logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Matuszak/ Nasz Dziennik

Eksport jabłek na Wschód kuleje

Sobota, 29 marca 2014 (15:24)

Kryzys na Ukrainie i konflikt z Rosją dają się we znaki nie tylko hodowcom trzody chlewnej w związku z rosyjskim embargiem na wieprzowinę, ale także producentom jabłek. Ukraińcy kupują coraz mniej jabłek, a Rosjanie w związku ze spadkiem rubla w stosunku do dolara i euro chcą niższych cen. Giełdy rolno-spożywcze ledwo dyszą.

Polska jest największym eksporterem jabłek w Europie i czołowym na świecie. 90 proc. tych owoców eksportowanych przez nasz kraj trafia na Wschód, a tylko 10 proc. do krajów zachodnich. Polskie jabłka są sprzedawane na rynki unijne, a także na rynek chiński i do Afryki Północnej, do takich krajów jak Libia czy Maroko. Jednak czołowe miejsce wśród odbiorców polskich owoców i warzyw, w tym głównie jabłek, zajmuje Rosja, gdzie w latach urodzaju trafia rocznie nawet do miliona ton polskich jabłek. Choć nie jest to rynek łatwy, a tym bardziej ustabilizowany, to jednak jest to obszar ogromnych możliwości i perspektyw, z którym polscy producenci owoców i warzyw - chcąc nie chcąc - muszą się liczyć.

Tymczasem wydarzenia za wschodnią granicą i napięte stosunki z Rosją nie pozostają bez wpływu na sytuację na polskim rynku jabłek. – Z tygodnia na tydzień obserwujemy spadek cen jabłek. Ukraińcy, którzy byli głównie pośrednikami czy dostawcami na rynek rosyjski, tygodniowo kupowali u nas ok. 900 ton jabłek, teraz pojawiają się sporadycznie – podkreśla Marcin Ciszkiewicz, prezes Sandomierskiego Ogrodniczego Rynku Hurtowego w Sandomierzu.

Zamknięcie rynku rosyjskiego na towary spożywcze z Ukrainy odbija się także na naszych producentach owoców i warzyw. Sadownicy, którzy zdążyli sprzedać swoje jabłka przed końcem ubiegłego roku i na początku stycznia, a więc przed zaostrzeniem wydarzeń na kijowskim Majdanie, mogą mówić o szczęściu. Większość jednak wciąż czeka, licząc, że sytuacja się poprawi. Brak ukraińskich kupców nie jest jedynym problemem dla polskich sadowników. Rosjanie, którzy pojawiają się jeszcze na giełdzie w Sandomierzu, żądają niższych cen, co z kolei jest nieopłacalne dla naszych sadowników. Polscy producenci owoców obawiają się także zablokowania przez Rosję eksportu towarów rolno-spożywczych, w tym jabłek. Mają jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, w przeciwnym wypadku byłoby to niekorzystne dla całego regionu sandomierskiego określanego mianem zagłębia jabłkowego.

- Jako producenci i hurtownicy owoców i warzyw oczekujemy rozważnych działań rządu także co do sankcji wobec Rosji, które powinny być przemyślane, żeby nie odbiły się rykoszetem na nas – uważa Marcin Ciszkiewicz.

Sadownicy liczą, że część jabłek, których nie uda się wyeksportować na wschodnie rynki, zostanie sprzedana na rynku krajowym, także przetwórczym. Ten jednak nie jest w stanie wchłonąć wszystkich nadwyżek. – Liczymy, że konflikt na Ukrainie zostanie zażegnany i znów będziemy mogli sprzedawać swoje jabłka na Wschód – mówi Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej. Sadownicy, którzy mają taką możliwość, przetrzymują swoje owoce w chłodniach, licząc, że sytuacja się unormuje.

 

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl