Matka Boża wielokrotnie pokazała, że wobec Jej woli niczym są potęgi mocarstw i wszechświatowych ideologii. Nie ma też kajdan, których Ona nie może skruszyć, nawet gdy człowiek uwikłany jest w systemową bezbożność, która stanowi podstawę jego egzystencji.
Nawróceni na łożu śmierci
Szczególnym świadkiem nawróceń i spowiedzi przed śmiercią osób zawierzonych Matce Bożej Niepokalanej od Cudownego Medalika były sale szpitalne. Tam działanie Maryi i ofiarowanego przez Nią ludziom Medalika było często błyskawiczne. Jedna z sióstr zakonnych pracująca w szpitalu w Gdańsku zaraz po zakończeniu wojny wspominała młodą umierającą dziewczynę, która od swojej Pierwszej Komunii Świętej ani razu nie była u spowiedzi. Również opiekująca się nią matka od wielu lat nie przystępowała do sakramentu pokuty i nie widziała takiej potrzeby nawet w obliczu śmierci córki.
„Modliłam się codziennie o nawrócenie – wspomina zakonnica. Dałam chorej 18 maja mój własny łańcuszek z Cudownym Medalikiem. Po kilku godzinach chora zmieniła zdanie. Po dłuższej rozmowie prosiła o umożliwienie jej przyjęcia sakramentu chorych. Po przyjęciu tego sakramentu zupełnie się nawróciła i ciągle pytała, dlaczego tak bardzo się nią opiekuję. Powiedziałam jej, że jej dusza jest bardziej chora niż jej ciało, choć i ono jest bardzo słabe. Później prosiła tylko o modlitwę. Zmarła następnego dnia. Po śmierci córki matka również nawróciła się do Boga i przyjęła sakramenty święte. Te dwa nawrócenia dokonały się za pośrednictwem Cudownego Medalika”.
Innym razem starszemu, śmiertelnie choremu człowiekowi, który u spowiedzi nie był przez czterdzieści lat, zakonnica włożyła Cudowny Medalik pod poduszkę i w modlitwie polecała go Niepokalanej. Człowiek ten odnosił się do siostry z sympatią, bo – jak mówił – przypominała mu ona jego wnuczkę. Któregoś dnia powiedział do niej: „Co sobie wnuczka życzy, wszystko uczynię”, i w odpowiedzi usłyszał: „Wnuczka sobie bardzo życzy, żeby Dziadziunio przyjął sakrament chorych”. Tak też się stało i po kilku godzinach pojednany z Panem Bogiem zmarł.
Broń przeciwko szatanowi
Ojciec Maksymilian Kolbe zachęcał, aby Cudowny Medalik rozdawać, gdzie się tylko da, bo strzeże on przed pokusami i zasadzkami szatana, ale w szczególności namawiał, aby ofiarowywać go tym, którzy są z dala od Pana Boga, którzy nie chcą albo boją się przystąpić do sakramentu pokuty czy nawet szydzą z praktyk religijnych. Ksiądz egzorcysta, prosząc mnie o zachowanie dyskrecji i niepodawanie jego imienia (ze względu na dobro osoby, którą egzorcyzmował), opowiedział mi o młodym chłopcu dręczonym przez szatana. Zły duch nakłaniał go do bardzo podłych zachowań wobec innych ludzi i do wyrządzania im krzywdy. Młody człowiek z ogromnym trudem powstrzymywał się od czynienia zła. Kilkakrotnie był egzorcyzmowany, ale bezskutecznie. Ratunek przyszedł od Niepokalanej, bo gdy zrozpaczony ojciec dręczonego chłopaka założył mu na szyję Cudowny Medalik, ataki szatana ustały i przestał być dręczony. Z podobną sytuacją miał do czynienia ks. Jacek Wachowiak, dyrektor krajowy Stowarzyszenia Cudownego Medalika. O pomoc poprosiła go babcia młodej dziewczyny głęboko zniewolonej przez szatana. „Dałem jej babci Cudowny Medalik – opowiada kapłan – który ona położyła na półce w pokoju dziewczyny i razem z jej matką modliła się do Maryi Niepokalanej. Dziewczyna wróciła do domu i nie była w stanie wejść do swojego pokoju. Pytała: ’Co tu się dzieje, że nie mogę tam wejść?’. Poszła do innego pokoju, mówiąc, że dziś spać nie będzie, a matka z babcią ciągle się modliły. O czwartej rano weszła jednak do swojego pokoju, położyła się spać i gdy około południa wstała, była już zupełnie inna – uwolniona”.
Niepokalana każdemu daje się poznać
Agnieszka przed kilkoma latami wybrała się na pielgrzymkę do Medjugorie. Miała takie pragnienie, aby przywieźć stamtąd figurę Matki Bożej. Niestety, choć długo szukała, nie znalazła odpowiedniej i była niepocieszona. W drodze powrotnej do Polski w autokarze otrzymała od nieznanej osoby prezent – obraz Matki Bożej Niepokalanej. Wzruszyła się tym podarunkiem. Ojciec Marek, który był opiekunem pielgrzymki, rozdawał jej uczestnikom obrazki z wizerunkiem Matki Bożej, na których napisane było kilka zdań. Każdy dostał inne przesłanie, ale Agnieszka na wylosowanej przez siebie kartce przeczytała słowa, które mówiły, żeby się nie martwiła, bo Matka Boża jest z nią i będzie jej towarzyszyć. Był to czas, gdy dopiero zaczynała zwracać się w swoim życiu do Maryi. Po przyjeździe do domu zaszła do sklepu z dewocjonaliami. Była tam tylko jedna figura Matki Bożej – nie medjugorska, ale ta z Cudownego Medalika. Najdziwniejsze było jednak to, że kosztowała dokładnie tyle pieniędzy, ile Agnieszka miała odłożone na niezrealizowany podczas pielgrzymki zakup figury.
Od tej pory figura Matki Bożej Niepokalanej stoi w jej ogródku, a ona sama niejednokrotnie doświadczyła Matczynej opieki. Zaczęła też szerzyć kult Niepokalanej. Niedawno spadła ze schodów i mocno stłukła sobie obojczyk. Leczenie łączyło się z bardzo bolesnymi zabiegami, które zdaniem lekarzy były nieuniknione, więc przed kolejną wizytą u doktora modliła się o cud uzdrowienia. Gdy przyjechała do Lublina na zabieg, dwóch lekarzy nie mogło uwierzyć, że skutki stłuczenia się cofnęły. Przy wcześniejszej wizycie jeden z nich zażartował, że pomóc może jej tylko modlitwa, więc teraz Agnieszka przypomniała mu te słowa. W tej sytuacji lekarze z pełnym przekonaniem poprosili, żeby modliła się także za nich, i zrezygnowali z wzięcia pieniędzy za wizytę i za wykonane USG.
Poznany przeze mnie niedawno młody człowiek podzielił się ze mną swoim doświadczeniem doznania opieki Matki Bożej (dosłownie na dzień przed otrzymaniem zamówienia na napisanie tego artykułu). Długo wzbraniał się przed zawieszeniem na szyi Cudownego Medalika, do czego usilnie namawiała go matka. Wbrew swojej woli dał się jednak namówić i przypiął medalik do łańcuszka, na którym miał już zawieszony krzyżyk. Kilka dni później, jadąc samochodem z dużą prędkością, uległ wypadkowi. Auto uderzyło w ogrodzenie, a że chłopak siedział na miejscu pasażera, wszyscy świadkowie zdarzenia nie mogli się nadziwić, że odniósł tylko lekkie obrażenia. Gdy wieczorem rozmawiał z rodzicami o tym, co się stało, odruchowo dotknął ręką łańcuszka i zauważył, że nie ma na nim krzyżyka, tylko Medalik. Rozpłakał się, ucałował go z pełną świadomością, Komu zawdzięcza życie. Tak Matka Boża przypomniała o tym, że chce nam nieść pomoc we wszystkich problemach.
Medalik, który przywraca nadzieję
Szczególnego działania Matki Bożej poprzez Cudowny Medalik doświadcza wspomniany już wcześniej ks. Jacek Wachowiak. Zwraca on uwagę na to, że dziś, gdy według Instytutu Gallupa 53 procent Polaków czuje się zagubionych, ratunkiem dla nich jest Maryja Niepokalana i nabożeństwo do Niej. – Jeżeli wchodzi się sercem w orędzie przekazane przez Maryję Katarzynie Labouré – mówi ks. Jacek – i zaczyna się go słuchać, a potem wypełniać to, o co Ona prosiła, to prędzej czy później człowiek nabiera przekonania, że jego życie jest w rękach Maryi. Dzięki tej opiece naprawdę zaczyna wierzyć, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. To jest szczególnie ważne, gdy doświadcza się sytuacji granicznych w swoim życiu. Na przykład gdy rozdajemy Medaliki podczas niedzieli maryjnej i głosząc słowo, przytaczamy świadectwa łask zsyłanych przez Niepokalaną na tych, którzy noszą Cudowny Medalik, ktoś podchodzi i mówi: „Proszę księdza, ja biorę ten Medalik, bo mąż mnie opuścił, bo moja mama ma raka, biorę ten Medalik, bo moja córka przestała chodzić do kościoła”. Nagle okazuje się, że ludzie, którzy nie widzieli dla siebie nadziei, odnaleźli ją na nowo. Choć dźwigają często ogromny krzyż, odnaleźli coś, co im pokazuje, że ta sytuacja, w której się znaleźli, nie jest poza mocą Boga. Poza tym jeżeli w człowieku wzrasta przekonanie o mocy Bożej, to ma w sobie więcej radości. We wspólnocie Apostolatu Maryjnego spotykam ludzi, którzy mają w sobie wiele radości, pomimo że doświadczają różnych, często ogromnych problemów, czy rodzinnych, czy zdrowotnych, czy innych.
W ostatnich latach bardzo wzrosła liczba rozdanych Medalików. Na przykład podczas niedzieli maryjnej w parafii św. Józefa w Kielcach, prowadzonej przez ks. Wachowiaka, zostało rozdanych 14 tys. Cudownych Medalików, a w sanktuarium Matki Bożej od Cudownego Medalika na zakopiańskiej Olczy rocznie rozdawanych jest ich 130 tysięcy.
Apostolat Maryjny
Stowarzyszenie Cudownego Medalika oficjalnie istnieje od 1909 roku. Dziś zrzesza ono ponad 10 milionów członków, pochodzących z 59 krajów (m.in. z Australii, Boliwii, Belgii, Niemiec, Ugandy, USA, Wietnamu). W Polsce jest ok. 9 tys. apostołów maryjnych, skupionych w 350 wspólnotach. Do stowarzyszenia może należeć każdy, kto czci Niepokalaną i chce dawać świadectwo o swojej wierze; każdy, kto pragnie, by Niepokalana była znana i kochana. Konkretnie oznacza to naśladowanie Maryi, rozdawanie Cudownych Medalików, stałą formację, troskę o ludzi zaniedbanych duchowo i materialnie oraz pragnienie tworzenia atmosfery braterstwa i życzliwości. Dewizą stowarzyszenia jest zawołanie „Wszystko z Niepokalaną!”.
Jedną z apostołek maryjnych jest Halina Pilewska, koordynatorka wspólnot w diecezji kieleckiej. Przed laty, gdy w 1992 r. została czcicielką Matki Bożej Niepokalanej od Cudownego Medalika, przyrzekła Maryi, że założy sto grup Jej apostolstwa, i właśnie w ostatnich dniach powstała setna wspólnota, założona w parafii św. Józefa w Kielcach. „Dzień, kiedy zostałam włączona do Apostolatu Maryjnego, zapadł mi mocno w pamięć i do dziś jest on dla mnie dniem szczególnym – wspomina pani Halina. Czułam wówczas taką wewnętrzną radość i nawet teraz po wielu latach, pomimo podupadnięcia na zdrowiu po zatorze płuc, nie wyobrażam sobie, abym miała zaprzestać tego apostolstwa. Gdybym nie mogła dziś być w apostolacie, to odczuwałabym wielką pustkę”.
Członkowie wspólnoty spotykają się na comiesięcznych dniach skupienia, modlą się na różańcu w wyznaczonych intencjach, włączają się w uczynki miłosierdzia, a przede wszystkim rozdają Medaliki z wizerunkiem Matki Bożej Niepokalanej i uczestniczą w przygotowywaniu niedziel maryjnych w parafiach. Sami są też świadkami łask rozdawanych przez Maryję czcicielom jej Cudownego Medalika.
Nośmy więc z czcią i miłością Medalik Niepokalanej, a po przebudzeniu się i przed zaśnięciem całujmy go nabożnie, odmawiając akt strzelisty: „O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie”.