logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Polska ma misję w Europie

Poniedziałek, 28 marca 2016 (20:19)

Z ks. kard. Robertem Sarahem, prefektem watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, rozmawia Sławomir Jagodziński.

Przygotowujemy się do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie z Papieżem Franciszkiem. Eminencja uczestniczył w spotkaniu młodych w Rzymie w 1984 r. Czy można powiedzieć, że wyjazd na nie z Gwinei uratował Księdzu Kardynałowi życie? Jak Ksiądz Kardynał wspomina ten czas?

– Rzeczywiście. Miałem ten przywilej, że zostałem poproszony przez Ojca Świętego Jana Pawła II o wygłoszenie katechezy w czasie spotkania młodzieży w kwietniu 1984 r., z okazji zakończenia Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia. Pojawiły się trudności z samym wyjazdem z Gwinei. To już było dziwne i złowieszcze…

Ostatecznie udało się wyjechać do Rzymu, wygłosiłem katechezę dla młodych. Ten czas okazał się jednocześnie końcem okresu dyktatury w Gwinei. Dyktator zmarł pod koniec marca 1984 r. Dopiero później po powrocie z Włoch dowiedziałem się, że na biurku Sékou Touré znaleziono listę osób, które miały być poddane egzekucji. Byłem na początku tej listy. Planowano mnie aresztować i zamordować. Zatem to może nie samo spotkanie młodzieży w Rzymie mnie uratowało, ale wyjazd na nie na pewno potwierdził tę łaskę, którą otrzymałem od Boga w postaci uchronienia przed śmiercią.

Pozostańmy przy młodzieży. Ksiądz Kardynał bardzo mocno podkreśla potrzebę wspólnej obrony instytucji małżeństwa i rodziny. Jest jednak inny problem. W Polsce z roku na rok coraz więcej młodych ludzi odkłada przystąpienie do sakramentu małżeństwa i zamieszkuje razem bez ślubu. Jak temu przeciwdziałać?

– To prawda, że młodzi dzisiaj żyją w bardzo trudnym środowisku. Nikt nie chce angażować się tak ostatecznie, definitywnie… Ludzie uważają, że definitywne zaangażowanie jest czymś nieludzkim, a przynajmniej bardzo trudnym… Poza tym młodzi ludzie mają wokół siebie mnóstwo przykładów małżeństw, które się rozpadają. Jednak mimo tych trudności wydaje mi się, że trzeba bardzo zachęcać ludzi młodych, ażeby ocalili instytucję małżeństwa i rodziny. To wielkie zadanie. Rodzina jest wielkim skarbem dla ludzkości. Każdy z nas wyszedł z rodziny. Człowiek, który nie ma rodziny, jest człowiekiem nieznającym swoich korzeni, człowiekiem, który nie ma przyszłości.

Dlatego Kościół powinien być jedną z tych instancji, która najmocniej broni instytucji rodziny. Rodzina nie jest ludzkim tworem, to Bóg stworzył rodzinę. Kiedy stworzył Adama i Ewę, połączył ich i to z tego źródła zrodziła się rodzina. A dzisiaj człowiek chce zmienić tę Boską instytucję. Musimy wszyscy walczyć bronią od Pana Boga. Tą bronią, Bożą zbroją jest modlitwa i Słowo Boże. Słowo Boże jest tym światłem, które oświeca nasz umysł w dzisiejszej walce. A modlitwa dlatego, że sam Pan powiedział: „Beze mnie nic nie możecie uczynić”. Zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie.

W swojej książce „Bóg albo nic” ostrzega Ksiądz Kardynał, że dziś następuje swoisty powrót do pogaństwa i bałwochwalstwa. W czym się to najbardziej przejawia?

– Świat, szczególnie na Zachodzie, już nie zna Boga. Oczywiście mówię to z pewną przesadą, pewnym przerysowaniem, bo na Zachodzie wciąż są ludzie, którzy wierzą w Boga i bardzo Go kochają. Znacznie więcej wody znajduje się pod ziemią niż na ziemi. Być może, a nawet na pewno jest wielu takich niewidocznych chrześcijan, w ukryciu, którzy bardzo mocno żyją wiarą.

Jednak jest ogólna bardzo silna tendencja, także na poziomie różnych rządów i instytucji, żeby Boga usunąć z życia narodów i społeczeństw. A jeśli Boga nigdzie nie ma, jeśli staje się On nieobecny, to wtedy popadamy w bałwochwalstwo. Od czasów Księgi Wyjścia człowiek wciąż tworzy sobie złotego cielca. Dzisiaj też tworzymy sobie różne bożki, przed którymi padamy na twarz, i to jest właśnie pogaństwo, na tym polega bałwochwalstwo. Bożkiem tym mogą być pieniądze, nauka, technologia, władza, wolność bez granic, seksualność… Ale Mojżesz usunął to pogaństwo i bałwochwalstwo. Na świecie muszą być świeccy i księża tacy jak Mojżesz! Kiedy Mojżesz zstąpił z góry po spotkaniu z Bogiem, przyniósł prawo od Boga. Księża muszą i dziś pokazywać tablice Dziesięciu Przykazań. Tak jak Mojżesz nie powinni się bać niszczyć złotego cielca, bożków budowanych przez świat. Ale mogą je niszczyć przede wszystkim swoją wiernością Bogu i swoim przykładem.

W książce podkreślił Ksiądz Kardynał, że kapłan, który zaniedbuje swoją Mszę św., już nie umie dostrzec, że Bóg kocha nas tak bardzo, że aż oddaje swoje życie. Czy to właściwie nie dotyczy także każdego katolika? Jakie to ma konsekwencje?

– To jest rzeczą oczywistą, że największym darem, jaki otrzymaliśmy, jest Eucharystia. Trzymać Boga w rękach to jest coś tak wielkiego! Człowiek taki grzeszny jak ja trzyma w swoich rękach Boga i powtarza słowa Jezusa Chrystusa: „To jest Ciało moje”, „To jest Krew moja”. Każdy ksiądz kieruje je w czasie Mszy św. do każdego katolika. Nigdy żaden człowiek nie miał takiego przywileju, żeby spożywać Boga. Spożywać Boga to znaczy mieć w swoim ciele Ciało Boga i Krew Boga. Gdybyśmy naprawdę wierzyli, że w naszym ciele jest Ciało Boga i Krew Boga, to nasze życie – zarówno kapłanów, jak i wiernych świeckich – całkiem by się zmieniło.

Dlatego musimy na nowo odkryć sakralny, święty charakter Liturgii eucharystycznej. Ksiądz nie może sprawować Eucharystii niedbale, byle szybko. Trzeba widzieć, mieć cały czas głęboką świadomość, że kapłan sprawuje bezkrwawą ofiarę Jezusa, śmierć Chrystusa. I ta śmierć przemienia świat, przemienia życie ludzi.

Wielkim zagrożeniem jest banalizacja Liturgii.

– Osobiście uważam, że trzeba wykonać wielki wysiłek, aby na nowo odkryć piękno i świętość Liturgii. To jest ten jedyny tak szczególny moment, kiedy człowiek staje twarzą w twarz z Bogiem. A kiedy jesteśmy twarzą w twarz z Bogiem, to wtedy jak Mojżesz zstępujący z góry promieniejemy Bogiem, bo tak jego twarz promieniała. Jeżeli banalizujemy Eucharystię, traktujemy ją jak jakiś zwykły posiłek, ucztę, wtedy zatracamy to trwanie twarzą w twarz z Bogiem.

Zniszczenie Kościoła zaczyna się od utraty Eucharystii, od zaniedbywania Eucharystii, od niezrozumienia Eucharystii. Od Soboru Watykańskiego II Eucharystia została bardzo zbagatelizowana i od tej pory zaczął się zmierzch Kościoła. Papież Benedykt XVI bardzo chciał, abyśmy na nowo odkryli ten kontakt, ten święty charakter trwania z Bogiem twarzą w twarz na Eucharystii. Nigdy nie będzie dość podkreślania tego. Musimy bardzo namawiać, zachęcać do odkrywania na nowo Eucharystii, i to zarówno jeśli chodzi o księży, jak i o wiernych świeckich.

W kontekście tytułu książki „Bóg albo nic”, jakie słowa nadziei skierowałby Ksiądz Kardynał do Polaków z okazji Świąt Wielkanocnych?

– Myślę, że Polska jest ziemią chrześcijańską. Polska wykazała swoje przywiązanie do Boga. Polska wydała bardzo wielu świętych. Szczególnie tych ostatnich świętych, jak św. Jan Paweł II czy św. Faustyna, którzy dzisiaj odciskają silne piętno na całym świecie katolickim.

Jan Paweł II to naprawdę był Chrystus ukrzyżowany. Jego ciało było zupełnie takie, jak ciało Chrystusa na krzyżu. Ewangelię można było odczytać z jego ciała. Dzisiaj bardzo mocny nacisk kładziemy na przekazywanie Boga i Jego Słowa za pośrednictwem mediów. I jest to bardzo dobre. Ale Jan Paweł II nam pokazał, że Ewangelię się przekazuje nie poprzez słowo, ale poprzez ciało. Pamiętacie, że w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą próbował po raz ostatni do nas przemówić i z jego ust nie wydobyło się żadne słowo. Natomiast całe jego ciało było jedną Ewangelią. Polska powinna być taką żywą Ewangelią, żywą obecnością Boga. Nie ma innego sposobu, aby wrócić do Boga, jak poprzez nasze ciało, ponieważ On się dla nas wcielił.

Jestem głęboko przekonany, że Polska ma wielką misję względem Europy. Jest to trudna misja, bo ta misja idzie pod prąd powszechnym nurtom panującym na Zachodzie. Zachód chce osiągnąć pełną autonomię wobec Boga, a Polska musi to zwalczyć i powiedzieć: jesteśmy niczym bez Boga. Bez Boga każdy z nas jest niczym, bo bez Boga przypominamy drzewo z odciętymi korzeniami. A drzewo, które jest pozbawione korzeni, umiera.

Dziękuję za rozmowę.

Drogi Czytelniku,

zapraszamy do zakupu „Naszego Dziennika” w sklepie elektronicznym

Sławomir Jagodziński

Nasz Dziennik