Nie kryje Pan, jak pełen wzruszeń był dla Pana pobyt w Polsce. Jakie więzi łączą Pana, amerykańskiego aktora, z naszym krajem?
– Uczestniczyłem w projekcie filmowym Rycerzy Kolumba o Papieżu św. Janie Pawle II „Wyzwolenie kontynentu: Jan Paweł II i upadek komunizmu”, który właśnie wchodzi do dystrybucji. W wersji angielskiej jestem tam narratorem. Spotkałem się z ks. kard. Stanisławem Dziwiszem. On bardzo pomógł „Pasji”. To było wtedy, kiedy Jan Paweł II powiedział: „Tak było”…
Święty Jan Paweł II jest ważną osobą w Pańskim życiu?
– Mieszkałem w stanie Washington, o 90 minut drogi od Vancouver w Kanadzie. W 1984 roku przyjechał tam Papież. Ale ja nie pojechałem go posłuchać. Przygotowywałem się do sprawdzianu. Moja mama miała o to pretensje. Mówiła, że straciłem niepowtarzalną okazję, że nigdy więcej żaden Papież do nas nie przyjedzie. Po wielu latach okazało się, że Jan Paweł II miał na mnie ogromny wpływ przez to, że wzywał młodych ludzi, aby byli święci! Święci w ciele i w duchu. Zwłaszcza w tych czasach, gdy nadużywa się seksu, narkotyków, młodzi ludzie muszą znaleźć coś, co wypełni pustkę w tym świecie sekularyzmu. To, co zdaje się dawać szczęście, wcale go nie daje. Tylko Bóg daje szczęście.
Polska jest więc dla Pana przede wszystkim krajem Jana Pawła II?
– I św. Faustyny. I Miłosierdzia. Kocham ten kraj. Nie chodzi o budynki czy drzewa. Kocham ludzi. Oni mnie podnoszą, ponieważ umieją przyjmować cierpienie. Najpierw była inwazja nazistów, potem zdrada sojuszników. Nikt nie powiedział słowa, gdy krzyżowano ten kraj. W polskiej ziemi jest twarz Chrystusa i Matki Bożej, której duszę przebija miecz. I to sprawia, że wasz kraj jest dla mnie tak drogi.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym