Najbliżsi, rodzina, przyjaciele, studenci oraz ogromna rzesza ludzi pożegnali wczoraj śp. prof. Józefa Szaniawskiego. Wybitny historyk, sowietolog i publicysta, który 4 września br. zginął tragicznie w ukochanych przez siebie Tatrach, spoczął na cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
Msza św. pogrzebowa odprawiona została w bazylice archikatedralnej pw. Męczeństwa Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie. Przewodniczył jej i homilię wygłosił ks. bp Piotr Jarecki, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej.
Zawsze blisko drugiego człowieka
Ksiądz biskup przybliżył osobę tragicznie zmarłego profesora na podstawie własnych wspomnień z ich znajomości. Zaznaczył, iż „szedł on własną drogą, bardzo często przeciwną niż trendy współczesnego świata”. Hierarcha dodał, że śp. prof. Szaniawski miał „bardzo silną osobowość i nie zrażał się przeciwnościami”. – Nie zamykał się w sobie. Niejako tęsknił za drugim człowiekiem. (…) Tęsknił za rozmową, za kontaktem z drugim człowiekiem, czyli nie ulegał temu, co jest pewną modą dzisiaj, pewnym niebezpiecznym trendem dzisiejszej kultury – zamknięcie się w sobie, indywidualizm, prywatyzacja życia. On taki nie był – wspomniał ks. bp Jarecki. Jednocześnie podkreślił, iż zmarły profesor „nie zawahał się zaakceptować dojrzałość i to, że ma misję nauczyciela i pedagoga, szczególnie młodego pokolenia”. Powiedział też, iż tragicznie zmarły profesor Szaniawski nie bał się podejmowania trudu. – Nie wybrał życia łatwego, lekkiego i przyjemnego. Choćby poczytajmy sobie na temat obfitości jego relacji, artykułów, wydanych książek, wykładów, konferencji. To był człowiek pracy - podkreślił.
Ufność pokładał w Bogu
Ksiądz biskup Jarecki, mówiąc o prof. Józefie Szaniawskim, wspomniał, że był on także człowiekiem ogromnej wiary, który pokładał ufność w Bogu. - To wszystko, co w życiu czynił - można wyciągnąć taki wniosek - było inspirowane wiarą chrześcijańską i religijnością. (…) Za życia nie zadowalał się tym, co prozaiczne, tylko żył w świecie wartości i zasad. Poszukiwał prawdy, także prawdy o naszej Ojczyźnie, jej wrogach i przyjaciołach. Pisał i mówił o tym tak wyraźnie i tak odważnie jak bodaj nikt inny. To było godne podziwu i dlatego wyrażamy nadzieję, że Pan przyjmie go do swojego Królestwa – powiedział w homilii hierarcha.
Umiłował Ojczyznę i jej dzieje
- "Wiktoria" - to słowo przewijało się w naszych rozmowach. Mówił o pięknych wiktoriach Polaków i o tych wiktoriach, o których nikt nie mówił. Pokazywał nam je – zaakcentował o. dr Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, który wspominał prof. Szaniawskiego i żegnał go w imieniu milionów słuchaczy Radia Maryja, Telewizji Trwam, studentów i społeczności Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. – Panie profesorze, dziękujemy za pokazywanie wiktorii polskich wypływających z krzyża i orła, tych z wierności pięknemu Lwowowi i Polsce – dodał o. Rydzyk. Jednocześnie podkreślił, iż zwycięstwo jest nam zadane, gdyż jest to droga do świętości. – Niezwykle odważny, bohaterski, otwierał nam oczy na historię, również tę niewygodną historię ostatnich dziesiątków lat – powiedział dyrektor Radia Maryja. Jak dodał, Naród, który nie pamięta własnej przeszłości, nie ma przyszłości. - Dziękujemy, panie profesorze, że pan uczył tej przeszłości młodzież, że pan nas uczył. Za wszystkie wykłady w radiu, w telewizji, na uczelni. Dzięki panu i wielu podobnym do pana te media, które nazywane są dla ludzi starych, chorych, upośledzonych, nawiedzonych, te media stały się wielkim uniwersytetem. Dziękujemy tobie, panie profesorze – zaznaczył o. Tadeusz Rydzyk.
List JM rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie - ks. prof. dr. hab. Stanisława Dziekońskiego odczytał ks. prof. Jarosław Sobkowiak, prodziekan Wydziału Teologicznego. "Szczyciliśmy się i byliśmy dumni z tego, że mieliśmy w swym gronie tej miary Człowieka co śp. Zmarły. Był On wysoko ceniony przez władze uniwersytetu i wielce lubiany przez młodzież uniwersytecką" - napisał rektor UKSW.
Chory na Polskę
W imieniu środowisk niepodległościowych przemawiał prof. dr hab. Wiesław Wysocki. - Dla Boga, panie Szaniawski, larum grają. (...) Świętej pamięci Józef Szaniawski uległ pasji Sienkiewiczowego opowiadania dziejów. Miał tę wielką odwagę, by nakreślić wizję drugiego po Marszałku Piłsudskim obrońcy Polski i Europy w dwudziestym stuleciu. Wizję misji pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, w którym widział dziedzica tradycji niepodległościowych, wolnościowych, AK-owskich - powiedział prof. Wysocki.
Zaznaczył, iż życie prof. Szaniawskiego było także żywotnym pytaniem o wiarygodność Polski. - Pytaniem o cnotę lub występek założycielski III Rzeczypospolitej Polskiej - wskazał profesor. Dodał, iż zmarły tragicznie profesor był człowiekiem wolnym, który wolność cenił nade wszystko. - Był niezależny, niezależność ceniący jak nic innego. Był prawy, prawość przekładający nad inne. Był bogaty, bogactwo niosący w sobie, a nie w portfelu. Był z tych co dewizę "Bóg, Honor, Ojczyzna" mają wypaloną w sercu - zaznaczył. Jak dodał, prof. Szaniawski należał do ludzi, o których mówi się, że są chorzy... na Polskę. - Był mocno i nieuleczalnie chory. Na nią. Najjaśniejszą - zaakcentował prof. Wysocki.
Dezaprobata dla działań prezydenta
Profesor Józef Szaniawski pośmiertnie, za wybitne osiągnięcia w dokumentowaniu i upamiętnianiu prawdy o najnowszej historii Polski, za zasługi w działalności nad przemianami demokratycznymi odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Nastroje sprzeciwu wobec arogancji władzy, pozoranctwu i działaniu rządzących na szkodę kraju dały też o sobie znać na uroczystości pogrzebowej. Prezydent Bronisław Komorowski zdecydował, że prof. Szaniawski za wybitne osiągnięcia w dokumentowaniu i upamiętnianiu prawdy o najnowszej historii Polski, za zasługi nad przemianami demokratycznymi zostanie pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Treść decyzji uzasadniającej przyznanie odznaczenia próbował odczytać doradca prezydenta Jan Lityński. Jednak mimo atmosfery zadumy i smutku przybyli na uroczystość pogrzebową nie dopuścili go do głosu. Spontaniczne skandowanie uczestników uroczystości: “hańba” i oklaski uniemożliwiały mu wystąpienie. Usilne próby uspokojenia atmosfery goryczy przez proboszcza archikatedry warszawskiej ks. kanonika Bogdan Bartołda nie umożliwiy jednak wystąpienia Lityńskiemu.
Po Mszy św. kondukt żałobny udał się na warszawskie Powązki, by towarzyszyć w ostatniej drodze zmarłemu profesorowi, który całe swoje życie ofiarował umiłowanej Ojczyźnie, a przede wszystkim polskiej młodzieży.
Profesor Józef Szaniawski zginął 4 września br. Wówczas, schodząc ze Świnicy, spadł w przepaść w kierunku Doliny Pięciu Stawów. Miał 68 lat.
Był znakomitym historykiem, wybitnym sowietologiem. Fascynowała go postać Marszałka Józefa Piłsudskiego. Przyjaźnił się z płk. Ryszardem Kuklińskim, którego został pełnomocnikiem. Dzięki zaangażowaniu i poniesionemu trudowi śp. prof. Szaniawskiego udało się rehabilitować osobę "pierwszego oficera NATO". W stolicy Polski powstała także Izba Pamięci płk. Kuklińskiego. Profesor był również inicjatorem m.in. budowy pomnika Katyńskiego na placu Zamkowym - 30 lipca 2011 roku otrzymał tytuł: Zasłużony dla miasta stołecznego Warszawy. Był przyjacielem młodzieży i swoich studentów, których chętnie oprowadzał po stolicy Polski, opowiadając jej dzieje.