logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Odbudujemy stocznie

Piątek, 4 grudnia 2015 (01:08)

Z Markiem Gróbarczykiem, ministrem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, rozmawia Karolina Goździewska

Panie Ministrze, jaką schedę po swoich poprzednikach Pan przejmuje?

– Wydział Żeglugi Śródlądowej przy potencjale polskich rzek liczy 5 osób, które miały się zajmować strategią rozwoju żeglugi śródlądowej. Potwierdza to tylko fakt, że nie było założeń, iż rzeki będą jakimkolwiek elementem rozwoju gospodarczego Polski. Z drugiej strony w zakresie spraw morskich, które były jak gdyby głównym elementem funkcjonowania tego departamentu, zajmowano się wyłącznie bieżącymi sprawami, i to z zakresu sfery legislacyjno-proceduralnej, z obszaru implementacji prawa unijnego. Nie miało to nic wspólnego z budowaniem strategii rozwoju gospodarki morskiej.

W swoim exposé premier Beata Szydło mówiła, że chciałaby, by polskie barki pływały po polskich rzekach. Kiedy będzie to możliwe?

– Trwa pierwszy audyt tej branży, chcemy mieć pełną ocenę bieżącego stanu. Kompetencje w tym zakresie rozstrzelono po różnych ministerstwach. Nie przyjęto w priorytecie użeglownienia rzek, natomiast stworzono rozwiązania, które mają tylko i wyłącznie służyć ochronie środowiska. Ochrona jest nadrzędnym elementem, ale nadrzędnym nad środowiskiem elementem są ludzie i rozwój gospodarczy. Wszystko to trzeba połączyć. Dziś nie mamy praktycznie żadnej floty śródlądowej. Jest to żegluga turystyczna.

Stocznie rzeczne funkcjonują choćby w Kędzierzynie-Koźlu, ale produkują głównie na eksport. Stoczni rzecznych mamy jeszcze bardzo dużo. Ustawa stoczniowa, która powstaje, będzie też obejmowała żeglugę śródlądową.

Jaki ma Pan pomysł na polskie stocznie?

– Ustawę o odbudowaniu przemysłu stoczniowego zaprezentujemy w pierwszych stu dniach. Dalszym krokiem jej realizacji będą programy operacyjne i rozporządzenia.

Ten przemysł jest najbardziej rokujący, jeśli chodzi o dwa elementy najbardziej uwypuklane w UE, a z których Polska w minimalnym stopniu korzysta. To są oczywiście badania i rozwój oraz innowacyjna gospodarka. By inwestowanie w przemysł stoczniowy było opłacalne, musi mieć zabezpieczenie państwowe, co widać choćby u naszych sąsiadów Niemców.

Ustawa będzie się opierać na trzech elementach: organizacyjnym, legislacyjnym i finansowym. Organizacyjnie trzeba zaproponować wszelkiego rodzaju holdingi. Stocznie w Polsce nie mogą ze sobą konkurować, ponieważ efektem tego jest tylko i wyłącznie spadek cen. Rodzi to nieopłacalność inwestycji i niewypłacalność zakładów.

Drogi Czytelniku,

cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.

Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym

Karolina Goździewska

Nasz Dziennik