logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

„Konserwatyzm” w wydaniu Donalda Tuska

Czwartek, 1 września 2022 (18:45)

Aktualizacja: Czwartek, 1 września 2022 (20:16)

Z Andrzejem Maciejewskim, politologiem z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Jak skomentuje Pan zapowiedź Donalda Tuska, który podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie oświadczył, że dla przeciwników aborcji na życzenie nie będzie miejsca na listach Platformy w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych?

– Dla nieprzekonanych stało się jasne, po której stronie opowiada się Donald Tusk. Wyszło szydło z worka i wiemy, jak wygląda chadecja w wykonaniu Platformy pod kierownictwem Donalda Tuska. To zdumiewające, że Platforma – formacja, która cały czas przekonywała o swojej chadeckości, o chrześcijańskich korzeniach
i przywiązaniu do wartości skręca tak wyraźnie w lewo. Myślę, że po wcześniejszych wypowiedziach oraz po tym oświadczeniu nie ma już najmniejszych wątpliwości, jak wygląda konserwatyzm w wydaniu Donalda Tuska.     

Dla katolików, konserwatystów miejsca w Platformie już nie będzie?

– To jest zapowiedź bardzo rygorystycznej oceny, weryfikacji kandydatów na listy Platformy
w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Wygląda na to, że ci, którzy zechcą startować i ubiegać się o mandat parlamentarzysty z Platformy, będą musieli zadeklarować, że w głosowaniach w kwestiach światopoglądowych czy w kwestii aborcji na życzenie godzą się na dyscyplinę partyjną i partyjny dyktat. I to będzie warunek kluczowy do tego, żeby wejść na listy Platformy. Innymi słowy, po lewej stronie sceny politycznej robi się ścisk i konkurencja.

Zatem, na jaki elektorat liczy Donald Tusk, kogo chce pozyskać, w jaką przestrzeń chce się wbić z tą retoryką?

– Uważam, że tzw. konserwatyści w Platformie – politycy opowiadający się za ochroną życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, hołdujący wartościom chrześcijańskim – mogą się czuć bardzo nieswojo, zagrożeni, kiedy ich szef publiczne deklaruje, że ludzie z takimi poglądami jak oni nie będą mile widziani na listach wyborczych. Donald Tusk to zapowiedział w sposób jednoznaczny. Widać zatem, że dla Platformy program zarysowany przez lidera Tuska będzie flagowy i do zrealizowania w przyszłej kadencji Parlamentu. Zatem aborcja na życzenia do 12. tygodnia ciąży oraz dyscyplina partyjna podczas głosowań w tych sprawach będą obowiązujące.

Jeśli ktoś do tej pory twierdził, że Platforma nie ma programu, to teraz już może się czuć usatysfakcjonowany…

– Dokładnie – aborcja na życzenie do 12. tygodnia życia dziecka, związki jednopłciowe, usunięcie krzyży ze szkół, co Donald Tusk zapowiadał jeszcze w ubiegłym roku, edukacja seksualna dzieci i młodzieży oraz – jak słyszymy – rezygnacja z reparacji wojennych od Niemiec po dojściu do władzy przez Platformę – to jest właśnie program tej formacji. Gdyby tak na wzór Campusu Polska Przyszłości, jaki odbył się w Olsztynie, robić częstsze spotkania z politykami Platformy, to myślę, że ten program jeszcze bardziej by się ujawnił i wiele innych ciekawych rzeczy moglibyśmy usłyszeć. To jednak pokazuje, że dzisiaj Platforma nie ma już nic wspólnego z centrum ani też z chadeckością, ale jest przedstawicielką europejskiego lewactwa.

Campus zgromadził wielu gości z różnych środowisk politycznych, ale zabrakło Lewicy. To przypadek?

– Myślę, że nie. Moim zdaniem to, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy, tłumaczy, dlaczego na Campusie oficjalnie nie pojawiła się Lewica. Większość formacji i środowisk politycznych była reprezentowana, m.in. Szymon Hołownia i Polska 2050, PSL, Nowoczesna czy Zieloni, ale Lewicy w Olsztynie zabrakło. Można powiedzieć, że po wstępnych zapowiedziach programowych, debatach i deklaracjach liderów Platformy – Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego – widać, że Lewica ma problem. Tak naprawdę mamy do czynienia z Platformą – ludożercą politycznym, czyli duży brat będzie chciał skonsumować mniejszego, i zaczyna się licytacja.

Patrząc na polityczny życiorys Donalda Tuska i na to, jak po drodze wykluczał przeciwników politycznych, raczej trudno się było spodziewać po tym polityku czegoś innego?    

– To prawda Donald Tusk po drodze kasował swoich politycznych kompanów. Przypomnę, że był jednym z „trzech tenorów” – tak określano założycieli Platformy: Andrzeja Olechowskiego, Donalda Tuska i Macieja Płażyńskiego, z których na placu boju pozostał tylko solista z potężnymi ambicjami politycznymi – Tusk. W bardziej nieodległych czasach skasował Nowoczesną i Inicjatywę Polską Barbary Nowackiej, a teraz wydaje się, że przyszedł czas na Lewicę. Widać wyraźnie, że po wojażach Tuska na salonach brukselskich, Platforma od przyszłego roku i wyborów parlamentarnych będzie szła w kierunku europejskiej liberalnej formacji, a więc bardzo proeuropejskiej na zasadzie – wszystko oddamy, co tylko można, a nawet więcej, i liberalnej w każdym calu. To sprawia, że Platforma raczej nie poszerzy swojego elektoratu – powiedziałbym nawet, że odetnie się od części centrowej i konserwatywnej, która dotychczas też tworzyła tę formację. Sytuacja jest zatem dość ciekawa i chciałbym wiedzieć, jak zachowa się grupa posłów centrowych i konserwatywnych, którzy nigdy nie kryli swoich poglądów. Myślę, że ci politycy, których może nie jest za dużo, będą się czuli nieswojo, bo zostali postawieni w trudnej sytuacji i pasują do tego układu jak kwiatek do kożucha.     

A co ze wspólnymi listami wyborczymi?
To koniec marzeń? Jak w tej sytuacji się zachowa PSL?

– Na pewno po ostatnich deklaracjach Tuska
i Trzaskowskiego, jeśli chodzi o aborcję, lgbt itd., sądzę, że Lewica nie zgodzi się na jedną wspólną listę wyborczą. Z chwilą, kiedy zgodziłaby się, to tak naprawdę traci rację bytu i przestaje istnieć. Natomiast startując pod własnym szyldem, może liczyć na 10 czy 11 procent poparcia. Dlatego Lewica, chcąc pozostać autonomiczną partią, nie może pójść na scalenie i pozwolić sobie na wchłonięcie przez Platformę. Jeśli zaś chodzi o PSL, to jest to formacja, która jak trzeba, to jest gotowa mrugnąć okiem do każdego, zwłaszcza tam, gdzie widzi korzyść i interes. W 2019 roku po romansie z Platformą PSL próbowało zmyć ze swoich skrzydełek poparcie dla KOD-u i stąd przyciągnęli do siebie Pawła Kukiza, po to, żeby ubrać się w szaty chadeckie i konserwatywno-prawicowe, co się im zresztą udało. PSL przekroczyło próg wyborczy i dostało się do Sejmu. Teraz widać, że tzw. ludowcy próbują się przykleić do Polski 2050 Szymona Hołowni. Byłoby to rzeczywiście ciekawe, gdyby Hołownia poszedł do wyborów parlamentarnych z PSL-em. Trudno mi to zrozumieć, bo obecnie to Hołownia cieszy się większym poparciem, jeśli chodzi o sondaże, niż PSL i powinno być odwrotnie. Byłoby zatem dziwne, gdyby Hołownia, który ma czystą kartę polityczną i znacznie wyższe notowania, ostatecznie zgodził się na taki format – doklejkę do PSL-u. Dlatego na tym etapie wątpię, czy Hołownia pójdzie na układ zarówno z PSL-em, jak i z Platformą. Jeśli nic z tych aliansów nie wyjdzie, to PSL tradycyjnie będzie próbowało coś ugrać
i jakoś dostać się do parlamentu – od dawna tłumaczą, że są niedoszacowani.

Czy Tusk, podnosząc temat aborcji, chce wywołać wojnę ideologiczną i co mu to da w konsekwencji?

– Donald Tusk, występując z tymi hasłami, wskazał główne tematy kampanii przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Zapewne zatem, nie widząc szans na przekonanie wyborców do siebie w merytorycznej dyskusji, będzie chciał zagrać na emocjach, używając do tego kwestii światopoglądowych i ideologicznych, mimo że sam przekonywał, że ideologia go nie interesuje.

Program zatem został ujawniony przez Platformę, ale na próżno tam szukać ważnych – zwłaszcza dzisiaj – rozwiązań w kwestiach gospodarczych. Na Campusie Polska Przyszłości ten temat też został przemilczany. Czyżby Platforma nie miała pomysłu?

– Rzeczywiście, nie było tam żadnych konkretów, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, poza krytyką rządu, ale w wydaniu Platformy to standard. Zatem w temacie programu – merytorycznego programu – w Platformie po staremu. I jak to mówi Donald Tusk czy poseł Izabela Leszczyna, mamy program, piszemy go, uzupełniamy, a pokażemy po wyborach. Tak więc w ujęciu Tuska szuflady platformiane pękają w szwach od pomysłów na rządzenie, tylko jest z nimi jak z mitycznym Yeti – wszyscy mówią, że jest, tylko nikt go nie widział. I tak jest też z programem Platformy. Można powiedzieć, że zero merytoryki, dużo słów, mało treści. Natomiast jedno widać, jeśli chodzi o podejście Platformy i Donalda Tuska – mianowicie, już nie robią złotego cielca z energetyki odnawialnej, wiatrowej. Tym bardziej zaskoczony byłem stwierdzeniem Tuska, że stabilność energetyczna dla Polski na dzisiaj to jest węgiel przynajmniej do 2050 roku. Widać więc, że inaczej mówi, niż robił jako przewodniczący Rady Europejskiej, czy jeszcze niedawno przed, a także już w czasie inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Czyżby ten europejski i na wskroś nowoczesny polityk zaczął wątpić w utopijność polityki energetycznej Unii Europejskiej? Jest też pewien postęp w spojrzeniu na sytuację w Europie i świecie, bo Donald Tusk zaczyna mówić o europejskim i światowym kryzysie energetycznym, podczas gdy jeszcze przed chwilą kryzys według Platformy i tzw. wolnych mediów mieliśmy tylko w Polsce. To pokazuje, że wybory się zbliżają i takich zwrotów akcji – jeśli chodzi o totalną opozycję – możemy mieć jeszcze wiele.

                Dziękuję za rozmowę.          

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl