Generał Krzysztof Parulski wnioskuje do Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec mec. Rafała Rogalskiego. Chodzi o krytyczne wypowiedzi prawnika na temat zaniedbań w śledztwie smoleńskim ze strony byłego naczelnego prokuratora wojskowego.
Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie informuje, że rzecznik dyscyplinarny podjął decyzję o przeprowadzeniu czynności sprawdzających. - W chwili obecnej czekamy na wyjaśnienia pana mec. Rogalskiego - mówi Iwona Gadomska z ORA. - Kiedy tylko wpłyną wyjaśnienia, zostanie podjęta decyzja co do dalszego toku postępowania, o której strony zostaną powiadomione - dodaje. Jeżeli dochodzenie zostanie wszczęte, niewykluczone, że rzecznik przesłucha nie tylko mec. Rogalskiego, ale także gen. Parulskiego - jest to możliwe w toku postępowania wyjaśniającego.
Na 10 bitych stronach Parulski zarzuca Rogalskiemu z jednej strony uporczywe epatowanie opinii publicznej nieuprawnionymi ocenami oraz wnioskami związanymi z postępowaniem smoleńskim, z drugiej - wybiórcze podejście do sprawy. Tym samym - stwierdza były szef NPW - mecenas wykazuje "autentyczny brak umiaru i taktu" i narusza godność zawodu adwokata, publicznie nadużywając swego statusu. W swoim elaboracie Parulski przytacza liczne medialne wypowiedzi Rogalskiego (w tym dla "Naszego Dziennika") odnoszące się do działań prokuratora 10 kwietnia 2010 roku na Siewiernym, a także do późniejszych, związanych już z prowadzeniem śledztwa smoleńskiego. Parulski, podniesiony do stopnia generała przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, funkcję naczelnego prokuratora wojskowego sprawował przez cztery lata - od 22 lutego 2008 roku do 6 lutego 2012 roku.
W dniu tragedii rządowego tupolewa naczelny prokurator wojskowy, wtedy jeszcze w stopniu pułkownika, przybył wieczorem do Smoleńska. Tego samego dnia zostało wszczęte śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Na miejscu zdarzenia przebywała grupa siedmiu prokuratorów wojskowych. W skardze do ORA Parulski relacjonuje takie ich czynności, jak: udział w przesłuchaniu kontrolerów lotu, meteorologa lotniska oraz naocznego świadka zdarzenia, uczestniczenie w identyfikacji ciał, oględzinach przedmiotów należących do pasażerów Tu-154M. W sumie, zaznacza Parulski, od 11 do 16 kwietnia 2010 roku przy udziale polskich prokuratorów, żołnierzy Żandarmerii Wojskowej i funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na terenie Federacji Rosyjskiej przeprowadzono kilkadziesiąt czynności procesowych. Sam Parulski osobiście brał udział w sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeden z prokuratorów wojskowych uczestniczył w czynnościach wykonywanych przez rosyjski MAK, a mianowicie w otworzeniu, zgraniu i odsłuchaniu rejestratorów pokładowych tupolewa oraz zapieczętowaniu taśm w sejfie. Jak zaznacza Parulski, 11 kwietnia 2010 roku dwóch prokuratorów pracowało też w Zakładzie Medycyny Sądowej w Moskwie.
W imię czego otwierać trumny?
W skardze Parulski przytacza zaczerpnięte z mediów liczne wypowiedzi Rogalskiego. Chodzi o krytyczne oceny, jakie pełnomocnik części rodzin smoleńskich wyrażał pod adresem Parulskiego i prokuratury wojskowej. Do konkretnych zaniechań i zaniedbań z ich strony należy według adwokata: brak precyzyjnych oględzin szczątków samolotu, miejsca zdarzenia, wieży lotów i znajdującej się w niej aparatury, brak udziału polskich śledczych i lekarzy przy sekcjach zwłok w Moskwie, a także brak decyzji o otwarciu trumien w Polsce i sekcji zwłok w kraju.
Parulski tłumaczy się, że kiedy prokuratorzy przybyli do Moskwy, strona rosyjska miała już przeprowadzić większość sekcji zwłok ofiar katastrofy. I wskazuje, że nie sam decydował. "Prokurator Generalny RP osobiście ocenił potrzeby i zaangażowanie strony polskiej w pracach przy zwłokach ofiar katastrofy w Zakładzie Medycyny Sądowej w Moskwie" - tłumaczy Parulski. Generał do tej pory jest przekonany, że do Smoleńska skierował odpowiednią liczbę prokuratorów, z właściwym przygotowaniem i doświadczeniem. Jak zaznacza, kwestie te były już wielokrotnie wyjaśniane przez prokuratury: generalną i wojskową.
Parulski bogato cytuje m.in. wypowiedzi Andrzeja Seremeta odnoszące się do działań polskich prokuratorów na terenie FR, w których prokurator generalny tłumaczy się z faktu braku zabezpieczenia przez polskich śledczych miejsca katastrofy oraz zaniechania związanego z nieprzeprowadzeniem sekcji ciał w kraju. "Nie spotkałem się z praktyką, że otwiera się trumny sprowadzone z zagranicy. Tu trzeba by przecież otworzyć wszystkie. Wyobrażacie sobie rodziny czekające na pogrzeb? W imię czego otwierać trumny? Przesłanki pojawiły się dopiero wtedy, gdy Rosjanie przekazali nam dokumentację medyczną, w której wykryliśmy błędy" - mówił Seremet w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
To nie ja, to Kopczyk
Mecenas Rafał Rogalski zapowiada, że do skargi się ustosunkuje, najpierw jednak musi zweryfikować przypisywane mu przez Parulskiego wypowiedzi. Przy czym prawnik podtrzymuje w całej rozciągłości swoją opinię na temat działań prokuratury po katastrofie smoleńskiej. Rogalskiego zbulwersowała okoliczność, że tłumacząc się z braku konkretnych działań, Parulski obarcza odpowiedzialnością... innych prokuratorów wojskowych, których przecież był szefem. A konkretnie - ppłk. Karola Kopczyka. Były naczelny prokurator wojskowy sugeruje, jakoby to w jego gestii jako prowadzącego śledztwo smoleńskie leżało podjęcie decyzji o otwarciu trumien w kraju oraz sekcji zwłok.
- Ale to pan generał Krzysztof Parulski, a nie prokurator referent, był 10 kwietnia na terenie Federacji Rosyjskiej, stąd też to do jego bezpośrednich obowiązków jako naczelnego prokuratora wojskowego należało dopełnienie należytego biegu wszelkich czynności procesowych, w tym sekcji zwłok ofiar katastrofy. Mógł także zarządzić przylot większej liczby prokuratorów z Polski. Parulski nie zrobił nic w tym kierunku, by polscy prokuratorzy uczestniczyli przy sekcjach - ripostuje Rogalski. - Tak samo, jeśli chodzi o przeprowadzenie sekcji ciał w kraju - trzeba było otworzyć trumny po ich przyjeździe do kraju i tu przeprowadzić kolejne sekcje w sytuacji, gdy żaden polski prokurator nie uczestniczył w tych czynnościach w Moskwie ani też żaden polski lekarz, choć ci ostatni przylecieli do Moskwy już 11 kwietnia 2010 roku. Rosjanie nie dopuścili polskich lekarzy do autopsji, stwierdzając, że zostały już przeprowadzone - zwraca uwagę adwokat.
Obarczając odpowiedzialnością prokuratora Kopczyka, Parulski sam się pogrąża także dlatego, że to naczelny prokurator wojskowy jest najwyższym po prokuratorze generalnym organem prokuratury w pionie wojskowym. Ustawa o prokuraturze stanowi, że jest on prokuratorem przełożonym prokuratorów NPW oraz pozostałych prokuratorów wojskowych jednostek organizacyjnych prokuratury. Dlaczego więc Parulski, piastujący tę funkcję, nie dokonał pewnej roszady w zespole prokuratorskim i po prostu Kopczyka od sprawy nie odsunął? Wtedy, gdy był na to stosowny czas, zaraz na początku śledztwa? Dlaczego nie zmienił prokuratora referenta? Albo nie uruchomił procedury odwołania szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk. Ireneusza Szeląga, któremu bezpośrednio Kopczyk podlega? Jeżeli wina leży po stronie śledczego referenta, to na pewno odpowiedzialność za konkretne działania albo ich zaniechanie będzie ponosił także naczelny prokurator wojskowy.
Bez inicjatywy
W ocenie mec. Rogalskiego, brak też było konkretnych działań ze strony rządu PO - PSL, które zmierzałyby do utworzenia wspólnego zespołu śledczego. Parulski natomiast twierdzi, że było to niemożliwe, gdyż brak ku temu podstawy prawnej - w ten sposób tłumaczy fakt, że polscy prokuratorzy byli jedynie dopuszczeni do czynności procesowych wykonywanych faktycznie przez stronę rosyjską. Argumentację tę niejednokrotnie w toku śledztwa podtrzymywała prokuratura wojskowa. W ocenie Rafała Rogalskiego, w sposób nieuzasadniony. Prawnik powołuje się na ekspertyzę doc. dr Beaty Bieńkowskiej z Instytutu Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Wynika z niej, że w świetle artykułu 589b polskiego kodeksu postępowania karnego możliwe było wspólne śledztwo w ramach jednego zespołu prokuratorskiego. W związku z tym, że kodeks postępowania karnego Federacji Rosyjskiej nie zna jednak tej instytucji, konieczne było zawarcie umowy międzynarodowej w formie ustnej lub pisemnej, a następnie porozumienia powołującego zespół. - Nikt jednak nie wystąpił z taką inicjatywą po stronie polskiej - ocenia Rogalski.
Jego zdaniem, skarga Parulskiego do ORA jest pewnym sygnałem skierowanym do innych adwokatów, którzy reprezentują rodziny smoleńskie, aby nie wypowiadali się krytycznie o byłym szefie NPW.
- Tu nie chodzi tylko o krytykowanie pana Parulskiego, ale prokuratury, rządzących, osób, które w naszej ocenie są odpowiedzialne za wiele zaniechań podczas działań podejmowanych w Smoleńsku i w toku śledztwa. To jest sygnał, żeby o tym nie mówić. Szczególnie jeśli chodzi o adwokatów, którzy mają odwagę krytykować działanie instytucji państwowych, a których mogą spotkać nieprzyjemności w postaci postępowań dyscyplinarnych. Nie ma wątpliwości, że rada adwokacka oceni skargę w należyty sposób i w ogóle się nią nie zajmie - ocenia mec. Bartosz Kownacki. - Nie znam wypowiedzi pana mec. Rogalskiego, które byłyby niemerytoryczne. On często wypowiada się w sposób bardzo jednoznaczny, ale to były zawsze oceny oparte na faktach - dodaje prawnik.

