem m.in.: …bardzo źle jest wtedy, kiedy rozdaje się tak łatwo aż tyle koncesji, nie pozostawiając ich pełnej kontroli w polskich rękach. Można było wydać 20 koncesji, ale nie 60 (…) Byłaby to raczej dla nas tarcza gazowa niż gazowy oręż. A kto oddaje własną tarczę w obce ręce? Ostrzegałem też dosadniej na łamach „Naszego Dziennika”, w Telewizji Trwam, Radiu Maryja, w wystąpieniach internetowych, czasem w mediach przyrządowych (np. audycji „Polityka przy kawie”, „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego – media te albo uniemożliwiają odtwarzanie w internecie, albo bardzo utrudniają, zmieniając adresy linków). Zachęcam do odszukania i obejrzenia.
Zagrożenia są duże, i to nie tylko ekonomiczne. Rozdmuchane obawy w zakresie ochrony środowiska podsycają niepokoje społeczne zdezorientowanych i osamotnionych mieszkańców terenów objętych koncesjami na gaz w łupkach.
Polska nie miała i do dziś nie ma żadnej kontroli nad handlem koncesjami – często nadal nie wiadomo, kto nimi włada naprawdę.
Przecież do dziś nie ma odpowiedniej ustawy, odpowiedniego organu kontrolnego, właściwych organów doradczych – a w 2007 r. to było! Czuję się o tyle odpowiedzialny, że w imieniu rządu Prawa i Sprawiedliwości aktywnie poszukiwałem inwestorów, wtedy gdy żaden fachowiec w Polsce w gaz w łupkach (nie mówiąc o ropie naftowej) nie wierzył.
Polska dramatycznie potrzebowała niekonwencjonalnych rozwiązań, by się wyzwolić z zaciskającej się pętli gazowej. Stąd starania o inwestorów i pierwsze koncesje – ale koszty były przerzucone na inwestora zagranicznego – Polska nie ryzykowała niczego, bo po wydaniu łącznie około 10 koncesji 4 inwestorom w odległości kilkuset kilometrów od siebie panowaliśmy nad sytuacją. Poszukiwania szły. Następnie wprowadziłem moratorium na wydawanie dalszych koncesji.
Oni mieli prowadzić poszukiwania, a my Polskę przygotowywaliśmy organizacyjnie (3 organy doradczo-kontrolne, 2 ustawy, baza ekspercka, 100 mln zł na rozwój rodzimego know-how) i prawnie (2 nowe ustawy) – chroniony był interes Skarbu Państwa i interes społeczności lokalnych. Następne koncesje miały być wydawane skąpo i według zupełnie nowych zasad udziału Skarbu Państwa (odsyłam do swoich publikacji i wystąpień – www.jedrysek.eu).
Kiedy rząd PO – PSL przejął władzę, to pierwszą rzeczą było rozpoczęcie wydawania koncesji na starych zasadach, usuwając wszystko, co zrobił rząd Prawa i Sprawiedliwości: rząd PO-PSL rozwiązał wszystkie organy doradczo-kontrolne, bazę ekspercką, wycofał finansowanie i zarzucił projekty ustaw.
Dziś słyszymy, że Soros, San Leon czy inne firmy płaciły za pojedyncze koncesje około 100 mln dolarów. Państwo polskie za koncesje na tych warunkach, na jakich je wydano, gdy zaczął się na nie boom, powinno pobrać około 100 mld zł – a wzięto 40 mln zł (za wszystkie). Stało się to w sytuacji, gdy lokalne społeczności zostały pozostawione same sobie, bez zabezpieczenia ze strony państwa – na straży ich interesu miał stać silny wsparty finansowo geolog powiatowy będący w strukturze kompetentnego organu państwa (Polska Służba Geologiczna).
Trudno się dziwić czasami ostremu oporowi społecznemu, tym bardziej że dziś Skarb Państwa nie będzie miał środków, aby wspomóc także finansowo lokalne społeczności, bo sam będzie miał poważne problemy z odszkodowaniami dla inwestorów. Po tylu latach nadal nie jesteśmy gotowi prawnie i organizacyjnie nawet do poszukiwań gazu w łupkach (na dużą skalę).
Wyprzedziliśmy pozostałe kraje UE o 4 lata, a PO – PSL, zamiast kontynuować drogę do niesłychanego sukcesu, wpakowała Polaków w bardzo trudną sytuację gospodarczą, gdzie każdy krok będzie nas dużo kosztował, a niedziałanie jeszcze więcej. To, co w tej chwili prawdopodobnie robi ekipa (mam na myśli inne słowo, ale nie mogę go użyć) Donalda Tuska, to oddanie tego, czego Polacy nie odczuli, że mają, czyli potężnego bogactwa w postaci złóż gazu i ropy.
Wszyscy Polacy są już nabici w butelkę. Wysokie, bo sięgające 20 proc., poparcie dla PO to chyba ciągle efekt manipulacji w mediach przyrządowych, klientelizmu, nieświadomości albo w największym stopniu to rodzaj syndromu sztokholmskiego.
Prof. zw. dr hab. Mariusz-Orion Jędrysek jest kierownikiem Zakładu Geologii Stosowanej i Geochemii na Uniwersytecie Wrocławskim, posłem na Sejm RP KP PiS, przewodniczącym Zespołu Surowców i Energii oraz zastępcą przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (www.jedrysek.eu). W latach 2005-2007 był wiceministrem środowiska i Głównym Geologiem Kraju – inicjatorem poszukiwań gazu i ropy naftowej w łupkach w Polsce.