Polscy naukowcy współtworzyli nowoczesny program do wczesnego diagnozowania udaru mózgu. Najprawdopodobniej jednak skorzysta z niego amerykańska firma.
Polscy naukowcy opracowują nową metodę szybkiego i dokładnego diagnozowania udaru mózgu, a zapewne także innych schorzeń tego organu, która może mieć ogromne znaczenie dla medycyny. Niestety, zapewne mało kto będzie o tym wiedział, bo opracowywany nowatorski program będzie najprawdopodobniej własnością amerykańskiej firmy. To kolejny przykład na to, jak słabo w naszym kraju wykorzystuje się możliwości polskich uczonych.
Wystarczy nawet kilkugodzinne niedokrwienie mózgu, by wywołać w nim trwałe zmiany, np. paraliż różnych części ciała, a nawet śmierć. Takie mogą być właśnie skutki udaru mózgu. W Polsce ta groźna choroba dotyka rocznie aż 60 tys. ludzi, na świecie - ok. 4,6 mln, w tym aż 3,2 mln w krajach rozwijających się. Na świecie udar mózgu jest trzecim, najczęstszym powodem zgonów i najczęstszą przyczyną niesprawności u ludzi powyżej 40. roku życia. W krajach wysoko rozwiniętych średnio połowa dotkniętych tą chorobą staje się niepełnosprawna, w Polsce - aż 70 procent. Ryzyko wystąpienia udaru rośnie wraz z wiekiem i częściej dotyczy mężczyzn.
W niesieniu pomocy chorym niezwykle ważny jest czas. Lekarze mówią wręcz o "złotych pierwszych 3-4 godzinach" od pojawienia się objawów udaru. Od szybkości podjęcia zabiegów ratujących zdrowie i życie zależy przyszłość pacjenta - to, czy uda się ocalić mu życie, a jeśli tak, to czy będzie można go uratować przed niepełnosprawnością. Tymczasem kluczowe dla leczenia są badania - tomografem komputerowym lub rezonansem magnetycznym. Tyle że w Polsce wciąż wiele szpitali nie dysponuje sprzętem do wykonywania rezonansu magnetycznego, podobnie zresztą jak w wielu rozwijających się krajach świata.
- Obecnie ogromnym problemem dla lekarzy jest wczesna diagnostyka przy niedokrwiennym udarze mózgu. Najbardziej dostępna technika diagnozowania, jaką jest tomografia komputerowa, w ciągu pierwszych godzin po wystąpieniu udaru nie pozwala na jego wykrycie - chodzi w tym przypadku o podstawowe badanie bez podania środka kontrastowego - wyjaśnia prof. Andrzej Urbanik z Katedry Radiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, biorący udział w pracach nad rozwiązaniem tego problemu.
Program zobaczy to, co umyka oczom
Wyzwanie podjął polski naukowiec prof. Wiesław Nowiński, absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki Warszawskiej, który habilitował się w Polskiej Akademii Nauk. Na stałe jednak od ponad 20 lat mieszka i pracuje w Singapurze, w tamtejszej Agencji ds. Nauki (ang. A*STAR), gdzie jest dyrektorem Laboratorium Obrazowania Medycznego. W przygotowanym przez Agencję programie naukowym, mającym na celu zbieranie danych potrzebnych do opracowania nowoczesnego projektu, wzięło udział kilku naukowców z Polski, w tym prof. Urbanik, a także z Włoch. Jak wyjaśnia prof. Urbanik, celem tych wysiłków jest stworzenie programu komputerowego stosowanego do TK (tomografu komputerowego), który wychwytywałby bardzo dyskretne różnice gęstości występujące w tkance mózgowej, których obecnie przy przeglądowym badaniu TK nie można zauważyć.
- Dzięki temu można by wcześniej stwierdzić fakt wystąpienia udaru niedokrwiennego i zlokalizować miejsce wystąpienia. Może to oznaczać rewolucję w szybkim diagnozowaniu udarów mózgu jeszcze na szpitalnych izbach przyjęć - zaznacza. W ten sposób bowiem znacznie większa liczba pacjentów miałaby szanse zarówno na uratowanie życia, jak i zdrowia.
Sceptycy zaznaczają, że takie badanie opiera się na już wykorzystywanych sposobach badania mózgu.
- Jądrowy rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa i badania angiograficzne są obecnie wykorzystywane do tzw. fuzji obrazów, czyli nakładania na siebie różnych map mózgu. Profesor Nowiński wzbogaca te obrazy o informacje natury anatomicznej i fizjologicznej - wyjaśnia z kolei praktyk w tej dziedzinie prof. Tomasz Trojanowski, kierownik Kliniki Neurochirurgii i Neurochirurgii Dziecięcej w Lublinie. Choć prof. Trojanowski nie brał udziału w badaniach, to jednak z uwagą śledzi prace nad nowym programem. Jakie znaczenie dla lekarzy będą miały nowe możliwości programu?
- Pozwala to lekarzowi na przewidywanie konsekwencji uszkodzenia konkretnej struktury w mózgu. Jest to przydatne do rozpoznawania, które naczynia krwionośne uległy uszkodzeniu przez zatory, proces nowotworowy czy zabieg operacyjny - tłumaczy neurochirurg. Zauważa tym samym, że program będzie można wykorzystywać także do diagnozowania innych chorób mózgu, zwłaszcza nowotworów. Ekspert podkreśla jednocześnie, że taki program ułatwia i przyspiesza diagnostykę udarów.
- Dziś bowiem lekarz musi wyciągać wnioski z bogactwa niepełnych danych uzyskanych podstawowymi metodami obrazowania. Taka analiza jest czasochłonna i złożona, co może sprawiać trudności wobec presji czasu i konieczności szybkiego podejmowania decyzji klinicznych - dodaje.
Jednocześnie ekspert studzi emocje, podkreślając, że w medycynie obowiązuje twarda zasada, że powinno się opisywać nowe metody dopiero wtedy, gdy będą przebadane i potwierdzą swoją skuteczność. - Inaczej można zrobić zbyt duże, ostatecznie nieuzasadnione nadzieje wielu pacjentom. Ta metoda nie zastąpi leczenia, pomoże jedynie lekarzowi w diagnozowaniu miejsca, rodzaju i wielkości uszkodzeń mózgu - zastrzega prof. Trojanowski.
Przyznaje przy tym, że może ona być pomocna nawet w przeprowadzaniu operacji neurochirurgicznych. By stworzyć taki program, potrzebna była jednak analiza wielu badań wykonanych pacjentom w pierwszych godzinach po wystąpieniu udaru, a następnie po kilku dniach. - Nasz program opracowaliśmy dzięki analizie badań ok. 600 pacjentów przeprowadzonych przez naukowców z Polski i Włoch. Jaki był udział polskich naukowców w badaniu?
- My dostarczamy wyniki badań, np. tomograf wykonany u chorego w dniu przyjęcia oraz tydzień później. Dzięki temu można prześledzić zmiany w obrazie udaru - wyjaśnia inny ekspert biorący udział w prowadzonych pracach prof. Radosław Kaźmierski z Kliniki Neurologii i Chorób Naczyniowych Układu Nerwowego Poznańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak na podstawie takich badań stworzyć program, który będzie w stanie "wyłapać" zmiany w tkankach mózgowych, niewidoczne w wykonywanych obecnie badaniach? W tomografii komputerowej, w odróżnieniu od rezonansu magnetycznego, zmiany niedokrwienne zwykle nie są widoczne w pierwszym dniu udaru. Można natomiast zastosować taki algorytm "przeczesywania" obrazu, który umożliwiałby komputerową analizę tomografii i pokazałby uszkodzenia niewidoczne gołym okiem - wyjaśnia prof. Kaźmierski.
Opracowaniem właśnie takiego sposobu "przeczesywania" zmian zajęli się eksperci pracujący pod kierunkiem prof. Nowińskiego w Singapurze.
Już opatentowany
Profesor Nowiński przyznaje, że prace nad programem są już mocno zaawansowane.
- Program, który właśnie opracowaliśmy, a obecnie testujemy, został opatentowany już dwa lata temu - zaznacza.
Czemu został opatentowany, zanim dokończono nad nim prace? - Jeśli opracowuję jakiś projekt, a następnie decyduję się pokazać moje prace na dużych konferencjach radiologicznych, to najpierw składam wniosek o patent tymczasowy. Na takich konferencjach firmy przyglądają się bowiem, kto jakie rozwiązania opracowuje, i mogą natychmiast je kopiować. Jeśli następnie obserwuję zainteresowanie kliniczne i rynkowe danym rozwiązaniem, to kontynuujemy prace, a następnie rozszerzamy procedurę patentowania - opisuje.
Na razie jednak program przechodzi fazę testów.
- Ocena programu została zweryfikowana, ale jeszcze nie dla wczesnej diagnozy [tzn. jego skuteczności w stosowaniu w pierwszych godzinach po wystąpieniu udaru - red.]. Do tej pory wykonaliśmy tylko kilkanaście badań wczesnej diagnozy za pomocą tego programu. Dlatego prace są kontynuowane - wyjaśnia prof. Nowiński. Przyznaje, że weryfikacja programu i wyników testów może potrwać od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Jak mówi, nie zamierza jednak pogodzić się z tak długim czekaniem, bo może to oznaczać, że szybciej pojawią się na rynku alternatywne oferty.
Naukowiec podkreśla jednak, że ewentualne przyspieszenie wydania programu może oznaczać, że będzie on sprzedawany przez Amerykanów. Bo to właśnie tamtejszy biznesmen podczas jednej z konferencji naukowych zainteresował się pracami prof. Nowińskiego. Dzięki zaś współpracy z amerykańskim szpitalem Johns Hopkins Hospital, w którym A*STAR wykonuje projekt w ramach próby klinicznej CLEAR, badając przypadki udarów krwotocznych, byłaby możliwość szybkiego przetestowania programu.
Profesor Nowiński wyjaśnia, że w ramach tego programu szpital wykona 6 tys. skanów mózgu pacjentów po takim udarze. - Dzięki dostępowi do takich danych proces wdrożenia naszego programu można byłoby znacznie przyspieszyć. Tuż po mojej prezentacji, którą tam miałem w kwietniu, rozmawiał ze mną amerykański inwestor, który jest zainteresowany tym programem. Jeśli dojdzie do finalizacji umowy między nim a A*STAR, zostanie on wcześniej skierowany na rynek, ale jako produkt amerykański - przyznaje.
Dlaczego nie polski?
W ten sposób kolejne prace polskich naukowców posłużą do tworzenia nowoczesnych, potrzebnych rozwiązań, tyle że sprzedawanych przez zagraniczne firmy. Przyczynią się one tym samym do wzmocnienia ich siły i pozycji. Mało kto będzie wiedział, że w opracowaniu programu pomogły badania prowadzone przez polskich naukowców. Takie bowiem są dziś twarde reguły działalności również w dziedzinie nauki.
- Mnie także zależałoby, aby był to produkt polski, ale te badania finansuje firma, w której pracuję - A*STAR, która ma wszystkie patenty i prawa autorskie do prowadzonych przeze mnie prac - tłumaczy prof. Nowiński.
Dlaczego w Polsce nie udaje się samodzielnie prowadzić takich badań? Czy rzeczywiście - jak często się mówi - problem jest jedynie w braku funduszy na opracowywanie nowoczesnych rozwiązań?
- Zagraniczne firmy mają zarówno doskonały sprzęt, jak i fundusze przeznaczone na badania. Naukowcy otrzymują konkretne zlecenia za poważne pieniądze. W Polsce takich zleceń raczej się nie dostaje - tłumaczy prof. Urbanik.
Dlaczego? Czyżby nie było firm, które stać na finansowanie badań naukowych potrzebnych do wdrażania nowoczesnych rozwiązań i produktów?
- W Polsce już są takie firmy, które mogłyby np. od początku do końca sfinansować badania, tylko zwykle nie dowierzają, że dzięki nim można wdrożyć produkty i usługi, które przyniosą im sukces. Brakuje też mechanizmów wychwytywania tych wyników badań, które są najbardziej opłacalne z komercyjnego punktu widzenia - uważa prof. Urbanik. Dodaje, że badania nad programem do wczesnego i precyzyjnego wykrywania udaru są dobrym przykładem takich wyników, które z powodzeniem mogą być wykorzystane komercyjnie. Dlaczego?
- Bo udar jest ogromnym problemem nie tylko w Polsce, ale i na świecie, a dotychczasowe metody jego diagnozowania mają ograniczenia wynikające z dostępności do diagnostyki (jak w przypadku MR) albo ograniczoną skuteczność (jak w przypadku najbardziej dostępnego badania, jakim jest TK) - podkreśla.
Profesor Nowiński uważa jednak, że to tylko część problemu i potrzebne są większe zmiany w mentalności zarówno naukowców, jak i społeczeństwa w podejściu do tego, jak wielkie możliwości daje rozwój nauki. Ponadto konieczne są zmiany w polskim prawodawstwie, aby sprzyjało ono inwestowaniu w rozwój badań naukowych przez prywatny kapitał.
- Dlaczego w Polsce nie ma filantropów, którzy zainwestowaliby w badania naukowe? W USA współtwórca Microsoftu Paul Allen przekazał 500 tys. USD na instytut badający mózg - wskazuje prof. Nowiński. Iczęściowo sam odpowiada na postawione pytanie. - W rozmowie z jednym z dziennikarzy usłyszałem, że w Polsce zapewne takim filantropem zaraz zainteresowałby się urząd skarbowy - zaznacza.