logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Czas najwyższy zacząć rozliczać PO z rządzenia Polską

Poniedziałek, 27 lipca 2015 (20:19)

Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem w obszarze polityki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

We wtorek we Wrocławiu odbędzie się kolejne trzecie już wyjazdowe posiedzenie rządu. To pomysł Platformy Obywatelskiej na kampanię wyborczą?

- Kampania trwa i było do przewidzenia, że rząd i Platforma Obywatelska będą robić wszystko, aby się przebić przez obojętność polityczną Polaków. Kolejny wyjazd, tym razem do Wrocławia, skupia zainteresowanie mediów, dlatego premier Kopacz chętnie będzie realizować ten projekt. Jest to najprostsza formuła najszybszej i najtańszej kampanii wyborczej. Rządzący mają tę przewagę nad opozycją, że mają dostęp do mediów i wszelkich możliwych form komunikacji ze społeczeństwem, poza tym zawsze mogą się wytłumaczyć, że rząd musi prowadzić działalność, musi obradować, a czy debatujemy w Warszawie, Katowicach czy we Wrocławiu, nie ma żadnego znaczenia, w końcu takie mamy prawo i z tego prawa korzystamy. I niby wszystko jest w porządku poza tym, że mamy kampanię wyborczą, co PO skrzętnie wykorzystuje.   

Tyle tylko, że sam pomysł przenoszenia stolicy władzy w różne miejsca jest raczej chybiony, bo sondaże pokazują cały czas spadek poparcia dla partii rządzącej?

- To, że spada poparcie dla PO, nie jest żadną niespodzianką. Wielokrotnie podkreślałem, że w interesie partii rządzącej jest, aby wybory odbyły się znacznie wcześniej, a nie jesienią. Im dłuższa kampania, tym gorzej dla Platformy, dlatego jedynym sposobem na utrzymanie „dorobku” punktowego były szybsze wybory. Proszę pamiętać, że konkurencja rośnie w siłę i mam tu na myśli nie tylko Prawo i Sprawiedliwość, ale też inne ugrupowania, gdzie wszyscy walczą o to, aby uzbierać jeszcze kilka dodatkowych punktów procentowych. Natomiast PO jako partia rządząca będzie tracić i musi być tego świadoma.

Mamy zatem wypisz wymaluj sytuację z kampanii prezydenckiej, kiedy im dłużej trwała, tym bardziej prezydent Komorowski tracił dystans…

- W mojej ocenie, w ostatecznym rozstrzygnięciu znaczącą rolę będą odgrywały także sytuacje bieżące dotyczące życia i problemów, z jakimi na co dzień się spotykają Polacy. Pamiętajmy, że mamy wakacje, a w związku z tym pytanie: ile dzieci wyjechało na letni wypoczynek, ilu rodzin nie stać na wspólny wyjazd, o którym mogą tylko pomarzyć? Może brzmi to banalnie, ale pokazuje rzeczywistość, w jakiej żyje zdecydowana większość Polaków. Podobnie rzecz ma się z podręcznikami, gdzie wielu rodziców będzie zmuszona wziąć kredyt lub zapożyczyć się w inny sposób, aby móc posłać swoje dzieci we wrześniu do szkoły. To wszystko będzie wpływało na wynik sondaży, podobnie jak problem zakupu opału na zimę, co oznacza kolejne wydatki dla polskich rodzin. W wielu wypadkach o negacji władzy będzie decydowała zwykła ludzka złość i przeświadczenie, że człowiek, który pracuje, nie jest w stanie w sposób godny utrzymać swojej rodziny.  

Skoro mowa o sondażach, to PiS może liczyć na 49 proc. głosów, co oznacza samodzielne rządy…

- To wszystko prawda, tyle że cały czas powtarzam: w przypadku PO mówimy o tendencji spadkowej, a w przypadku PiS mamy do czynienia z tendencją wzrostową. Słupki poparcia mają to do siebie, że w pewnym momencie dochodzi się do sufitu – bariery, kiedy więcej trudno będzie zyskać. Wbrew pozorom do zakończenia kampanii wyborczej pozostało jeszcze ok. stu dni, po drodze mamy referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych i zasad dotyczących prawa podatkowego, co PO bez wątpienia będzie chciała przekuć w swój sukces jako spełnienie obietnicy wyborczej sprzed ośmiu lat. Będziemy mieć zatem próbę odebrania PiS kilku procent poparcia przez PO. Ten wynik sondażowy nie przesądza jeszcze pewnej wygranej PiS, ale z pewnością jest potwierdzeniem utrzymującej się od dłuższego czasu tendencji.

A zatem przed nami chyba dość ciekawa końcówka lata i jesień polityczna…?

- Myślę, że przed nami bardzo ciekawy czas, gdzie dużo się będzie działo na scenie politycznej. PiS potrzebna jest zatem mądra strategia na ten okres, aby utrzymać zdobyte przyczółki, a przynajmniej jak najmniej stracić z poparcia, jakie ma obecnie.

Podziela Pan pogląd, że jedynym pomysłem PO na kampanię jest zwarcie z PiS-em?

- Powiem uczciwie, że nie powinno interesować nas to, jaki pomysł ma na kampanię PO, ponieważ rządząca partia miała osiem lat, aby przekonać do siebie społeczeństwo i pokazać program i jego realizację. Dlatego zarówno opozycja, jak i media nie powinny skupiać się na tym, co nazywamy pomysłem na kampanię, a bardziej skupić się na rozliczeniu tego, co było, a raczej czego nie było przez osiem lat rządzenia koalicji PO - PSL. Według mnie, sprawą wtórną powinno być skupianie się na strategii, gdzie politycy pojadą i czym – autokarem czy pociągiem, z kim będą się spotykać i o czym rozmawiać, bo to nie ma najmniejszego sensu i nie o to w tym wszystkim chodzi. Dzisiaj tak naprawdę nie można porównywać kampanii opozycji do kampanii ekipy rządzącej, która prowadzi ją nie tydzień czy dwa, ale przez osiem ostatnich lat. I trzeba się skupić na rozliczeniu tych ośmiu lat, czego niestety nie robi opozycja, tym samym popełniając duży błąd.

Chce Pan powiedzieć, że opozycja daje się wpuszczać w retorykę partii rządzącej?

- Dokładnie tak i tym samym popełnia błąd. Nie powinno mieć znaczenia, czy pani premier Kopacz jedzie w Polskę samolotem, pociągiem czy kajakiem, czy odwiedza bazary czy hipermarkety, a partia opozycyjna odpowiada na to swoimi pomysłami. Tym samym PiS daje się niestety wciągać w dyskusje akademickie, które nic do sprawy nie wnoszą, a nie przerzuca tematu dyskusji na programy, projekty, tego, co PO obiecała i zakładała na początku każdej z dwóch ostatnich kadencji, a czego nie zrealizowała w czasie sprawowania władzy. Przecież można to wszystko znaleźć na stronach internetowych PO i zweryfikować z rzeczywistością.

To może porozmawiajmy o konkretach – choć pewnie jest ich wiele, ale proszę podać przynajmniej kilka przykładów założeń PO, które okazały się pustymi obietnicami?     

- Jedno z założeń PO zakładało likwidację służb specjalnych, które służą władzy, a nie obywatelom, stając się narzędziem szantażu, inwigilacji, prowokacji i bezprawia. Tymczasem służby wciąż istnieją i co więcej wyszło, że jest taka potrzeba. PO obiecywała bezpośredni wybór starostów, obiecywało uproszczenie systemu podatkowego, tymczasem okazuje się, że największe problemy przedsiębiorcy mają właśnie za rządów Platformy. PO zapowiadała uproszczenie procedur prawnych, tymczasem są one jeszcze bardziej skomplikowane niż wcześniej. Wbrew temu, co obiecywano, mamy do czynienia z roztyciem państwowej biurokracji, miało być tanie państwo, a jest cała masa przykładów marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Z programów i zapowiedzi PO można wypunktować jeszcze bardzo dużo i dziwi mnie to, że PiS nie odkurza tego programu PO sprzed kilku lat i nie upublicznia tego. Wszystko po to, aby wreszcie zacząć rozmawiać o tym, co zrobiła PO. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją, kiedy PO punktuje PiS za coś, czego nie zrobiło, bo nie rządziło Polską.

Wszystko to prawda, ale cała ta retoryka byłaby bezowocna, gdyby nie media, które wpisują się w ten lansowany przez PO obraz…

- Owszem Platforma wykorzystuje przychylność niektórych mediów, którym podrzuca tematy następnie wrzucane w przestrzeń publiczną. Mnie w tym wszystkim przeraża jedno, a mianowicie, że PiS na to pozwala. To pokazuje zarazem bezwład i może świadczyć, że ktoś po prostu nad tym wszystkim nie panuje. Brak reakcji i udawanie, że nie ma sprawy, że mamy przewagę, może się okazać złudny. 

Bronisław Komorowski na początku kampanii miał ponad 60-procentowe poparcie i na dobrą sprawę miał to być truchcik po drugą kadencję. Jak to zadufanie i wiara we własną wielkość, brak pokory i próby pokazania się kimś, kim się nie jest, się skończyły, wszyscy wiemy. Dlatego PiS musi uważać, stratedzy tej partii, wytyczając szlak działania, muszą wziąć pod uwagę to, że to nie partia Jarosława Kaczyńskiego rządziła Polską przez ostatnie osiem lat, ale rządziła PO, którą trzeba zacząć rozliczać.

                                     Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl