logo
logo
zdjęcie

Dr Tomasz M. Korczyński

Nagroda za realizację wytycznych?

Wtorek, 30 września 2014 (20:24)

Zrobił nam się ostatnio istny kabaret w szeregach partii rządzącej. W Portugalii Bronisław Komorowski (przypominam: prezydent Rzeczypospolitej Polskiej) zabrał głos w imieniu niemieckich polityków i zaczął chwalić… armię niemiecką. Życzył naszym sąsiadom „wszystkiego dobrego”, liczył na „współpracę, która się układa bardzo dobrze”. Ponadto wyraził przekonanie, „że armia niemiecka zasługuje na wiele pochwał, a nie tylko na krytykę na łamach niemieckiej prasy”.

Polacy musieli poczuć dumę narodową z tak odważnych i światłych słów. Widać, że Komorowski nie powrócił jeszcze mentalnie z Berlina po swoim płomiennym wystąpieniu w Bundestagu (o tej przemowie pisałem TUTAJ).

Mam tylko nadzieję, że wybitni eksperci nie doradzili prezydentowi, aby zamiast polskich żołnierzy w Polsce, od czasu do czasu pokazywał na defiladach (i na ulicach) dzielnych żołnierzy Bundeswehry. Chociaż… spoglądając na ostatnią defiladę, niemieckiego sprzętu było aż nadto. I może właśnie to spowodowało, że Komorowski poczuł się wywołany do tablicy. Krytyka niemieckiej armii to jednocześnie krytyka polskiej, która zdominowana jest przez stary i zużyty sprzęt wojskowy sprzedany nam po atrakcyjnej cenie przez naszych zachodnich sąsiadów. Jaka jest jakość tego sprzętu dowiedzieliśmy się niedawno od minister obrony RFN.

To jeszcze nic. Oto znany badacz insektów Stefan Niesiołowski, wierny działacz Platformy Obywatelskiej, został uhonorowany Złotym Krzyżem Bundeswehry.

Krzyż Honorowy Bundeswehry to najwyższe odznaczenie wojskowe Republiki Federalnej Niemiec, nadawane żołnierzom Bundeswehry, żołnierzom sił zbrojnych innych państw oraz osobom cywilnym za czyny waleczności w warunkach bojowych, za zasługi dla Bundeswehry, a także za długoletnią wzorową służbę wojskową. Stefan Niesiołowski perfekcyjnie spełnia wszystkie powyższe kryteria.

Złośliwi twierdzą, że po oskrobaniu złota, które niestety nie jest teraz w cenie, krzyż zrobi się żelazny.

W ogóle Polacy (czytaj politycy PO) i Polska (czytaj Platforma Obywatelska) są obsypywani niemieckimi nagrodami za realizowanie wytycznych i zadań, aby lepiej się żyło i zleceniodawcom, i zleceniobiorcom. Rekordzistą jest oczywiście inny wybitny polityk Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk.

Zanim osiągnął apogeum swojej sławy i został zesłany na intratny urlop brukselski, prezydent Europy (a nawet król Europy, jak mianowano go w zależnych mediach) był uznawany i zauważany już dużo wcześniej przez Berlin. Królewicz Orlików zanim awansował na króla Europy był w końcu zdobywcą zaszczytnych laurów niemieckich, jak na przykład nagrody im. Walthera Rathenaua otrzymanej za „wybitne zasługi w polityce zagranicznej”. Kanclerz Merkel wygłosiła laudacje na cześć Donalda Franciszka Tuska. Nie zapominajmy też, że Umiłowany Przywódca otrzymał Nagrodę Karola Wielkiego i odtąd stał się symbolicznie potężnym władcą Europy, na miarę władcy, którego ryngraf ozdobił jego dumną pierś.

Wracając do wybitnego badacza insektów, o którego kompetencjach historycznych wypowiedział się na łamach „Naszego Dziennika” bp Antoni Dydycz (zob. TUTAJ), im więcej nagonki na Polskę i Kościół w wykonaniu podobnych typów politycznych, tym więcej nagród spłynie z berlińskiego nieba na wiernych wykonawców woli Angeli „długoletniej przyjaciółki premiera” Merkel. W myśl tej zasady, aż strach pomyśleć, jaką nagrodę szykują Niemcy dla Bronisława Komorowskiego za jego płomienną obronę prawie niezwyciężonej armii niemieckiej.

Dr Tomasz M. Korczyński

Aktualizacja: Czwartek, 23 października 2014 (16:00)

NaszDziennik.pl