Specjalna podkomisja sejmowa rozpocznie prace nad dwoma projektami o usunięciu symboliki komunistycznej z życia publicznego.
Posłowie połączonych sejmowych komisji administracji, kultury i samorządu terytorialnego nie zgodzili się z wnioskiem SLD o odrzucenie obu projektów w pierwszym czytaniu. Za poparciem tego wniosku głosowało tylko 3 posłów, natomiast 34 było przeciwko, opowiadając się tym samym za dalszymi pracami.
– Gorąca prośba do podkomisji, aby taki projekt powstał, nie chciałbym, żeby ta podkomisja znów się nie spotykała długo – zaapelował poseł Zbigniew Girzyński (PiS), przypominając, że projekt poselski czekał aż trzy lata na pierwsze czytanie. – Byłoby rzeczą złą, żeby wkraczać w kolejną kadencję Sejmu bez załatwienia tej sprawy – dodał.
W Polsce nadal funkcjonują ulice Bieruta, Gomułki, Świerczewskiego czy Manifestu Lipcowego. – Jest rzeczą niedopuszczalną, żeby w przestrzeni publicznej funkcjonowały relikty komunizmu, w postaci nazewnictwa ulic, czy pomniki – stwierdził parlamentarzysta, przedstawiając ogólne założenia projektu poselskiego. Sam kiedyś był na uroczystości rodzinnej w lokalu położonym przy zbiegu ulic XX-lecia PRL z XXX-lecia PRL. –Bardzo często samorządy z przyczyn oportunistycznych nie dotykają tego tematu – ubolewał poseł, zaznaczając, że istnienie tego typu ulic czy pomników stanowi przejaw „gloryfikowania postaci, które wprowadzały lub utrwalały system komunistyczny” w Polsce. – Ta ustawa jest w Polsce niezbędna, dlatego że po 25 latach te sprawy nie zostały załatwione – podkreślał poseł Jan Dziedziczak (PiS). Zwrócił uwagę, że pomniki czy nazwy ulic mają wiele zadań społecznych. – To również jest postawienie jako wzór młodym Polakom: bierzcie z takiej osoby przykład – wskazywał. Niestety, samorządy nie zmieniają nazw np. z powodu argumentów, że to będą duże koszty dla mieszkańców takich ulic, zawiązane m.in. z wymianą dowodów osobistych.
Posłowie PiS argumentowali, iż taka ustawa ułatwi samorządom podejmowanie tego typu decyzji.
Przeciwko obu projektom, poselskiemu i senackiemu, wystąpili posłowie SLD. – Obecny stan prawny nie wymaga przyjęcia takiej ustawy – argumentował Tadeusz Iwiński (SLD), posiłkując się ekspertyzami biura analiz sejmowych.
– Porównywanie Hanki Sawickiej do Hitlera to lekka przesada –twierdził Zbigniew Zaborowski (SLD), dodając zgryźliwie, że „wygląda na to, jakby komunizm 25 lat po odzyskaniu wolności był głównym wrogiem narodu polskiego, to jest jakaś paranoja”.
– Te projekty idą w kierunku narzucenia samorządom akcji politycznej – ocenił Zaborowski, dodając, że uważa to za naruszenie autonomii samorządów bez gwarancji „żadnych rekompensat finansowych”. – Nie można na podstawie wniosku jednego samorządu budować teorii, że samorządy czekają na tę ustawę – mówił poseł SLD. Ocenił, że w tych projektach jest nierównowaga, ponieważ nie ma mowy o symbolach faszyzmu.
– Nie usuwamy symboli faszyzmu, bo na szczęście w Polsce takich nie ma, zostały usunięte, natychmiast zostały zlikwidowane. Natomiast jest, niestety, ogromne dziedzictwo komunizmu i przez ostatnie 25 lat nie udało się z nim uporać – ripostował Girzyński.
– Ktoś mówi o kosztach, ja mogę przedstawić setki zdjęć z odnowionymi pomnikami – wskazywał poseł PiS. – To jest koszt marnotrawionych w wolnej Polsce pieniędzy na propagowanie i utrwalanie totalitarnych bohaterów –podkreślił parlamentarzysta.
– W Polsce system komunistyczny był zaprowadzony na bagnetach. W Polsce komunizm nigdy by nie doszedł do skutku, gdyby nie został przyniesiony na bagnetach – mówił poseł, odpierając argumenty SLD, że na Zachodzie istnieją obok siebie różne symbole i nikt nie chce ich eliminować. W skład podkomisji weszło 11 posłów: 5 z PO, 2 z PiS, po 1 z PSL, SP, SLD i TR. Adam Rogacki (PiS) zaprotestował, domagając się zwiększenia udziału PiS, ale zostało to odrzucone. Platforma argumentowała, że koalicja musi mieć większość. – To są kpiny z demokracji, wszystko możecie przegłosować – oburzył się Dziedziczak. – Doceniamy hojność Platformy, mogłoby nas w ogóle nie być – zakpił poseł.