logo
logo

Zdjęcie: Metropolico.org/ Licencja: CC BY-SA 2.0/ Flickr

Polska nie jest przygotowana na uchodźców

Czwartek, 3 września 2015 (18:03)

Aktualizacja: Piątek, 4 marca 2016 (18:32)

Z prokuratorem Bogdanem Święczkowskim, byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Niemcy probują narzucić pozostałym krajom Unii Europejskiej przyjęcie jak największej liczby uchodźców. Austria z kolei postuluje nawet ograniczenie unijnej pomocy finansowej dla krajów Unii, które nie zechcą przyjąć uchodźców. Czy Polska powinna ulegać temu szantażowi?

– Trudno mi się wypowiadać na ten temat od strony politycznej, ale jako ekspert ds. bezpieczeństwa mogę powiedzieć, że gdyby w Polsce pojawiła się duża ilość uchodźców z Afryki czy Bliskiego Wschodu, a więc z krajów, które są kojarzone także z działalnością różnego rodzaju organizacji fundamentalistycznych czy terrorystycznych, to byłoby to poważne – oczywiście potencjalnie poważne – zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego.

Czy Polska pod rządami obecnej koalicji PO – PSL byłaby w stanie sprostać temu potencjalnemu zagrożeniu?

– Państwo polskie pod rządami premier Ewy Kopacz i minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej niestety nie jest w żaden sposób przygotowane na przyjęcie fali uchodźców. I to nie tylko pod względem zapewnienia im odpowiednich warunków socjalnych  czy też w kwestii nadania im statusu uchodźcy, ale Polska nie jest przygotowana również pod kątem rozpoznania zagrożeń dotyczących ewentualnej działalności osób związanych z różnymi radykalnymi środowiskami muzułmańskimi. Tak naprawdę nie sposób określić, ile z tych napływających osób to uchodźcy, których życie w ich kraju byłoby zagrożone, ilu z nich to uchodźcy ekonomiczni, a ilu ma za zadanie przygotowywać grunt pod działania terrorystyczne na terenie państw Unii Europejskiej. Tego ostatniego też nie możemy wykluczyć, ale jak już wspomniałem, nasze państwo w żaden sposób nie jest przygotowane na tego typu zagrożenia. Natomiast jeśli chodzi o decyzje polityczne, to każdy racjonalnie działający rząd nie powinien ulegać presji innych państw, które być może są przygotowane na zagrożenia, o których wspomniałem, i na taką falę uchodźców.

Z Pana wypowiedzi wynika jasno, że obecny rząd nie prowadzi czegoś, co można określić mianem polityki emigracyjnej?

– Przede wszystkim obecny rząd nie prowadzi polityki w zakresie bezpieczeństwa, a jeżeli tak, to nie może być mowy o polityce emigracyjnej i imigracyjnej. Trzeba powiedzieć jasno, że ta władza od ośmiu lat usilnie pracuje nad tym, aby państwo polskie nie funkcjonowało prawidłowo właściwie w żadnym obszarze. Nie będzie zatem przekłamania w stwierdzeniu, że jedynym „osiągnięciem” koalicyjnego rządu PO – PSL było pozbycie się z Polski kilku milionów młodych ludzi, którzy zostali zmuszeni, aby za granicą szukać warunków do godnego życia. To zatrważające, ale obecnie w Polsce nie prowadzi się żadnej polityki w zakresie bezpieczeństwa narodowego, którego nieodłącznym elementem są również kwestie ludnościowe, dotyczące rozwoju społecznego czy chociażby spraw związanych z migracją osób z różnych stron świata. Ostatnie osiem lat rządów tej, a nie innej politycznej formacji doprowadziło do wyludnienia Polski, i co gorsza, proces ten wciąż trwa, a mimo to władza nie reaguje. Nie jest też przygotowana na żadne zagrożenia i nie ma też żadnej koncepcji, a podejrzewam, że również chęci, aby rozwiązać ten problem. Pozostaje nam jedynie czekać na wybory 25 października i na zmianę władzy w Polsce. Mam nadzieję, że nowy rząd będzie wiedział, jak rozwiązać te palące kwestie, dotyczące bądź co bądź bezpieczeństwa państwa i obywateli, a także problemy związane z polityką migracyjną UE.

Czy nie jest tak, że UE sama sobie stworzyła problem z uchodźcami?

– Choć nie jestem specjalistą od polityki międzynarodowej, ale odnoszę wrażenie, że tak właśnie jest. To wynik takiej, a nie innej reakcji na wydarzenia w Libii czy Syrii, innymi słowy na wydarzenia na Bliskim Wschodzie, które wymykają się spod kontroli.  

Zastanawiająca jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie skąd ci ludzie, którzy uciekają przed m.in. biedą w swoich krajach, biorą – w końcu niemałe – pieniądze na zapłacenie przemytnikom?

– Istotnym jest to, czy są to uchodźcy ekonomiczni, których jedynym celem jest przedostanie się na terytorium UE, znalezienie pracy i rozpoczęcie nowego życia w jakże odmiennych warunkach od tych, które mieli w krajach swojego pochodzenia? Jeśli tak, to zapewne na podróż zebrali odpowiednie środki. Z zasady takie osoby są wydalane z powrotem do swoich krajów, chyba że w danym państwie istnieje potrzeba wzmacniania potencjału ludnościowego czy pracowniczego. Natomiast jeżeli wśród tej masy imigrantów znajdują się potencjalni terroryści – czego nie można wykluczyć, to z pewnością są oni zasilani przez organizacje terrorystyczne i pieniędzy im nie zabraknie. Takie osoby trzeba szybko zidentyfikować i sprawnie zneutralizować zagrożenia. Jest jeszcze trzecia kategoria imigrantów – ludzi, których życie w ich rodzinnych krajach było zagrożone z przyczyn religijnych czy politycznych. Mam tu na myśli prześladowanych chrześcijan czy uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi. Uchodźcy tacy z reguły nie posiadają środków finansowych i częstokroć ryzykują życiem, aby uciec od prześladowań. Takim osobom UE powinna zapewnić status uchodźcy politycznego, aby mogli rozpocząć nowe życie na terytorium Europy, a potem wrócić do swojego kraju, gdy ustaną represje. Odpowiedź na pytanie, kto jakim jest imigrantem, to rola służb poszczególnych państw, ale także całej UE jako wspólnoty. Ważnym jest, aby w tej masie – w moim przekonaniu w dużej części imigrantów zarobkowych, a nie uchodźców – odnaleźć te osoby, które potrzebują pomocy i zasługują na nią.

Czy polskie państwo, czy w ogóle UE robi coś w tym kierunku, bo na razie poza otwarciem szeroko granic jakiegoś pomysłu na rozwiązanie kwestii, jak zagospodarować tych uchodźców i, co ważne, jak zapewnić bezpieczeństwo przed terroryzmem, nie widać?

– W UE kwestie dotyczące bezpieczeństwa są mocno zaniedbane, co więcej, tych spraw dotychczas się nie podnosiło. Dlatego nie stworzono specjalnych mechanizmów, które pozwoliłyby odpowiednio zareagować, zwłaszcza przy takiej skali uchodźców. Natomiast jeżeli chodzi o Polskę, to mimo wszystko powinniśmy się cieszyć, że ta główna fala uchodźców omija nasz kraj. Gdyby bowiem przez Polskę nagle przetoczyła się fala uchodźców np. z Ukrainy, to nie mielibyśmy ani sił, ani możliwości, ani wypracowanych algorytmów działań, według których należałoby postępować, żeby takich ludzi przyjąć i zapewnić im bezpieczeństwo. Przede wszystkim zaś, żeby w takiej sytuacji i przy takiej liczbie uchodźców zapewnić bezpieczeństwo Polakom. Szczęście w nieszczęściu, że Polska póki co nie jest celem ani krajem tranzytowym dla tej olbrzymiej masy imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Sytuacja taka jest jednak jednocześnie przestrogą na przyszłość i ostrzeżeniem, że taka sytuacja może się zdarzyć i trzeba być na taką ewentualność przygotowanym, bo w tej chwili niestety nie jesteśmy.

Czy swoją wstrzemięźliwość co do przyjmowania uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu możemy tłumaczyć tym, o czym Pan wspomniał, a mianowicie, że wcale niewykluczone, że w związku z wojną na Ukrainie czeka nas fala imigrantów ze Wschodu?

– Owszem, można te kwestie poruszać. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o UE, to sprawy dotyczące bezpieczeństwa wewnętrznego póki co nie są objęte wspólną polityką i w większości poza pewnymi wyjątkami są domeną konkretnego państwa członkowskiego. W najbliższym czasie nie powinno to ulec zmianie. W tej sytuacji UE niewiele ma do powiedzenia i o takich czy innych decyzjach powinna decydować polityka i rząd danego kraju. Jednak niezależnie od tego polskie władze powinny wykorzystać każdy sensowny argument, który mógłby pomóc w odparciu nacisków ze strony np. kanclerz Angeli Merkel. Zrobił to zresztą prezydent Andrzej Duda, wskazując na potencjalne zagrożenie falą uchodźców z Ukrainy. Rząd w negocjacjach powinien iść podobną drogą. Najważniejszy jest bowiem nasz interes narodowy i nasze bezpieczeństwo.

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl