Czy przepisy unijne, które dopuściły sprzedaż poronnego preparatu zawierającego octan uliprystalu bez recepty, są dla Polski obligatoryjne?
– Media i rząd w różny sposób interpretują przepisy unijne w tym względzie: jedni mówią, że „Unia każe”, inni z kolei – że jest to jej decyzja, a jeszcze inni, że to jest jakieś jej zalecenie. Rzecz jest w zasadzie prosta. Otóż wystarczy spojrzeć do traktatu o funkcjonowaniu UE, który wprowadza zasadę, że Unia wykonuje tylko kompetencje, które są traktatami wyraźnie jej przydzielone.Wszystkie kompetencje UE dzielą się na: wyłączne – przekazane przez państwo członkowskie na wyłączność Unii, kompetencje dzielone – wykonywane przez Unię i przez państwo członkowskie, wreszcie kompetencje tzw. koordynowane, do których zaliczono m.in. sprawy ochrony zdrowia publicznego. W obszarach wyłącznych Unia ma wiążące decyzje w sprawach wskazanych jej traktatem przez Polskę. W sprawach dzielonych może być różnie. Natomiast w grupie spraw, które są tylko koordynowane bądź wspierane przez UE, Unia nie może wydawać żadnych władczych decyzji. Może co najwyżej wydać jakieś zalecenia. „Zalecenia” nie mają charakteru władczego, co jasno wynika z samych traktatów, które określają zalecenia i opinie organów unijnych jako niewiążące i niewładcze. Trzeba pamiętać, że częścią traktatu jest Karta Praw Podstawowych. Polska dopisała się do tzw. protokołu brytyjskiego i podpisała się pod dwoma deklaracjami dotyczącymi tej Karty, które uniemożliwiają ingerencję Unii na podstawie tej Karty w obszar obyczajowości, moralności publicznej, spraw rodzinnych, małżeństwa, ochrony godności ludzkiej, poszanowania fizycznej i moralnej integralności człowieka itd.
W tych obszarach nadal znacznie się z Brukselą różnimy.
– System wartości realizowany przez UE jest inny niż system wartości określony w polskiej Konstytucji. My szanujemy życie, nasze chrześcijańskie korzenie. Oni się tych wartości i tej historii wypierają. Sprawa tego preparatu jest tego najlepszym przykładem. To, co Unia nazywa lekiem, jest w istocie środkiem wczesnoporonnym, wymierzonym przeciwko życiu. Pigułka ta nie jest lekiem, co próbują nam wmówić polski minister zdrowia i pani premier Kopacz oraz urzędnicy unijni, nakłaniając państwa członkowskie do jej rozpowszechniania. Jest to kłamstwo propagandowe unijnych środowisk lewackich oraz nadużycie przez nich władzy. Nie jest zatem prawdą, że Polska musi wprowadzić na swój narodowy rynek tę pigułkę. Unia może wykonywać bowiem tylko kompetencje wyraźnie przekazane jej w traktatach.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym