– Przygotowywany jest wniosek do Rosji o udzielenie pomocy prawnej, w ciągu kilku najbliższych tygodni można się tego wniosku spodziewać – zapowiada prok. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratura na razie nie informuje, co znajdzie się we wniosku. Ale najpewniej polscy śledczy wystąpią o przesłuchania świadków, np. lekarzy, którzy dokonywali sekcji zwłok ofiar katastrofy, laborantów, i przekazanie niezbędnej dla śledztwa dokumentacji.
Prokuratura ciągle kompletuje materiały dotyczące sprawy fałszowania dokumentacji medycznej, która liczy ponad 30 tomów.
– Pod koniec października otrzymaliśmy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nowe materiały, odpisy dokumentów z głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Prokurator analizuje te materiały – podkreśla Nowak.
Śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumentach mających znaczenie prawne w okresie od 11 kwietnia do 17 maja 2010 r. w Moskwie przez biegłych medyków sądowych zostało wszczęte na początku lipca br. i jest prowadzone przez prokuraturę cywilną.
– Chodzi o stwierdzenie w dokumentach medycznych zmian pourazowych i cech identyfikacyjnych, które nie istniały, oraz niepisanie istniejących zmian pourazowych i cech identyfikacyjnych, tj. o czyn 271 par. 1 kodeksu karnego – informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Fakt, że prokuratorzy nie zarządzili przeprowadzenia polskich sekcji, jest dla śledztwa smoleńskiego mankamentem nieodwracalnym – uważa mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik w tej sprawie m.in. Beaty Gosiewskiej.
– Dziwię się, że sąd wojskowy w Poznaniu uznał, iż postępowaniu prokuratorów, którzy nie zrobili sekcji zwłok ofiar tragedii w Polsce, nie da się przypisać działania na szkodę interesu prywatnego czy publicznego, a z drugiej strony prokuratura wojskowa, której działania w tym względzie były oceniane przez sąd, wyłącza materiały do odrębnego postępowania pod kątem, że te sekcje rosyjskie mogą być fałszywe, że jest podejrzenie fałszowania dokumentacji medycznej. Mnie się to równanie nie zgadza, tu logiki nie ma żadnej – dodaje prawnik.
Na ewidentne pomyłki w dokumentacji medycznej wskazują szczególnie właśnie Beata Gosiewska, Małgorzata Wassermann i Andrzej Melak. Wassermann podawała, że Rosjanie w dokumentacji sekcyjnej jej ojca pominęli kilkadziesiąt charakterystycznych elementów, jak znaki szczególne po przebytych chorobach. Nie zgadzał się podany kolor oczu zmarłego i jego wzrost. Zwracała uwagę, że ciało jej ojca nie zostało umyte ani przed badaniami sekcyjnymi, ani po nich, nie dokonano też zaszyć. Andrzej Melak akcentował, że w dokumentacji jego brata podano m.in., że mężczyzna miał 195 cm wzrostu, gdy w rzeczywistości mierzył tylko 172 centymetry. Również członkowie rodzin innych ofiar tragedii wnosili swoje zastrzeżenia do dokumentacji medycznej, jaką im przekazano.
Do tej pory prokuratura dokonała ekshumacji ciał 9 ofiar katastrofy smoleńskiej. W 2011 r. Zbigniewa Wassermanna, w 2012 r. Anny Walentynowicz, Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, Przemysława Gosiewskiego, Janusza Kurtyki, Ryszarda Kaczorowskiego, Tadeusza Lutoborskiego, ks. Zdzisława Króla i ks. prof. Ryszarda Rumianka. Wnioski o ekshumację złożyli bliscy Tomasza Merty i Stefana Melaka.