Na Święto Niepodległości wydobyły z siebie głos autorytety partii rządzącej. Władysław Bartoszewski, pełniący funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu międzynarodowego, udzielił bardzo obszernego wywiadu dla jednej z komercyjnych stacji. Kilka fragmentów tej rozmowy warto przypomnieć, gdyż zawierała przynajmniej kilka drastycznych, nazwijmy to delikatnie: zgrzytów, które jednak nie były przypadkiem.
Bartoszewski mówił o niepodległości, Marszałku Józefie Piłsudskim, nacjonalizmach. Bardzo niestosowna w przededniu Święta Niepodległości i świętowania narodowego zrywu była uwaga, gdy pytany o popularność Marszu Niepodległości wśród warszawiaków porównał polskie realia do morderczego ataku Andersa Breivika na rodaków w Norwegii: „To zjawisko nie jest polską specyfiką, co jest słabą pociechą, ale pewną informacją, którą trzeba posiadać. Zjawiska tego typu pojawiają się nie tylko w Norwegii, ale i w Holandii”. Zestawienie potrzeby świętowania wybicia się przez Polaków na niepodległość z przykładem szowinistycznego mordu jest wielce niepokojące. I rodzi pytanie: czy to tylko przypadkowe porównanie czy może wyraz nowej – ukrytej – politycznej strategii rządu pani Ewy Kopacz?
W innym momencie rozmówca zapytany o polską politykę po „epoce Tuska” mówił, że jeśli „nie zajdą żadne wstrząsające zmiany w Polsce”, nie widzi „potrzeby żadnych zasadniczych zmian”. Zaś działania krytykujących rządy PO – PSL zestawił z aktywnością agentury lub zachowaniami wymagającymi interwencji psychiatry: „W tym kraju nie jest potrzebna rewolucja – jeśli ktoś tak głosi, to są to działania agenturalne” albo „zjawisko, które mój przyjaciel Stefan Niesiołowski” nazywa „przykładem psychiatrycznym”.
Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że Polacy w przededniu Święta Niepodległości mogli usłyszeć jeszcze inny głos – a to za sprawą Telewizji Trwam i jej powszechnej dostępności na cyfrowym multipleksie. Był to głos ks. bp. Józefa Zawitkowskiego, który bardzo mocno wybrzmiał w homilii wygłoszonej podczas spotkania Rodziny Radia Maryja w Wołominie. Słowa księdza biskupa – w kontekście Święta Niepodległości – brzmiały wielce dramatycznie i alarmująco. Ksiądz biskup Zawitkowski ostrzegał, pomijając zasady politycznej poprawności, że bolszewickie zagrożenie było niczym wobec współczesnych zagrożeń: „To już nie dzika horda bolszewicka. To wykształcone politycznie bestie. Nic już nie mamy własnego. Ani bogactwa, ani majątku, ani uznania, ani wzięcia. Decydenci uwłaszczyli siebie. To owoc Okrągłego Stołu. Brawo, bohaterowie! Naród umiera!”
Ksiądz biskup podkreślił, jak bardzo wzrosła pobożność „bezbożnych przed wyborami”: „idą do Komunii i ci, co złorzeczyli wcześniej samemu Bogu i Jego przykazaniom”. Warto zapamiętać słowa kaznodziei z Łowicza – są ważniejsze od wszystkich innych słów, które zalały nas w Święto Niepodległości.