Warszawa bogata jest w miejsca uświęcone krwią polskich patriotów. Obecnie trwa walka o wpisanie do rejestru zabytków miejsc, w których mieściły się niegdyś katownie aparatu bezpieczeństwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Te miejsca nie mogą zostać zniszczone.
Nawet jeżeli z badań nad nimi nie będziemy mogli się dowiedzieć czegoś nowego, chociaż nigdy nic nie wiadomo, to i tak powinny być miejscami szczególnie chronionymi. To są miejsca męczeństwa! Tak jak honorujemy wszystkie miejsca w Warszawie, gdzie Niemcy mordowali ludzi, czyli np. miejsca na terenie getta, tak samo powinniśmy dbać o te miejsca, gdzie mordowani byli Polacy.
Z tą sprawą jest jednak najgorzej, bo nie ma nie tylko zrozumienia, ale jest też opór władz samorządowych, państwowych czy instytucji. Łatwiej jest sprzedać, pozbyć się problemu, zatrzeć ślady, zamurować, położyć nowy tynk i twierdzić, że nic się nie stało. To jest bardzo przykre, bo to jest część naszej pamięci i naszej tożsamości.
Wszystkie działania, które prowadzi państwo, a towarzyszą przywróceniu pamięci Żołnierzy Wyklętych, w żaden sposób nie mogę nazwać wystarczającymi. To są działania, które są wymuszone odruchami oddolnymi i naciskami społecznymi. Nie ma u nas czegoś takiego jak oficjalna polityka historyczna, która zmusiłaby instytucje państwowe o zabieganie o najlepsze poznanie śladów męczeństwa Polaków. Tam, gdzie nie ma nacisków, tam się nic nie dzieje. Miało być Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Warszawie, miały być uroczyste pochówki zidentyfikowanych ofiar Łączki, a nie ma nic! Żadnych terminów, żadnych działań…
Pamięć to nie jedyna rzecz, jaką możemy zrobić dla Niezłomnych. Potrzebny jest też sąd. Miejsca kaźni muszą być opisane i dokładnie zidentyfikowane. Zbadajmy, jaka była obsługa, czy sowiecka, czy komunistyczna Polski Ludowej. A przede wszystkim, co tam się działo. Jeszcze wiele możemy w tej sprawie zrobić. Jeszcze możemy osądzić, choć tylko moralnie, sprawców zbrodni. Musimy wiedzieć, kto był w nich katem. Możemy się domyślać, że jeszcze się okaże, iż są wśród nich osoby znane i cenione. Teraz nic nie wiem o tej części ich przeszłości, później ta przeszłość może nas przerazić…
Wyłączenie takich miejsc, gdzie bestialsko mordowano Polaków w skali Warszawy czy całego państwa, uszczerbku na naszym majątku nie zrobi. Natomiast uszczerbek dla pamięci będzie bardzo duży, jeżeli to zniszczymy. Cieszę się, że okres zbrodni komunizmu został osądzony w naszej pamięci. Że młodzi ludzie domagają się tego, aby poznać powojenną historię Polski. Skoro młodzież cały czas o tym mówi, cały czas tego chce, to ta pamięć już nie zginie. Skoro władza jest przeciwko nam, to trzeba badać ten okres obok instytucji państwowych.