Sejm ponad rok przetrzymuje senacki projekt ustawy „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”. To nic innego jak świadoma obstrukcja dekomunizacji przez rządzącą koalicję PO - PSL.
Obawiam się, że poparcie senackiego projektu ustawy „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej” także przez senatorów Platformy Obywatelskiej jest tylko tworzeniem złudzenia dekomunizacji. Jak możemy zauważyć rządząca koalicja tylko deklaruje chęć zmian po PRL, tworzą projekty ustaw, a później okazuje się, że są one „zamrażane”.
Niestety taka sytuacja świadczy o tym, że nie tyle rządzącym nie zależy na zmianie obecnej sytuacji, ile świadomie chcą ją zachować. Jednakże rządząca Platforma nie może jawnie opowiedzieć się za niedekomunizowaniem, tak więc twierdzi, że chce dekomunizować, a z drugiej strony nic nie robi.
Co więcej, ponad 1200 obiektów publicznych, których nazwy kwalifikują się do zmiany z powodu propagowania komunizmu świadczy o bardzo małej świadomości historycznej. Podobna sytuacja miała miejsce po I wojnie światowej kiedy na terenie Polski były znaki okupacyjne, pomniki, symbole panowania trzech zaborów i Polacy nie czekali na żadne zezwalania czy ustawy, ale sami wszystko zmienili, zniszczyli, by jak najszybciej znormalizować tę rzeczywistość.
Tymczasem dziś, po 25 latach od tzw. odzyskania wolności, nie udaje się usunąć pozostałości po komunizmie i to nie z racji jakiś obiektywnych przyczyn, ale dlatego iż jest brak żywotnego zainteresowania tą sprawą kolejnych ekip rządzących. Opieszałe i powolne prace parlamentu nad sprawą dekomunizacji ulic są grą polityczną Platformy Obywatelskiej, która prawdopodobnie w nowej kadencji będzie liczyła na poparcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Może PO w zamian za poparcie SLD tej dekomunizacji przeprowadzić nie chce?