Wiele osób zastanawia się, czy można być wybitnym lekarzem, a słabym ministrem. To jest pytanie, które samo w sobie niesie odpowiedź. Ministerstwo to co innego niż proces leczenia. Leczenie opiera się głównie na relacji lekarz – pacjent podpartej nieprzeciętną wiedzą. Bycie ministrem to zarządzanie ogromnym mechanizmem z podległymi instytucjami z jednoczesną świadomością, że to, co robisz, ma wpływ na każdego. To już nie jest wypisanie papierka, który potem pacjent pokaże farmaceucie.
W poniedziałek ratownicy medyczni, pielęgniarki, lekarze, laboranci protestowali przed Ministerstwem Zdrowia. Niestety na próżno czekali na ministra zdrowia prof. Mariana Zembalę, gdyż ten nie znalazł czasu, żeby się z nimi spotkać.
To nie jest takie proste, aby odejść bezpośrednio od stołu operacyjnego i przesiąść się w tryby administracyjne. Lekarz skupia się w swojej pracy na leczeniu. Minister ma tak zorganizować system prawny i finansowy, aby to leczenie było skuteczne i każdy z nas mógł czuć się zadowolony.
Brak rozmów z protestującymi nie przyniesie pozytywnych efektów. Każdy menedżer wie, że musi się konfrontować z aktorami systemu zdrowia, nawet gdy ich opinia jest znacząco inna od jego czy formacji, która powierzyła mu urząd. Bez konfrontacji i bez dialogu społecznego nie da się niczego wypracować. Bez dialogu, bez docierania do różnego rodzaju postulatów, bez artykułowania ograniczeń, które istnieją w prawie, nie da się skutecznie rządzić.
Co rusz przez kraj przechodzą strajki różnych grup tworzących służbę zdrowia. Mamy teraz okres kampanii wyborczej. Jest to bez wątpienia trudny czas. Problemy w służbie zdrowia są szczególnie skumulowane, bo w niej nie ma klamry. Nie ma mapy drogowej, która by określała, czego my oczekujemy jako pacjenci, obywatele, jak to powinno być realizowane, ile pieniędzy jesteśmy w stanie na to przeznaczyć.
Ochrona zdrowia wymaga wypracowania umowy społecznej. To nie jest tylko kwestia pieniędzy dla pielęgniarek, lekarzy, ratowników czy dla chorych na rzadką chorobę. To jest umowa społeczna, która łączy nas, obywateli, z tymi, którzy mają to realizować. Budowa takiej umowy jest żmudna, ale niemożliwa bez szeroko rozumianego dialogu społecznego z lekarzami, pacjentami oraz zdrowymi pacjentami.
Naprawianie służby zdrowia to nie jest sprawa jednego aktu prawnego. To jest sprawa zgody, że przez takie, a nie inne działania będziemy dążyć do naprawy. I konieczne jest, aby raz na jakiś czas Ministerstwo Zdrowia pokazywało raport, co nam się udało zmienić, aby pacjentom było choć odrobinę lepiej. Czy ktoś z nas słyszał o jakimś raporcie, który mówi, że pacjentom jest lepiej? A może jest raport, który mówi, że kolejki się skróciły? Wreszcie czy jest raport, który udowodniłby, że publiczna służba zdrowia działa na tyle dobrze, że nie ma już zjawiska wypychania pacjentów do prywatnej służby zdrowia? Nic takiego nie ma poza ciszą i ewentualnymi komentarzami polityków…