logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Gra katastrofą smoleńską

Sobota, 31 października 2015 (03:12)

Aktualizacja: Sobota, 31 października 2015 (20:24)

Z mec. Piotrem Pszczółkowskim, pełnomocnikiem części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, rozmawia Rafał Stefaniuk.

Rosyjskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 marca przyszłego roku. Czego jeszcze mogą szukać Rosjanie?

– To jest dobre pytanie, które powinno być zadane już kilka lat temu. Moim zdaniem, śledztwo prowadzone przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w swoim zakresie powinno być węższe niż to, które prowadzi polska Prokuratura Wojskowa. Wydaje się, że prowadzenie śledztwa przez organy Federacji Rosyjskiej jest przedłużane celowo. Robi się to po to – jak to powiedziała rzecznik MSZ Rosji Maria Zacharowa – by nie zwracać wraku tupolewa i czarnych skrzynek. Pamiętamy tę wypowiedź, że nie są to relikwie i nikt nic nikomu nie będzie wracał. Nazwała wrak także ważnym dowodem rzeczowym. Rosjanie wystosowali szereg wniosków o międzynarodową pomoc prawną do Polski. Nawet te wnioski, które krążyły w sferze publicznej, a których treść i zawartość były ujawniane przez Wojskową Prokuraturę Okręgową, muszą budzić wątpliwości co do stopnia szczegółowości informacji, które Rosjanie chcieliby mieć, aby zamknąć własne śledztwo.

Widzi Pan więc w zabiegach o współpracę drugie dno?

– Niewątpliwie Rosjanie śledztwo Komitetu Śledczego traktują jako możliwość pozyskania istotnych z ich punktu widzenia informacji o funkcjonowaniu polskiego lotnictwa i procedur wojskowych. Wydaje się więc, że są to czynności bądź dowody, które nie zmierzają do zakończenia śledztwa, ale są niezbędne do pozyskania istotnych informacji dla konkretnych służb.

Wspomniał Pan, że w ocenie Rosjan przed zakończeniem rosyjskiego śledztwa temat zwrotu Polsce wraku tupolewa nie istnieje. Ale czy po 5,5 roku wrak może stanowić jeszcze wartość dowodową?

– Nawet po 10 latach będzie miał taką wartość. Oczywiście spectrum dowodów możliwych do przeprowadzenia na wraku z każdym rokiem maleje. Ale będą takie dowody, których przeprowadzenie przy pomocy szczątków samolotu będzie możliwe zawsze.

Prokuratura jest w Polsce niezależna. Jednak czy zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach może wpłynąć na przyśpieszenie polskiego śledztwa nad katastrofą?

– W Polsce nadeszła dobra zmiana. Prokuratura również czeka na dobrą zmianę, żeby sprawniej funkcjonować. Myślę, że to najlepsza odpowiedź na pana pytanie.

Nie zastanawia Pana czas ogłoszenia informacji o przedłużeniu śledztwa?

– Istotnie czas przedłużenia śledztwa koreluje z istotnymi wydarzeniami w Polsce, jakimi są wybory parlamentarne. To z pewnością nie jest przypadek.

Nie spodziewa się Pan więcej prowokacji Smoleńskiem ze strony Moskwy?

– To pan nazwał to prowokacją. Ja to poczytuję jako ewidentną grę katastrofą smoleńską przez Federację Rosyjską. Dzieje się tak dlatego, że niegdyś polski aparat administracyjny, którym kierował polski premier, uzbroił Rosjan w takie instrumenty prawne, które na to pozwalają.     

I to teraz wymaga międzynarodowego arbitrażu?

– Podstawowym działaniem powinna być zdecydowana postawa aparatu administracyjnego, dyplomacji i premiera. Jeżeli to się okaże bezskuteczne, to bezwzględnie trzeba szukać wsparcia na arenie międzynarodowej. Rosjanie nigdy nie uszanują polskich ustaleń w sprawie katastrofy smoleńskiej. Być może ich wersję zdarzenia uda się obalić przy pomocy ustaleń, których dokona komisja międzynarodowa.

Rosjanie nie uszanują ustaleń. A społeczeństwo? Polacy są mocno podzieleni w sprawie przyczyn katastrofy.

– Nasze społeczeństwo nie jest podzielone, ono jest niedoinformowane. Zwykli ludzie nic nie wiedzą o katastrofie smoleńskiej, dlatego że przekaz medialny, jaki w tej sprawie był od 5 lat, jest przekazem tuszującym prawdę, jest przekazem nierzetelnym. Tylko niektóre media podawały istotne informacje odnośnie do katastrofy smoleńskiej. Dlatego tylko część społeczeństwa miała szansę zetknąć się z uczciwą refleksją na temat tego, co wokół katastrofy smoleńskiej się dzieje.

Nie da się zaprzeczyć, że mamy do czynienia z podziałem na tych, którzy święcie wierzą w zamach, i na tych, którzy kategorycznie go odrzucają.

– Ten podział jest sztucznie wykreowany przez media mainstreamowe, a jest to podział na mądrych i głupich. Na tych, którzy wierzą w coś, co jest absolutnie wykluczone, i na tych, którzy wierzą w coś, co jest absolutnie pewne. Wolałbym więc stosować podział na tych, którzy mają informacje, i na tych, którzy jej nie mają. Ci, którzy mają informacje, powiedzą w sposób kategoryczny, że na forsowanie jakichkolwiek wniosków jest zupełnie za wcześnie. Powiedzą też, że raporty MAK i komisji Millera ustalające jedną jedyną prawdę są nic niewarte. Choćby dlatego, że przez ostatnie lata wiele się zmieniło, mamy nowe okoliczności, mamy nowe badania, których tamte raporty nie brały pod uwagę. Ale niestety ciągle funkcjonuje aparat medialny, który nakazuje wierzyć w jedną jedyną prawdę.

Teraz, gdy zmieni się władza w Polsce, warto rozważyć reaktywowanie komisji działających przy premierze RP?  

– Tak, tylko reaktywowanie tzw. komisji Millera jest niezbędne, ale nie teraz, po wyborach, tylko komisja ta powinna działać już od kilku miesięcy. Mówili o tym niektórzy eksperci. Przy tym w mojej ocenie jest to początek pewnej drogi. Wznowienie prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego niewiele zmieni. Bez dysponowania czarnymi skrzynkami czy wrakiem tupolewa żadna komisja nie powinna wydawać raportu końcowego. Nawet gdyby się udało taki raport wydać, to spodziewam się, że on nie spotka się ze szczególnym odzewem społeczności międzynarodowej, a w szczególności Federacji Rosyjskiej. Rosjanie będą utrzymywali, że jedyny słuszny raport już powstał pod piórem MAK. Wtedy możliwością obalenia tego raportu jest komisja międzynarodowa. Warto jednak zacząć od polskiej komisji, żeby mogła tej międzynarodowej przedstawić owoce swojej pracy i być podstawą do dalszych prac. Chcę też pana i Czytelników uczulić, że powołanie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego bez zmian personalnych w jej składzie jest bezsensowne. A to dlatego, że ludzie ci, mając taką możliwość, przez ostatnie 4 lata prac komisji nie wznowili.    

Dziękuję za rozmowę.    

Rafał Stefaniuk

NaszDziennik.pl