logo
logo

Rolnictwo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Amela z krainy sadów

Czwartek, 7 lutego 2019 (11:39)

Aktualizacja: Czwartek, 7 lutego 2019 (11:39)

Mieszkańcy Warszawy i okolic będą mieli okazję wziąć udział w degustacji szczególnych jabłek – Amela. Zostały one wyprodukowane metodą „zero pozostałości środków ochrony roślin”.

 

Jesteśmy absolutnym liderem w produkcji owoców w Europie. Nawet 25 proc. europejskich jabłek pochodzi z Polski. Pozycja lidera to też zobowiązanie. Naszym sadownikom udało się opracować wyjątkową metodę produkcji jabłek. Co jest w nich takiego szczególnego? Podając je do zjedzenia naszym bliskim, mamy pewność, że nie zawierają one środków chemicznych.

Tę wyjątkową metodę opracowali sadownicy z gminy Błędów i sąsiednich gmin – mieszkańcy największego sadu w Europie. Zrzeszyli się w Klaster „Polska Natura” i razem działają na rzecz rozwoju swojego regionu. – Już cztery lata temu postanowiliśmy wyprodukować owoc, który byłby wolny od pestycydów. Wymagało to stworzenia nowej technologii. W owocu produkowanym konwencjonalną metodą może znajdować się nawet 30 związków po pestycydach. Oczywiście, to mieści się w dopuszczalnych normach, ale my chcieliśmy czegoś nowego – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Sławomir Rzeźnicki, prezes Stowarzyszenia „Kraina Sadów i Ogrodów”, zaangażowany w działalność klastra.

Jak powstaje Amela?

Sadownicy rozpoczęli więc współpracę z wybitnymi naukowcami. Dzięki ich wsparciu udało się opracować metodę, która gwarantuje, że owoc, który dostaniemy do spożycia, jest pozbawiony chemii. – Postanowiliśmy skorzystać z wiedzy naukowców. Do pewnego momentu stosujemy pestycydy, a później przechodzimy na produkcję ekologiczną. Rozpad tych związków uzależniony jest od wielu czynników, m.in. od temperatury czy wilgotności. Efektem końcowym naszej pracy jest owoc całkowicie ekologiczny, bez żadnych pozostałości po chemii – zapewnia Sławomir Rzeźnicki. Wyprodukowane w ten sposób jabłko zostało nazwane Amela. Jak dotąd w Polsce tylko sadownicy z okolic Grójca zdecydowali się na produkcję owoców tym sposobem.

Ważnym aspektem produkcji jabłek jest także zadbanie o odpowiednie środowisko, w którym owoc wzrasta. Im mniej negatywnych czynników, tym jakość owocu jest lepsza. O to także zadbali sadownicy z okolic Grójca. – Wprowadzamy o wiele mniejszą ilość chemii do środowiska. A więc ziemia, powietrze, woda, cała przyroda na tym nie cierpi. Ważne są również pożyteczne owady, takie jak pszczoły. Zasiedlamy nimi całe sady. To ważny element naturalnej walki biologicznej z chorobami i pasożytami – podkreśla prezes Stowarzyszenia „Kraina Sadów i Ogrodów”.

Następna będzie borówka

Obecnie sadownicy z okolic Grójca produkują 50 tys. ton jabłek. Wysyłane są one także za granicę. Aż 5 tys. ton to owoce Amela wyprodukowane metodą „zero pozostałości środków ochrony roślin”. Zagoszczą one na największych w Europie Międzynarodowych Targach Fruit Logistica 2019, które w dniach od 6 do 8 lutego będą się odbywać w Berlinie. Ale nie trzeba wyjeżdżać z Polski, aby spróbować tych jabłek. Ich degustacja połączona z promocją będzie miała miejsce już w najbliższy piątek i sobotę – 8 i 9 lutego – w warszawskich sklepach sieci Selgros. W piątek owoce będzie można spróbować w dwóch sklepach Selgros w Warszawie: przy ul. Marsa 56 oraz przy ul. Przylesie 3. Z kolei w najbliższą sobotę 9 jabłek Amela będzie mógł skosztować każdy, kto odwiedzi kolejne dwa sklepy tej sieci: przy ul. Połczyńskiej 103 oraz przy ul. Puławskiej 58. Dla wszystkich zainteresowanych jabłkami wolnymi od chemii i pestycydów zostanie utworzone specjalne stoisko promocyjne.

Jak zapowiadają sadownicy, jabłka Amela to tylko początek produkcji owoców wolnych od chemii. Według planów, wkrótce na rynku mają się pojawić inne owoce całkowicie wolne od pestycydów. Pierwszym z nich będzie borówka amerykańska. – Ten system produkcji można przenieść na inne owoce. W zeszłym roku ruszyliśmy pilotażowo z borówką amerykańską. W tym roku będziemy produkować jej już dużo więcej. Myślimy też o kolejnych owocach, ale to wymaga jeszcze pracy i badań – deklaruje Sławomir Rzeźnicki.

Rafał Stefaniuk

Nasz Dziennik