logo
logo

Zdjęcie: A.Kulesza/ Nasz Dziennik

Konsolidacja pod Rosjan

Poniedziałek, 3 grudnia 2012 (02:04)

Czternastego listopada bieżącego roku została podpisana umowa pomiędzy zarządami Zakładów Azotowych "Puławy" SA oraz Zakładów Azotowych "Tarnów-Mościce" SA, w wyniku której ma powstać grupa kapitałowa. Umowa jest objęta klauzulą poufności, raport zaś umieszczony na stronach internetowych zawiera jedynie znane już ogólniki ministerstwa skarbu o efektach skali, różnorodności produktowej, większej odporności na próby wrogiego przejęcia branży chemicznej w Polsce, zasadach podziału miejsc w radzie nadzorczej.

Biorąc pod uwagę znaczenie tych zakładów dla polskiej gospodarki i atmosferę, w jakiej się to odbywa, rodzą się obawy, czy Wielka Synteza Chemiczna nie podzieli losu polskich stoczni.

Po etapie konsolidacji przewidziana jest w latach 2012-2013 prywatyzacja spółek sektora chemicznego, a firmy rosyjskie i niemieckie od dawna zainteresowane przejęciem polskiej chemii czekają na dogodny moment.

Spotkania ministra skarbu w ostatnich dniach z niektórymi zarządami i związkami zawodowymi Puław, Tarnowa, Kędzierzyna, bez Polic (wcześniej bez Kędzierzyna i Polic) nie przyniosły odpowiedzi na wiele pytań. Nie wiadomo choćby tego, jak w umowie konsolidacyjnej zabezpieczony zostanie pakiet socjalny.

Zagrożone miejsca pracy

Mieszkańcy Lubelszczyzny z wielkim niepokojem patrzą na eksperymenty obecnego rządu z ZA "Puławy", z jednym z dwu ostatnich większych zakładów pracy na Lubelszczyźnie.

Zdecydowanie opowiadają się za zachowaniem przez Skarb Państwa co najmniej 50 proc. akcji firmy (obecnie 50,67 proc.) jako gwarancji na rozwój przedsiębiorstwa, miejsca pracy, nowe inwestycje i zyski dla budżetu. Firma notuje dobre wyniki finansowe.

Jej wartość wynosi około 3 mld zł, zysk netto w I kwartale 2012 r. w wysokości 220 mln zł (w porównaniu z poprzednim rokiem wzrost o ponad 200 proc.), zatrudnia ok. 3 tys. osób. Ponadto pracę ma jeszcze kilka tysięcy osób z firm współpracujących z puławskim zakładem.

"Puławy" posiadają ponadto markę ustaloną na rynku, doświadczoną kadrę handlową i produkcyjną. Firma zużywa 10 proc. gazu kupowanego przez Polskę od Rosjan.

Pojawienie się wezwania na akcje Zakładów Azotowych w Tarnowie (udział Skarbu Państwa 32,05 proc.) i groźba przejęcia przez Rosjan stały się oficjalnie przesłanką koncepcji konsolidacji (połączenia) obu zakładów, podnosząc w ten sposób udział Skarbu Państwa w ZA "Tarnów".

Gaz kartą przetargową

Należy się jednak zastanowić, czy konsolidacja nie niesie dużo większego ryzyka - przejęcia całego przemysłu chemicznego w Polsce. Niższe ceny gazu w Rosji i tym samym niższe koszty produkcji są zachętą do przesunięcia produkcji na Wschód i przejęcia rynku zbytu. Wobec tej sytuacji nie jest dobrą sprawą, aby w Polsce, która jest dużym krajem europejskim o znaczącym udziale rolnictwa, był jeden producent nawozów azotowych.

Można odnieść wrażenie, że dlatego zrobiono spektakularną obronę ZA "Tarnów" przed przejęciem przez obcą firmę, aby zmniejszyć sprzeciw społeczny wobec konsolidacji, a następnie podać na tacy potencjalnym inwestorom całą Wielką Chemię. Mam obawy, że taki scenariusz jest realizowany.

Ponadto z dostępnego raportu konsolidacji nie wynika odejście od konsolidacji tzw. produktowej, niezwykle groźnej dla branży chemicznej.

Taka koncepcja "konsolidacji przez podział" była już proponowana przez Naftę Polską na początku roku 2000. Na szczęście nie wytrzymała próby krytyki. Polega ona na podziale firmy na pojedyncze produkty lub inaczej instancje, które łatwiej jest pospiesznie sprywatyzować.

Specyfika Wielkiej Syntezy Chemicznej polega na cykliczności popytu, podaży i cen. Dlatego też, aby uniknąć niebezpieczeństwa upadłości, nie można pozostawić jednego czy dwu produktów na liście firmy, rozdzielając instancje wzajemnie się zabezpieczające i uzupełniające. Powinno się natomiast dążyć do dywersyfikacji produkcji zapewniającej różnorodną ofertę.

Z ekspertyzy opracowanej przed laty w ZA "Puławy" na zlecenie Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego wynika, że pojedynczo przetrwać mogą jedynie instalacje kaprolaktamu i melaminy. Załamie się natomiast kompleks nawozowy, na który składają się instalacje wybudowane za prawie 500 mln USD. Groziło to wówczas wyprowadzeniem majątku narodowego, w który w latach 1961-2000 zainwestowano w sumie 1,4 mld USD, za kwotę niższą niż 175 mln USD, tj. mniej niż 13 proc. wartości majątku.

Dziś nie da się inaczej uzasadnić konsolidacji produktowej jak zamierzonym dążeniem do obniżania wartości firmy na zamówienie potencjalnych inwestorów. Czy te pomysły nie towarzyszą obecnej koncepcji konsolidacji? Według mnie, nie zostały one jednoznacznie zdementowane.

ZA "Puławy" SA są w stanie realizować własny plan strategiczny na zasadzie niepodzielności instalacji, inwestowania w nowe produkty chemiczne. Pozwoli to przetrwać o własnych siłach okres trudny w światowej branży chemicznej i na polskim rynku rolnym.

W poczuciu odpowiedzialności za ten fragment majątku narodowego wypracowanego przez trzy pokolenia, dającego godne życie całemu regionowi domagamy się roztropności i informacji w tej sprawie od ministra skarbu i niezasłaniania się klauzulami.

Skłócanie Polaków?

Rodzi się pytanie: czy połączenie Zakładów Azotowych w Puławach i Tarnowie jest w ogóle potrzebne? Komu i czemu tak naprawdę służy przejmowanie już istniejących przedsiębiorstw, z których każde osiąga zyski, jest w dobrej kondycji finansowej, ma szansę na dalszy rozwój, na dalszy wzrost eksportu? Jaka chora ideologia każe postulować takie rozwiązania, których celem może być tylko skłócanie jednych Polaków w jednym mieście z drugimi Polakami w innym mieście?

Kiedy dochodzi do tak zwanego połączenia, wówczas rodzi się naturalna obawa pracowników o miejsca pracy, o to, czy nie dojdzie do zwolnień z tytułu tzw. dublowania etatów w nowym podmiocie. Kto wówczas będzie zadowolony? Może ci, którzy z kalkulatorem w ręku obliczą, że "z ich wyliczeń wynika, że w przypadku konsolidacji dojdzie do pojawienia się efektów skali, efektów synergii, do zaoszczędzenia kosztów na taką i taką skalę, a "dzięki restrukturyzacji kosztów osobowych" zwiększy się "wartość dla akcjonariuszy" o tyle i tyle"? Tylko czy to jest absolutnie najważniejsze i czy tylko to się liczy?

Gabriela Masłowska, poseł na Sejm RP

Nasz Dziennik