logo
logo

Dziś w
„Naszym
Dzienniku”

zdjęcie

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Złoża pod kontrolą

Poniedziałek, 26 września 2016 (20:27)

Z prof. Mariuszem-Orionem Jędryskiem, głównym geologiem kraju, sekretarzem stanu  w Ministerstwie Środowiska, pełnomocnikiem rządu do spraw polityki surowcowej państwa, rozmawia Karolina Goździewska

Co zmieni ustawa o powołaniu Polskiej Służby Geologicznej, której projekt trafił do konsultacji społecznych?

– Przerwie dotychczasową bierność państwa i ubożyznę działań mających na celu efektywne wykorzystanie potencjału geologicznego Polski, w tym zasobów surowców geologicznych, energetycznych, chemicznych, rud metali oraz surowców dla budownictwa, ceramiki czy wód podziemnych. Jest też ogrom problemów lokalnych do rozwiązania, np. związanych z osuwiskami. W Polsce jest ich około 30 tys., stąd jedynie ich identyfikacja, monitoring i przewidywanie ruchów masowych ziemi może wspomóc samorządy i umożliwi im lepsze planowanie przestrzenne. Niektóre gminy karpackie są w tragicznej sytuacji w tym zakresie.

Obecne służby nie wystarczą?

– Geologom powiatowym i wojewódzkim potrzebne jest wsparcie merytoryczne i instytucjonalne. Gospodarka, a szerzej państwo, aby się rozwijać, potrzebuje ścisłej współpracy trzech grup: przedsiębiorców, naukowców i rządu, który działa poprzez administrację – wszystko w ramach racjonalnego prawa. Takiej współpracy dziś w Polsce nadal nie ma. Bez tego nie da się zaktywizować gospodarki bazującej na surowcach i w zakresie kruszywa czy bursztynu będzie nadal kwitła nielegalna eksploatacja. Antidotum na korupcję ma być Straż Geologiczna funkcjonująca w ramach Państwowej Służby Geologicznej.

Odbędzie się to kosztem Państwowego Instytutu Geologicznego?

– W latach 2006-2007 rozpoczęliśmy w ramach PIG tworzenie pionów służby, które miały być wydzielone z PIG i utworzyć organ państwa wypełniający lukę pomiędzy administracją, przedsiębiorcami i nauką. Po zmianie rządu pion służby w PIG nazwano Państwową Służbą Geologiczną, ale prawnie jest to nadal fragment jednostki naukowej opartej na ustawie o jednostkach naukowo-badawczych. Dziś odpowiedzialność służb jest rozmyta, a nadzór głównego geologa kraju jest iluzoryczny. Faktycznie, jednostka naukowa kształtuje wydatkowanie, jak chce, a często zadania służby państwu są podporządkowywane potrzebom kariery naukowej. Odpowiedzialność za taki stan ponosi minister środowiska, a bezpośrednio główny geolog kraju, stąd projekt ustawy porządkującej te kwestie.

Państwowy Instytut Geologiczny będzie miał rację bytu?

– Działalność naukowa PIG-PIB sprawia dziś wrażenie przypadkowej, realizowanej bez jakiegokolwiek planu. Nie wypracowano systemowego rozwiązania sprzęgnięcia nauki z realizacją zadań służb. Nie ma w PIG-PIB planu rozwoju kadry naukowej. Nie ma mechanizmów i struktur zachęcających i wspierających pracowników w przygotowaniu i realizacji projektów naukowych na wysokim poziomie. Wartościowe projekty naukowe to wyjątki. Rolą Państwowego Instytutu Geologicznego po przeprowadzeniu planowanych zmian będzie wypełnianie zadań naukowych zlecanych i koordynowanych przez Służbę. Rola PIG będzie nieoceniona w układzie przemysł – nauka – służba geologiczna.

A co z przedsiębiorcami wydobywającymi kopaliny? Nowelizacja ułatwi otrzymywanie koncesji?

– Przygotowaliśmy zmiany w Prawie geologicznym i górniczym, na razie dotyczące węglowodorów, które znacząco upraszczają proces koncesyjny i zmniejszają ryzyko inwestycyjne. Przedsiębiorca nie musi już, jak było do tej pory, ubiegać się sam o uzgodnienia środowiskowe – często trwające bardzo długo i bardzo uciążliwe. Po uzyskaniu koncesji w procedurze przetargowej może niezwłocznie przystąpić do inwestycji, bo całość przygotowuje strona rządowa w oparciu o prace z PIG – idzie to jednak bardzo nieefektywnie, bo nie ma faktycznie służby geologicznej.

Lawinowo rosną poważne spory w sądach. Nie muszę chyba dodawać, że wadliwe organizacja i prawo są bardzo korupcjogenne, zwłaszcza jeśli wiele zależy od jego interpretacji i decyzji administracyjnej. Czeka nas wiele pracy – wiele wątków musi być ujętych razem we wspólnym mianowniku organizacyjno-prawnym wkraczającym także w elementy międzynarodowe.

Dlaczego pracownicy Polskiej Służby Geologicznej zostaną wyposażeni w broń? Nie lepiej, żeby korzystali ze wsparcia uzbrojonych policjantów?

– Nie wyobrażam sobie, aby bezbronny urzędnik, często kobieta, szedł w teren (bez dróg utwardzonych), nie mając środków transportu, żądał od sprawcy nielegalnego wydobycia dokumentacji koncesyjnej, planu ruchu, ocen oddziaływania na środowisko, danych skarbowych itd., a przy tym robił pomiary, wyznaczał kary, identyfikował sprawców i uprzejmie prosił, aby po skończonych przez siebie pracach geologicznych sprawca stawił się na najbliższym posterunku policji. Tak było i to się po prostu nie udało. W praktyce nikt tego nie robił, bo się bał – to są czasem bardzo dobrze zorganizowane grupy.

Jak będzie wyglądać struktura Straży Geologicznej?

– Chcemy, by Straż Geologiczną tworzyło kilkanaście osób. Ma to być ważny element w około 500-osobowej służbie geologicznej. Dziś ani pracownik PSG, ani geolog powiatowy, ani urzędnik z Wyższego Urzędu Górniczego, którzy pracują zwykle od 8.00 do 16.00, nie będzie jeździł w teren i dokumentował, pobierał próbek geologicznych z obszarów nielegalnej eksploatacji. Ponadto z dotychczasowej praktyki wynika, że istnieje duże zagrożenie dla zdrowia i życia takich pracowników. Osoby wydobywające kopaliny nielegalne, nie tylko bursztyn, ale także piasek czy żwir, wykazują duży stopień agresji – wiedzą, że kary za nielegalną eksploatację sięgają setek tysięcy złotych, a czasem więcej. Znane są przypadki fizycznej napaści czy gróźb karalnych względem geologów powiatowych próbujących ścigać ten proceder. W takich okolicznościach pojawia się też pokusa korupcyjna. Tymczasem w grę wchodzi ochrona ważnych miliardowych interesów społecznych i Skarbu Państwa, nie mówiąc o deponowaniu w nielegalnych wyrobiskach szkodliwych odpadów, zanieczyszczaniu wód gruntowych etc.

Straż Geologiczna nie może współpracować z policją?

– W przypadku bursztynu, gdzie mamy do czynienia z zorganizowanymi grupami, pracownik Straży Geologicznej oczywiście będzie musiał pracować z policją. Takie akcje muszą być prowadzone zwykle w nocy daleko od siedzib ludzkich, dlatego pracownicy służby geologicznej będą jechać w teren w towarzystwie policji. Także tu urzędnik nie może być zupełnie bezbronny, bo w przypadku złapania na gorącym uczynku nie wykona swoich obowiązków – może być atakowany, wykonując czynności w celu ochrony interesów Skarbu Państwa dla nas wszystkich. Pamiętajmy, że głównie w celu ochrony przed kradzieżami w Lasach Państwowych działa formacja zbrojna pod nazwą Straż Leśna, która liczy grubo ponad 1000 osób.

Kopaliny mają większą wartość niż lasy?

– Wartość kopaliny i wód podziemnych zawartych pod dowolną powierzchnią lasu ma księgowo wielokrotnie większą wartość niż las, przy czym las jest wartością odnawialną. Pamiętajmy przy tym, że pracownicy Straży Geologicznej będą na co dzień zwykłymi pracownikami Polskiej Służby Geologicznej dokumentującymi zasoby, szacującymi wartość kopaliny itd. a broń będą zabierali ze sobą w teren wtedy, gdy będzie istniało bezpośrednie zagrożenie przy wykonywaniu prac geologicznych dokumentujących nielegalne pozyskiwanie kopalin. Proszenie, aby policjanci stale pilnowali geologów pracujących w terenie przy dokumentowaniu nielegalnego wydobycia, byłoby niepotrzebnym odciąganiem ich od bieżących obowiązków i podniosłoby koszty. Byłoby wręcz czasem śmieszne.

Szara strefa w pozyskiwaniu kopalin to w Polsce duży problem?

– Z ewidencji zamówionej w 2007 r. do dziś zlokalizowano w Polsce około 3000 wyrobisk wynikających z nielegalnej eksploatacji. Tylko kilka procent bursztynu jest pozyskiwanych legalnie. W przypadku tych kopalin szacuje się, że w ubiegłych latach nielegalne wydobycie wyniosło prawie 1/3 legalnego wydobycia, czyli ok. 70 mln ton rocznie. Przyjmując uśrednioną szacunkową cenę wszystkich kruszyw, np. na ok. 13 zł za tonę, uznać należy, że nielegalne wydobycie tego typu kopalin średniorocznie skutkowało stratą wynoszącą około miliarda złotych. Tracą finansowo na tym gminy (mają 60-procentowy udział w opłacie eksploatacyjnej) i Skarb Państwa, ale także likwidowane są legalnie działające w tym zakresie podmioty gospodarcze, które płacą podatki, ZUS i dają stałą pracę. Każdy pracownik zatrudniony w wydobyciu (górnik) implikuje powstanie kilku miejsc pracy, utrzymuje rodziny. To wszytko jest ważne – i społecznie, i gospodarczo.

Dziękuję za rozmowę.

Drogi Czytelniku,

zapraszamy do zakupu „Naszego Dziennika” w sklepie elektronicznym

Karolina Goździewska

Nasz Dziennik