logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Ostatnia próba powrotu

Wtorek, 27 grudnia 2016 (18:11)

Aktualizacja: Środa, 28 grudnia 2016 (17:22)

W grupie 150 ostatnio przybyłych z Kazachstanu Polaków aż jedną trzecią stanowią dzieci.

Od 80 lat kolejne pokolenia Polaków przesiedlonych do Kazachstanu oczekują na powrót do Ojczyzny. Nasi rodacy, zamieszkali na wschód od granicy państwowej II RP, ustalonej w 1921 r. traktatem ryskim, zostali w ramach akcji „oczyszczania pasa przygranicznego” wywiezieni w 1936 r. na azjatyckie stepy. Pominięci w dwóch powojennych falach przesiedleń z Kresów i miejsc zesłania, nie zwątpili jednak w szansę powrotu.

Bezpośrednio po upadku Związku Sowieckiego, na początku lat 90. rozpoczęły się pierwsze, podejmowane samodzielnie, spontaniczne ucieczki polskich rodzin do kraju. Jednak pomimo propagandowej wrzawy i obietnic kolejnych ekip rządzących dopiero orzecznictwo Sądu Najwyższego z 1995 r. i uchwała Trybunału Stanu zmusiła polityków do zmian w polskim prawie pozwalającym na zalegalizowanie powrotów i nadanie obywatelstwa tym „spóźnionym repatriantom”.

Martwa ustawa

W efekcie wspomnianych opinii prawnych w 2000 r. uchwalono obowiązującą do dziś Ustawę o repatriacji, zawierającą całkowicie nieefektywny mechanizm. Ciężar repatriacji przerzucono na barki gmin. Znalezienie pracy i zapewnienie lokali komunalnych dla dziesiątek tysięcy Polaków z Kazachstanu przerastało jednak w sposób oczywisty możliwości samorządów.

Na podstawie Ustawy o repatriacji z 2000 r. w ramach prowadzonego przez MSWiA systemu „Rodak” rocznie do Polski trafiało maksymalnie 10-30 rodzin. Polskie służby konsularne w Kazachstanie wydały jeszcze kilka tysięcy przyrzeczeń o repatriacji i mechanizm się zablokował. Powstała gigantyczna kolejka, w której okres oczekiwania na repatriację z przyrzeczeniem rządu RP trwa średnio kilkanaście lat (sic!).

W sytuacji braku realnej szansy na powrót do Polski (kilkunastoletni okres oczekiwania) nasi rodacy często wybierali otwarty dla nich rosyjski projekt osiedleńczy. Tylko w ramach oficjalnych danych spisowych liczebność Polaków w Kazachstanie po upadku ZSRS spadła blisko o połowę! I choć zabrzmi to jak swoisty chichot historii, to należy stwierdzić, że to Rosja przyjęła największą liczbę polskich repatriantów. Proces ten trwa nadal, np. w ostatnim roku z Czkałowa, miejscowości z prężną parafią katolicką, wszyscy maturzyści polskiego pochodzenia wyjechali do Rosji.

Nasi rodacy opuszczają Kazachstan również w ramach programów repatriacyjnych rządu Białorusi i Niemiec, ale nadal żyje tam nie mniej niż 34 tysiące Polaków (dane z oficjalnego spisu), a odwołując się do liczby wiernych Kościoła rzymskokatolickiego, można szacować liczebność naszych rodaków nawet na 100 tysięcy.

Nowa akcja repatriacyjna

W 2016 r., spełniając obietnice wyborcze, rząd PiS oraz premier Beata Szydło zaliczyli sprawę repatriacji Polaków z Kazachstanu do swoich priorytetów. Pod kierownictwem ministra Henryka Kowalczyka uruchomione zostały prace nad nową ustawą o repatriacji i mechanizmami powrotu, a 20 grudnia do Polski przyleciała pierwsza grupa 150 Polaków.

Proces legislacji nowej ustawy o powrocie i poszukiwanie skutecznych rozwiązań toczy się nadal. Jeśli nie zostaną przyjęte nowe, sprawdzone w innych krajach mechanizmy repatriacji, m.in. stosowany tak przez Niemców, jak i Rosjan tani i dający szansę na pełną adaptację system łączenia rodzin czy aktywny system stypendialny dla polskiej młodzieży, która niewątpliwie pomagać będzie w sprowadzeniu swoich najbliższych, to nowa akcja repatriacyjna może mieć jednak tylko ograniczony zasięg.

Sukces repatriacji nie zależy tylko od konkretnych rozwiązań zawartych w ustawie, równie ważne dla adaptacji powracających jest przyjęcie ze strony społeczeństwa polskiego. Czy jesteśmy w stanie zrozumieć, że osoby nieznające współczesnego języka polskiego czy historii, przebywające od 80 lat w miejscu zesłania, nie są „Ruskimi”, ale są także, a może przez swoje cierpienia i prześladowania nawet bardziej niż my, Polakami?

Równie ważny jest oddźwięk, jaki wywołają wśród Polaków nadal pozostających w Kazachstanie działania podjęte w kraju. W miarę pozytywnych wiadomości o warunkach osiedlenia przekazywanych przez repatriantów do swych bliskich, co w dzisiejszej dobie ułatwionej komunikacji elektronicznej ma wymiar wręcz natychmiastowy, akcja repatriacyjna może się dynamicznie rozwijać.

 

Walka o młode pokolenie

Repatriacja jest także jednym z efektywnych narzędzi rozwiązania problemów demograficznych i gospodarczych (rynek pracy). Wypracowane w ramach akcji powrotowej skuteczne mechanizmy mogą być w przyszłości rozciągnięte na inne obszary i kraje, gdzie żyją nasi rodacy. Można tu odwołać się nie tylko do doświadczeń naszych wschodnich czy zachodnich sąsiadów, ale choćby do przykładu Japonii, która mając, rzec można, w zasięgu ręki „niewyczerpalne” zasoby taniej siły roboczej, rozpoczęła jednak repatriację potomków Japończyków, którzy opuścili swoją ojczyznę w XIX wieku i osiedli w Brazylii, Peru, Argentynie.

Niewątpliwie taniej jest rozwiązywać problemy demograficzne i gospodarcze, otwierając granice dla emigrantów zarobkowych, jest to jednak rozwiązanie doraźne. Przy braku pełnej asymilacji nowych pokoleń przybyszy koszty społeczne rosną w kolejnych latach, szczególnie w sytuacji złożonych wzajemnych relacji historycznych czy całkowitej odmienności kulturowej i cywilizacyjnej. Oczywiście należy brać pod uwagę również zmiany koniunktury gospodarczej, błędy innych akcji repatriacyjnych oraz możliwe akcje polityczne i propagandowe państw dotychczasowego osiedlania.

Podejmowane obecnie przez rząd PiS działania wydają się już ostatnią dziejową próbą sprowadzenia naszych zesłanych rodaków, i to nie tylko wobec zaniechań czy nieudolności innych ugrupowań politycznych sprawujących dotychczas rządy w Polsce. Jeśli nie sprostamy temu zadaniu teraz, to problem Polaków w Kazachstanie zostanie rozwiązany, ale w oparciu o rosyjskie i białoruskie programy repatriacyjne lub w ramach łączenia rodzin i wyjazdów do Niemiec (Polacy w Kazachstanie z reguły osiedlani byli wspólnie z Niemcami).

Skąd taka pewność? Zmuszeni przez pokolenia do ciężkiej, przymusowej pracy na roli nasi rodacy mają utrwalony silny etos pracy. Równie ważny, szczególnie z powodów demograficznych, jest powszechny w polskich wsiach model dużych, wielopokoleniowych rodzin. W grupie 150 ostatnio przybyłych z Kazachstanu osób aż jedną trzecią stanowią dzieci. W Europie wymierających narodów toczy się walka o młode, pracowite, posiadające dzieci rodziny. Jeśli Polska na powrót nie stanie się domem dla naszych rodaków z Kazachstanu i nie otworzy im szeroko drzwi, to niestety zostaną oni przyjęci z radością przez naszych sąsiadów.

Drogi Czytelniku,

zapraszamy do zakupu „Naszego Dziennika” w sklepie elektronicznym

Dr Robert Wyszyński, Związek Repatriantów RP

Nasz Dziennik