Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedstawia właśnie Sejmowi i Senatowi sprawozdanie ze swojej zeszłorocznej pracy. Zawarła w nim między innymi analizę treści programów telewizyjnych nadawanych na uruchomionych już naziemnych multipleksach cyfrowych.
Dane ujawnione przez KRRiT można ocenić jako mimowolne przyznanie się do klęski. Okazuje się, że w strukturze gatunkowej oferowanych polskim widzom programów zaledwie 1-2 proc. to historia, edukacja, kultura lub publicystyka, a religia nie jest reprezentowana w ogóle. Większość czasu antenowego zajmują treści rozrywkowe, seriale i filmy. Taki jest rezultat decyzji KRRiT pod kierownictwem Jana Dworaka o przyznaniu koncesji na naziemne nadawanie cyfrowe wybranym nadawcom telewizyjnym.
Multipleks decydujący
Raport nie przedstawia oceny poziomu intelektualnego przekazywanych treści ani prezentowanego w nich światopoglądu. Jednak każdy, kto choćby przez chwilę mógł obejrzeć program TTV (nadawca – spółka STAVKA), ATM Rozrywka, ESKA TV czy POLO TV, którym przyznano prawo do nadawania, równocześnie odmawiając go Telewizji Trwam, stwierdzi, że widzowie otrzymali ofertę niskiej jakości, żerującą na niewybrednych gustach, o zdecydowanie lewicowo-liberalnym zabarwieniu.
Szczytny cel cyfryzacji, jakim miało być wzbogacenie propozycji programowej dostępnej bezpłatnie dla odbiorców, nie został osiągnięty. Zamiast wykwintnego obiadu składającego się ze smacznych i urozmaiconych dań, otrzymaliśmy niesmaczne, odgrzewane telewizyjne fast foody.
Przy całej swej mizerii treściowej naziemne stacje telewizyjne opanowują niemal bez reszty widownię. Dzieje się tak dlatego, że równocześnie z wyłączaniem nadajników analogowych do wszystkich gospodarstw domowych zaczyna docierać bezpłatnie sygnał telewizyjny z nowymi kanałami, dotąd dostępnymi tylko odpłatnie przez satelitę lub kabel. To świeża, darmowa (wyłączywszy zakup dekodera lub wymianę odbiornika) atrakcja dla wielu naszych rodaków, więc chętnie z niej korzystają.
Wciąż jeszcze blisko 25 proc. Polaków nie chce lub nie może ze względów finansowych płacić za pakiety telewizyjne operatorom satelitarnym lub kablowym. Z drugiej strony, w wielu domach są już po dwa telewizory. Nawet gdy jeden z nich podłączony jest do satelity lub kabla, drugi pobiera sygnał z bezpłatnej anteny. I niezamożni, i lepiej sytuowani odbiorcy najwyraźniej cieszą się z możliwości, że na trzech uruchomionych multipleksach uzyskali łącznie 18 kanałów do wyboru.
Historyczne Rekordy
W rezultacie w pierwszej dwudziestce najchętniej oglądanych programów telewizyjnych znajduje się trzynaście stacji z multipleksów, a prawdopodobnie z każdym miesiącem będzie ich więcej, bo oglądalność cyfrowych stacji naziemnych ciągle wzrasta i osiąga historyczne rekordy. Główni dotąd nadawcy: TVP1, TVP2, TVN i Polsat, wprawdzie stopniowo tracą widownię, ale najczęściej na rzecz swych cyfrowych kanałów (np. TVP Historia, TVN7 lub Polsat Sport News), więc można powiedzieć, że „wszystko zostaje w rodzinie”.
Łącznie aż blisko 70 proc. polskiej widowni ogląda programy nadawane naziemnie, czyli cieszą się one popularnością także u tych widzów, którzy mają do wyboru w swoim telewizorze nawet sto kilkadziesiąt stacji kablowych i satelitarnych. Dawna to prawda, że obecność w bezpłatnym sygnale dostępnym ze zwykłej anteny gwarantuje popularność także u widzów, których stać na grube pakiety płatnych telewizji. Jak się okazuje, bez względu na obiektywną wartość programu.
Warto też przypomnieć znane od dawna amerykańskie badania, z których wynika, że widzowie, mając do wyboru i sto kanałów telewizyjnych, zawsze przywiązują się co najwyżej do 10-12 ulubionych stacji. Tak więc obecnie obserwujemy kształtowanie się czołówki najpopularniejszych nadawców telewizyjnych, którzy pomiędzy siebie podzielą tort reklamowy, wart rocznie 3,5 mld złotych.
Wietrzenia nie było
Nie od rzeczy będzie uświadomić sobie, że w rezultacie decyzji o cyfryzacji na multipleksach naziemnych obecne są programy zaledwie kilku grup medialnych. Liczba 18 nadawanych obecnie cyfrowych programów (faktycznie jest ich 21, ale programy TVP dublowane są w dwóch MUX-ach) nie oznacza przecież wcale, że mamy osiemnastu różnych nadawców. To zaledwie pięć dominujących ośrodków.
Najsilniej reprezentowana jest TVP, która naziemnie emituje TVP1, TVP2, TVP Info, TVP Historia, TVP Kultura i TVP Polonia. Na drugim miejscu wśród beneficjentów cyfryzacji znajduje się grupa Polsat, do której należą obecne na MUX-2: Polsat, Polsat Sport News, TV4, TV6. Kapitałowo powiązana z tą grupą jest także ATM Rozrywka nadawana na MUX--1. Trzecim koncernem medialnym, który skorzystał na cyfryzacji, jest TVN z programem TVN, TVN7, ale także z większościowym udziałem w programie TTV zakupionym od spółki STAVKA, która dostała koncesję na MUX-1. Dwa programy cyfrowe ma TV Puls. Koncesję na dwa programy (ESKA TV i POLO TV) dostała także związana z lewicą grupa medialna ZPR, wydawca m.in. „Super Expressu” i udziałowiec rynku hazardu w Polsce.
Drugi szczytny cel cyfryzacji: dopuszczenie do udziału w rynku telewizji nowych podmiotów gospodarczych, niezwiązanych z dotychczasowymi monopolistami, zatem również nie został osiągnięty. Dotychczasowi potentaci wzmocnili się jeszcze bardziej. Kto w latach dziewięćdziesiątych dostał prawo do nadawania telewizyjnego, ten i dziś zajmuje pozycję dominującą. Dokonano tak wielkiej zmiany, żeby nic się nie zmieniło.
Egzamin KRRiT
Trwa konkurs na ostatnie już cztery miejsca na bezpłatnych multipleksach. Ponownie bierze w nim udział Telewizja Trwam, której KRRiT odmówiła koncesji w pierwszym postępowaniu przed dwoma laty. Fundacja Lux Veritatis gwarantowała realizację obu celów cyfryzacji: wzbogacała ofertę programową o treści nieobecne dotąd w sygnale naziemnym i stanowiła nową jakość jako nadawca spoza zamkniętego układu biznesowego. Odrzucenie tego wniosku było dowodem, że oficjalnie głoszone cele wprowadzenia nowej technologii rozmijają się z faktycznymi decyzjami władzy.
Do liczącej ponad dwadzieścia kanałów telewizyjnej ekstraklasy, dopuszczonej do podziału środków z reklamy, nie została dopuszczona jedyna stacja odpowiadająca światopoglądowo wielomilionowej widowni katolickiej. Uznano więc, że utrzymywana przez dziesięć lat z ofiarności widzów i własnej gospodarności Telewizja Trwam nie może dostać szansy na rozwój i złamać monopolu na informację.
Teraz prawdziwe intencje władz, czyli PO, SLD i PSL, które firmują skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zostaną poddane ponownej weryfikacji. To nie Telewizja Trwam staje bowiem do egzaminu konkursowego przed KRRiT o miejsce na multipleksie. To KRRiT zdaje egzamin przed Narodem, czy jest zdolna uratować choćby resztkę dobrych skutków cyfryzacji.
Nawet jeśli przydzieli w obecnie trwającym konkursie miejsce Telewizji Trwam, to będzie to zaledwie 1/20 miejsca dla katolików w całej naziemnej przestrzeni. I nie do odzyskania będą stracone dla głoszenia prawdy i ewangelizacji ostatnie dwa lata. Już od dwóch lat 10 mln naszych rodaków mogło mieć szansę bezpłatnego odbioru telewizji katolickiej i tej szansy nie dostało.
Jeśli decyzja będzie ponownie negatywna – będzie to kolejny, być może ostateczny, dowód, że konieczne są bardzo radykalne zmiany polityczne, gdyż obecnie rządzący nie są w stanie uznać prawa do istnienia mediów spoza dotychczasowego układu. Oznacza to jednoznacznie brak wolności w państwie. Jak bowiem zinterpretować odrzucenie głosu społeczeństwa wyrażonego w 2,5 mln podpisów i stu kilkudziesięciu patriotycznych manifestacjach?
Pamiętajmy, że KRRiT przydziela częstotliwości telewizyjne, które są naszą wspólną własnością, dobrem narodowym. Jak dotąd tych częstotliwości nadawcy telewizyjni używają bardzo często do manipulacji i propagandy oraz demoralizacji skierowanej przeciwko wspólnocie Polaków.
Tylko w niewielkim stopniu obecna oferta telewizji służy edukacji, poznaniu historii i wymianie prawdziwej informacji oraz prowadzeniu poważnej debaty o stanie państwa. To klęska telewizji jako medium, bo w wyniku źle przeprowadzanej cyfryzacji stacza się ona w kierunku śmieciowej rozrywki. Paradoks polega na tym, że to obecność na multipleksie Telewizji Trwam uratować może telewizję w Polsce, ponieważ głoszone w katolickiej stacji treści zmusić mogą do zmiany nastawienia do widzów u pozostałych nadawców.