logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Siła historii

Czwartek, 22 października 2015 (02:16)

Z Filipem Frąckowiakiem, warszawskim radnym i dyrektorem Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, rozmawia Piotr Falkowski

Czym różni się bycie radnym w Warszawie od każdej innej działalności samorządowej?

– Warszawa jest wizytówką Polski. Nie przypadkiem przyjeżdża tu tylu ludzi – do pracy, jako turyści, nie przypadkiem to właśnie tu jest największa gospodarka. Jest to miasto, które w sposób wyjątkowy wykrwawiło się w czasie wojny, ale jednocześnie ma największą siłę patriotyczną ze wszystkich miast, cokolwiek by nie mówić o jego obecnej strukturze społecznej. Jestem dumny, że w komisji ds. nazewnictwa staram się usuwać wszystko to, co było niegodne Polski.

Walczy Pan też o zachowanie jako miejsca pamięci Reduty Ordona.

– Wśród wielu zabytków Warszawy ten jest szczególny. Wiemy, że przez ponad wiek czciliśmy pamięć obrońców reduty w niewłaściwym miejscu. Ale w tej chwili Reduta Ordona jest śmietniskiem. Jedynie prawdziwi zapaleńcy wieszają tam zdjęcia czy wydruki upamiętniające Powstanie Listopadowe. Cały teren został sprzedany deweloperowi, który chce tam wybudować budynki mieszkalne. To miejsce musi zostać wpisane do wojewódzkiego rejestru zabytków i uwzględnione w planie zagospodarowania przestrzennego miasta. Niestety, obecnie ścigamy się z czasem. Jeśli urzędnicy nie podejmą odpowiednich decyzji na czas, to tam powstanie cokolwiek, bez żadnej kontroli władz miasta.

Poza pracą w radzie prowadzi Pan Izbę Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, którą przejął po ojcu.

– Przede wszystkim udało się tę izbę ocalić. Próby jej likwidacji to pokłosie polityki przyjaźni z Rosją prowadzonej przez Donalda Tuska po katastrofie smoleńskiej. Nie mogło być w Warszawie, na Starym Mieście, muzeum, w którym pokazujemy, jakie Rosja miała i ma plany względem Polski. Obecnie rozszerzyłem działalność izby. Stała się ona miejscem spotkań grup rekonstrukcyjnych. Udostępniamy salę na lekcje dla nauczycieli, którzy chcieliby uczyć młodzież, która ma w szkołach historię tylko do 1939 roku, gdy nie zdaje matury. Izba stała się ku mojemu zaskoczeniu ważnym punktem na mapie turystycznej Warszawy. Często dzwonią do mnie biura podróży, bo okazuje się, że uczestnicy wycieczek chcą zobaczyć nasze muzeum. Izba to ciężka praca, ale też wielka satysfakcja. Chciałbym w tym miejscu wyrazić wdzięczność „Naszemu Dziennikowi”, który objął patronatem wiele naszych inicjatyw. Izbę ogląda około tysiąca osób miesięcznie. Poza stałą ekspozycją mamy wystawy czasowe: o stanie wojennym w dokumentach, o Katyniu, wkrótce będzie wystawa dokumentów, głównie z IPN, pokazująca plany ataku ZSRS na Europę. Wreszcie od sierpnia ub.r. wystawa o płk. Kuklińskim jeździ po Polsce. Pokazaliśmy ją już w 15 miastach. Była też na Węgrzech i w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Izba niedawno zawarła porozumienie o współpracy z Instytutem Piłsudskiego w Nowym Jorku.

Dziękuję za rozmowę.


Filip Frąckowiak startuje do Sejmu z okręgu warszawskiego – zajmuje 15. miejsce na liście PiS.

 

Drogi Czytelniku,

cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.

Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym

Piotr Falkowski

Nasz Dziennik