logo
logo
zdjęcie

Jan Dziedziczak

Rewolucja oczami PO - PSL

Środa, 28 stycznia 2015 (10:26)

Pomysł Ministerstwa Zdrowia, aby tabletkę „dzień po” mogły kupować osoby od 15. roku życia, jest kuriozalny. Zauważmy, że osoba w wieku 15 lat nie będzie mogła pójść do kina na wszystkie filmy, nie będzie mogła kupić papierosów i alkoholu, a będzie mogła kupić pigułkę wczesnoporonną. Istotne jest także to, że zakup specyfiku będzie mógł odbyć się bez wiedzy, a nawet zgody rodziców. A więc osoba nieletnia będzie mogła doprowadzić do poronienia bez wiedzy osób, które są za nią odpowiedzialne.

O co w tej całej sprawie chodzi? Jest to nic innego jak realizowanie lewicowych ideologii oraz pozytywna odpowiedź na wołanie lobby aborcyjnego i in vitro. Wielokrotnie przed tym ostrzegaliśmy. Na pewno w tej sprawie podejmiemy interwencję.

Pigułka ta w ogóle nie powinna być dostępna na rynku. Natomiast to, że ta tabletka funkcjonuje w wolnym obiegu i – jak się okazuje – jest łatwiej dostępna niż alkohol, jest czymś przerażającym. To sprawi, że będzie powszechnie używana jako środek antykoncepcyjny. Skutki, jakie niesie ona za sobą, to zlikidowanie wielu tysięcy ludzkich istnień, a także daleko idące wyniszczenie organizmów młodych Polek.

Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jedną kwestię. Tabletka „dzień po” oprócz ludzkiego życia zabija także odpowiedzialność. Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nie rozumie, że coś takiego jak funkcja wychowawcza państwa istnieje. Rezygnacja z wychowania młodzieży jest elementem lewicowej rewolucji 1968 roku, a więc promocji „wolnej miłości”. Polega ona na tym, że stosunek seksualny odbywa się bez jakiejkolwiek odpowiedzialności i relacji międzyludzkich. Taka postawa jest przez koalicję rządzącą i ich sojuszników z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Twojego Ruchu promowana. Ludzie ci doprowadzili do czegoś tak niebywale niebezpiecznego, a jednocześnie kuriozalnego. Do czegoś, co odbije się na funkcjonowaniu naszego społeczeństwa w przyszłości.

„Uwolnienie” tabletki „dzień po”, jak i sama tabletka nie musiało być wprowadzone. Zasłanianie się narzucaniem przepisów przez Unię Europejską jest pójściem na łatwiznę. Malta, będąca również unijnym krajem, tej tabletki nie wprowadziła. Tamtejsze kobiety nie skarżą się na to, że są przez to dyskryminowane.

U nas stosuje się bezczelne i kłamliwe argumenty. Przepis ten nie ma nawet legitymizacji parlamentu, bo został wprowadzony bez naszej wiedzy.

Poważnie się nad tym zastanowimy, aby zaskarżyć ten przepis do Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy, że przepis ten łamie polskie prawo, bo – jak mówi Konstytucja – każdy obywatel ma zagwarantowaną obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. A tabletki „dzień po” mają właściwości wczesnoporonne, a więc poczęte dziecko ma zostać zabite.

Jan Dziedziczak

Autor jest posłem Prawa i Sprawiedliwości.

Aktualizacja: Środa, 28 stycznia 2015 (10:48)

NaszDziennik.pl