Nie wybierajcie nam Papieża
"Koterie Watykanu. Gra o tron" - oto esencja sensacyjnych informacji, jakie na temat wyboru Papieża miała pozyskać "Gazeta Wyborcza". Wszystko na nic. Pamiętacie? Już raz próbowaliście wciskać apokryf jako ewangelię. Pewnie do dziś nie możecie się nadziwić, dlaczego tego tekstu nie odczytujemy w kościołach. Z tego samego powodu, dla którego nie są czytane z ambon dzieła zebrane Adama Michnika, na Czerskiej z pewnością kanoniczne.
Teraz serwujecie czytelnikom prymitywną fabułę o "koteriach" z Watykanu. Z gatunku liberum disputo. Do jej autentyczności ma zapewne przekonać okoliczność, że powstawała w Rzymie. W waszej tragikomicznej opowieści nikt się nie modli. Za to kardynał Tarcisio Bertone wojuje z kardynałem Angelo Sodano, o wpływy i pieniądze. Nazywacie ich "rywalami", którzy staczają ostatnią bitwę i bezdusznie knują intrygi, mając w odwodzie ten czy ów ruch kościelny. Jedna z tych wykreowanych frakcji ma ponoć w tajemnicy przed drugą siedzieć właśnie pod Rzymem i ugadywać się przed konklawe. Właściwie dlaczego piszecie: "ponoć"? Trzeba było iść na całość, załączyć taśmy z "prekonklawe", udokumentować straszliwą myślozbrodnię.
Za dużo, panowie, czytacie kryminałów.
Jakiego Papieża chcecie? Posłusznego. Wam, nie Bogu. Papieża na waszą miarę. Z tekstu wynika to jasno: czekacie na kogoś, kto poprze homoukłady, zapali zielone światło dla środków poronnych, aborcji, eutanazji. Nie musi nawet być wierzący. Obsesyjnie pragniecie ateokraty. "Nie ma już Chrystusa wśród ludzi. Jest urzędnik, którego udajemy, że wskaże On" – wywodzicie w komentarzu do waszej historii. Otóż to, udajecie. Z każdej linijki, z każdej frazy przebija prosta prawda, że nie macie pojęcia o tym, czemu poświęcacie całą kolumnę. Przykładacie do Kościoła swój wypróbowany w innych sytuacjach szablon.
Efekt? Myślę, że znów będziecie rozczarowani. Sami wiecie, ile są warte wasze kalkulacje. Kościół to rzeczywistość nieszablonowa. Jest zdolny do rozeznania poprzez odwołanie się do kategorii zgoła innych niż podsuwana przez was złudna wizja "gry o tron". Wgryźcie się w to przed napisaniem kolejnego aktu dramatu, poczytajcie nieco. A tymczasem zajmijcie się lepiej swoim głównym tematem - uzasadnianiem, dlaczego Donald Tusk. Oto coś w sam raz pod tę matrycę. Na horyzoncie wybory w PO. "Koterie Platformy. Gra o tron" - tytuł jak znalazł.