logo
logo

Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik

Szukają wszystkich śladów

Czwartek, 4 października 2012 (06:07)

Biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji pracujący przy wraku tupolewa w Smoleńsku przeprowadzą analizy pod kątem weryfikacji obecności śladów materiałów wybuchowych - dowiedział się "Nasz Dziennik"

Polscy prokuratorzy, którzy w połowie września wyjechali do Smoleńska i Moskwy, planują przesłuchanie 13 osób, które 10 kwietnia 2010 r. uczestniczyły w systemie ruchu lotniczego na terenie Federacji Rosyjskiej. Polska ekipa składa się z dwóch grup. W Smoleńsku pracuje prokurator ppłk Karol Kopczyk z grupą biegłych. Specjaliści mają przeprowadzić uzupełniające oględziny wraku i szczątków Tu-154M. Natomiast do Moskwy wyjechała druga ekipa w składzie: prokurator mjr Jarosław Sej i biegli. Prokuratura jest bardzo oszczędna w informowaniu o szczegółach. Jak jednak nieoficjalnie dowiedział się "Nasz Dziennik", w badaniu wraku będą uczestniczyć biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji, którzy przeprowadzą analizy pod kątem śladów obecności materiałów wybuchowych.

Śledczy liczą na to, że harmonogram zaplanowanych czynności uda się zrealizować do połowy października. Czynności procesowe w Smoleńsku nadzoruje ppłk Karol Kopczyk, w Moskwie - mjr Jarosław Sej. Prokuratura nie chce się wypowiedzieć co do personaliów przesłuchiwanych. - Należy zaznaczyć, że część osób była już wcześniej przesłuchiwana na potrzeby polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - zaznacza prok. Zbigniew Rzepa. Wśród osób przesłuchiwanych w lutym 2011 r. przez polskich śledczych byli m.in. kierownik lotów i kierownik strefy lądowania z lotniska w Smoleńsku, ppłk Paweł Plusnin i mjr Wiktor Ryżenko. Działania kontrolerów wywołały wiele kontrowersji; z prezentacji PKBWLLP wynikało, że w dniu katastrofy popełnili całą serię katastrofalnych w skutkach błędów, działali pod presją i nie stanowili wystarczającego wsparcia dla załogi. Czy polscy śledczy przesłuchują ponownie Plusnina i Ryżenkę? Ze słów prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z lutego ubiegłego roku wynika, że prokuratorzy nie wyczerpali całej listy pytań. Seremet zapowiadał, że po zakończeniu cyklu przesłuchań zostanie zgromadzony istotny materiał dotyczący ustaleń związanych z zachowaniem osób sprowadzających samolot na wieży w Smoleńsku.

Bez dat i konkretów

Dotychczas polscy prokuratorzy i biegli siedmiokrotnie wyjeżdżali do Rosji. Po raz ostatni na przełomie lipca i sierpnia. Była to trzynastoosobowa grupa biegłych i prokuratorów, przedstawiciele Sztabu Generalnego, Żandarmerii Wojskowej, Szefostwa Transportu i Ruchu Wojsk oraz Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Polska ekipa wykonywała pomiary szczątków samolotu, tak by móc zaplanować jego transport do kraju.

Prokurator przywiózł wtedy z Moskwy przeszło tysiąc próbek biologicznych ofiar wykorzystywanych do badań DNA. Zdaniem pełnomocników rodzin, czynności procesowe podjęte przez prokuratorów są konieczne, ale mocno spóźnione. Szczegółowe badanie wraku i przesłuchanie świadków powinno się odbyć tuż po katastrofie. Szczątki samolotu powinny zostać od razu przetransportowane do Polski i tu poddane szczegółowym analizom. Pytanie, co dadzą teraźniejsze badania, skoro wiadomo, że Rosjanie wrak już pocięli i wyczyścili - zastanawiają się prawnicy. Kwestia sprowadzenia wraku do Polski była przedmiotem rozmów podczas sierpniowego pobytu polskich prokuratorów w Moskwie. Niestety, w czasie spotkania w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej Polacy nie usłyszeli żadnej konkretnej daty przekazania szczątków maszyny. - Nie został podany żaden konkretny termin przejęcia. Ono nastąpi po prawomocnym zakończeniu przez komitet śledczy postępowania. Nie padła żadna konkretna data - podkreślał wtedy ppłk Kopczyk. Polscy prokuratorzy wciąż czekają nie tylko na wrak, do tej pory nie otrzymali także od Rosjan żadnych materiałów związanych m.in. z przygotowaniem smoleńskiego lotniska.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik