Czy SENSE ma sens?
Światły i światowej sławy eksporter demokracji minister Radosław Sikorski w pięć dni nauczy funkcjonowania państwa rynkowego. Śmiałkowie, przybywajcie!
Szkolenie o kryptonimie SENSE realizuje w tym tygodniu MSZ we współpracy z Krajową Szkołą Administracji Publicznej. I oto zgłosiła się grupa nieustraszonych urzędników i biznesmenów z Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Ukrainy oraz poszukiwacze przygód z Kirgistanu. O, szczęśliwe kraje! Kilka krótkich sesji, fenomenalna symulacja komputerowa działania państwa z gospodarką rynkową i będzie można zaksięgować, że ambitny cel szkolenia został osiągnięty. A jest nim nie tylko wzmocnienie administracji rządowej w krajach beneficjentów, ale także promowanie tam niezbędnych reform i zasad dobrego rządzenia.
43 urzędników z demokratyzujących się pod okiem Radosława Sikorskiego krajów - po przybyciu do Warszawy nie może się nadziwić, jaki nawał pracy ma u nas Centralne Biuro Antykorupcyjne. Co dzień wstaje, to nowa afera. Niejeden uczestnik z satysfakcją odnotował, że jego kraj już spełnia ów standard dojrzałej demokracji, jakim jest korupcja.
Jeszcze bardziej edukowanym gościom podoba się moduł z technik negocjacyjnych. Jako sztandarowy przykład podawany jest scenariusz mistrzowskich negocjacji strony polskiej z Rosjanami w sprawie wspólnego prowadzenia śledztwa smoleńskiego i sprowadzenia wraku tupolewa. Przykład drugi to koronkowa operacja pozbycia się problemu budowania na naszym terytorium amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Na tym polu uczestnicy również mogą się czuć bez kompleksów, w sprawnościach negocjacyjnych co najmniej nam dorównują. Dużą popularnością cieszą się warsztaty przywództwa, podczas których wykładana jest przemyślna strategia, zgodnie z którą Polska pod przywództwem Platformy Obywatelskiej traci swoją pozycję w NATO. Szkolona grupa i w tej sferze bez trudu znajduje platformę porównawczą w postaci lokalnych strategów.
Całość wieńczy symulacja komputerowa, czyli gra komputerowa, która utrwala nabytą podczas zajęć umiejętność „przybliżonego projektowania wieloletniego zarządzania państwem”.
Gołym okiem widać, że pożytek z tego będzie... przybliżony.
O motywacyjnym walorze szkoleń świadczy fakt, że delegacje z niektórych krajów biorą w nich udział już po raz kolejny. Dobre mniemanie o sobie chcą w ten sposób ugruntować m.in. przedstawiciele Białorusi i Ukrainy. W poprzednich edycjach brali udział też specjalni wysłannicy z Afganistanu, Serbii czy Tunezji, ale państwa te po zaserwowanych nad Wisłą naukach wzniosły się już na taki poziom demokratyzacji, że teraz same mogą zaprosić ministra Sikorskiego na korepetycje z dobrego rządzenia.
Kto za to wszystko płaci? Resort informuje, że szkolenie finansowane jest ze środków programu „Polska współpraca rozwojowa”. Polega on na tym, że kraje wysoko rozwinięte (czyli my?) pomagają innym w przezwyciężeniu globalnej luki. Pomagamy tak, jak rząd potrafi najlepiej - symulacją.