Taranem rewolucji kulturowej w Polsce mają być odgórnie wymuszone przekształcenia form językowych. Marszałek Elżbieta Witek uległa presji lewicy i zgodziła się na umieszczanie w drukach sejmowych określenia „posłanka”.
Ta akcja to zaplanowana strategia, sprawdzona w demontażu Zachodu. W wielu krajach z formularzy usuwa się słowa „matka” i „ojciec” jako sprzeczne z ideą „równości”. Ideolodzy lansują pojęcie „jakość życia”, które ma ułatwiać szeroki dostęp do aborcji, eutanazji i anty-koncepcji. Określenie „partner” zastępuje słowa „mąż”, „narzeczony”. Środowiska LGBT uzurpują sobie nazywanie „rodziną” związków homoseksualnych. Do szkół, instytucji publicznych wchodzi promowany przez międzynarodowe agendy „język neutralny płciowo”, bez odniesień do kobiecości i męskości. Niepożądane jest np. słowo „mąż stanu”, bo może sugerować wyższość płci męskiej nad żeńską.
Dziś w magazynie „Naszego Dziennika” piszemy o języku nowej lewicy, o tym, jak burzy się prawdziwe znaczenie podstawowych dla ładu moralnego pojęć. Pokazujemy też, jak przeciwstawiać się pełzającej rewolucji.
– Obrona rzeczywistości – kobiety i mężczyzny, matki i ojca, dziecka i rodziców, ojczyzny i własności, rodziny i Kościoła, czystości i wierności zaczyna się od szczerego wysiłku na rzecz „odwojowania” języka, nazywającego rzeczy zgodnie z prawdą ich stałych i rozumnych treści – podkreśla dr Aldona Ciborowska.