Co się teraz dzieje z poszukiwaniem gazu łupkowego w Polsce po wycofaniu się większości firm amerykańskich?
– Zostały firmy polskie: PGNiG i Orlen, oraz jedna firma zagraniczna (posiadająca udziały w znaczącej liczbie koncesji), San Leon z siedzibą w Irlandii. Ma ona około 20 koncesji. Początkowo działała głównie na zasadzie współpracy tzw. farm-in z kanadyjską firmą Talisman, a potem przejęła lub uzyskiwała koncesje.
Dlaczego te wielkie koncerny z USA i Kanady wycofały się?
– Rząd w Polsce nie panuje nad zarządzaniem ryzykiem w inwestycjach geologicznych, a jest ono potężne. Przyjmuje się, że na trzy wykonane odwierty dwa okazują się bezwartościowe, a tylko jeden zawiera gaz czy ropę (tzw. sweet spot). Jeden odwiert kosztuje 15 mln USD, lecz biorąc pod uwagę powyższe ryzyko, wychodzi, że inwestycja w jeden udany odwiert kosztuje 45 mln USD. Stąd można przyjąć, że współczynnik ryzyka geologicznego wynosi 3. Ale ryzyko geologiczne to czynnik naturalny i wkalkulowany w ten rodzaj biznesu.
Jak ma się to do ryzyka w innych państwach?
– W USA ryzyko całkowite jest niewiele wyższe niż geologiczne, gdyż uwarunkowania prawne, fiskalne itd. są stabilne, bo państwo jest wiarygodne. W Polsce całkowite ryzyko wynosi dziś około 15, a w 2007 r. wynosiło około 5. To jest chyba największy wzrost ryzyka bez czynnika wojennego na świecie. Sarkastycznie rzecz ujmując, rząd PO – PSL doprowadził do największego wzrostu na świecie. Ma to swoje kosztowne skutki, bo dziś złoże musi przynosić dochód 15 razy większy od kosztów poniesionych na jego odkrycie i udostępnienie. Inaczej – nasze złoża musiałyby być 5 razy lepsze niż w USA, aby opłacalność inwestycji była jednakowa. Takich złóż nie mamy. Ryzyko jest tak wysokie w stosunku do innych krajów oferujących koncesje, że nasze koncesje są praktycznie bezwartościowe.
Dziękuję za rozmowę.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym