Z wielką satysfakcją powtarzam to, co napisałem 8 maja, tydzień temu: nie będę świętować 4 czerwca, bo mój ojciec – Józef Szaniawski był tamtego dnia więźniem politycznym. A wrzawę wolności słyszał jedynie zza krat.
Kazali mu siedzieć aż do Bożego Narodzenia. Więc jakby kto pytał, to za Tadeusza Mazowieckiego w III RP byli więźniowie polityczni. Jak wykazał w 1990 r. sąd najwyższy, Józef Szaniawski został skazany niesłusznie.
Mnie się najwyraźniej krytyka za te słowa nie należy, ale już ks. bp. Wiesławowi Meringowi, który oświadczył, że 4 czerwca nie może być Dniem Wolności i Praw Obywatelskich, wytknięto ten apel.
W organie prasowym Agory napisano, że Polacy bez rozlewu krwi pokonali komunizm i wybrali demokrację. Otóż właśnie dlatego bardzo wielu Polaków nie będzie świętować tego dnia, bo 4 czerwca to oszustwo.
Czy obalający komunizm tysiące żołnierzy wyklętych nie przelewało krwi?
Czy 57 zabitych w Poznaniu, którzy występowali przeciwko komunizmowi i stalinizmowi, nie przelewało krwi?
Czy 45 zabitych w grudniu 1970 r. nie przelało krwi za demokrację?
Czy ofiary stanu wojennego nie przelały krwi za niepodległość Polski?
Czy ksiądz Jerzy Popiełuszko nie wybierał demokracji i nie przelał krwi za pokonanie komunizmu?
Propaganda wolności i praw człowieka związana z tym dniem opiera się na kłamstwie. Ci, którzy twierdzą, że tego dnia Polacy pokonali komunizm bez rozlewu krwi i wybrali demokrację, kłamią, bo o pokonanie komunizmu i demokrację walczyły całe pokolenia.
Garstka osób, które zawłaszczyły sobie prawo do określania siebie opozycją antykomunistyczną, zaczęła kłamać i odbierać innym zasługi – prawdziwe zasługi w obalaniu komunizmu. Mamy was, oszuści. Prawda jest taka, że Polacy przelewali krew, by obalić komunizm i wybrać demokrację.
Tego dnia Polacy zagłosują nogami. Nie pójdą na żadne niby-święto. A będzie to prolog do tego, co ogłosił socjolog prof. Janusz Czapiński, który przedstawił posłom i senatorom PO raport, z którego wynika, że PiS może przejąć władzę po wyborach. Może mieć nawet większość konstytucyjną.
Nie dziwię się. Ja, gdybym był wyborcą Platformy, też bym nie głosował na nich po raz drugi. Nawet wyborcy Donalda Tuska, którzy nie oglądają Telewizji Trwam i nie chodzą do kościoła, widzą, że postępowanie PO i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec tego jedynego katolickiego i patriotycznego nadawcy jest niepokojące. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy władza PO zastosuje takie krępowanie ust wobec innych podmiotów.
Wyborcy PO z 2011 roku, nawet jeśli pójdą do wyborów, to w dużej mierze nie zagłosują na Platformę, bo zabiera im oszczędności OFE. Dopóki różne środowiska zajmowały się nadludzkimi prawami homoseksualistów, traktowano to z pobłażaniem, bo nie dotyczyło to większości.
Ale kiedy dowiadują się, że za rządów Platformy Obywatelskiej ich 4-letnie dzieci będą uczyć się o tym, czym charakteryzuje się homoseksualista i lesbijka, to myślą tak: jeśli dzięki PO mój mały synek, idący na wycieczkę za rękę z kolegą z grupy ma sobie wmówić: „Pewnie jestem gejem”, to ja nie chcę takich rządów.
Jakby tego było mało, to jeszcze w ramach wydatków na promocję sportu wśród młodzieży kasa poszła na piosenkarkę Madonnę. Ja bym drugi raz na nich nie zagłosował. No, ale ponieważ nie głosowałem na PO, więc nie mam tego problemu.