W dyskusji nad sumieniem jednym z jej najbardziej delikatnych aspektów jest pytanie o to, czy sumienie wraz ze wszystkimi zasadami i normami postępowania ma charakter wiążący, tj. imperatywny? Innymi słowy, czy te Boże przykazania tworzące treść prawa naturalnego muszą być przez człowieka zawsze respektowane, czy też może się on od nich dyspensować, jak niektórzy – nawet katoliccy teologowie – twierdzą choćby w kontekście debaty nad małżeństwem i rodziną, że możliwe jest udzielenie sakramentów świętych, takich jak Pokuta i Eucharystia osobom rozwiedzionym i żyjącym w związkach z osobami trzecimi, co przecież ewidentnie godzi w podstawowe normy Dekalogu istniejącego w każdym ludzkim rozumie – także w każdym nieochrzczonym człowieku.
Obiektywna „imperatywność” ludzkiego sumienia
Papież Polak jednoznacznie naucza, iż „podobnie jak samo prawo naturalne i każda wiedza praktyczna, także sąd sumienia ma charakter imperatywny: człowiek powinien działać zgodnie z nim. Jeżeli działa wbrew temu sądowi albo jeśli popełnia określony czyn, nie będąc pewnym, czy jest on słuszny i dobry, zostaje potępiony przez własne sumienie stanowiące bezpośrednią normę osobistej moralności”.
Skoro nasze sumienie „uczestniczy” w Prawie Boga jako Najwyższego Prawodawcy, to decyzja każdego człowieka wraz ze wszystkimi postawami jest tylko wtedy prawno-moralnie dobra czy słuszna, jeżeli jest zgodna z tym Boskim porządkiem, tzn. jeżeli osoba ludzka żyje według tegoż ładu „z góry”. A zatem „powinność”, czyli „obowiązek” adekwatny względem wyznaczającego jego kształt prawa, charakteryzuje istotę bytowości sumienia ludzkiego. Obowiązywalność prawa przynależy więc do jego struktury i koresponduje genialnie z tak ukształtowanym przez Stwórcę Boga sumieniem każdego człowieka, a nie jest pozostawiona jakiemuś swawolnemu wyborowi subiektywistycznie pojętego rozumu praktycznego osoby ludzkiej, co twierdzą w zasadzie wszyscy pozytywiści prawni, idealiści, egzystencjaliści, socjaliści czy komuniści, a także naziści, faszyści i inni ideolodzy.
Do niektórych z nadmienionych systemów ideologicznych, relatywizujących zarówno prawo jako prawo, jak również jego wiążącą naturę, odwoływała się podczas ostatniego Synodu poświęconego małżeństwie i rodzinie część ojców synodalnych z ks. kard. Walterem Kasperem na czele, bazującym w rozumieniu prawa na subiektywizmie idealistycznym Hegla i Schellinga, co słusznie większość odrzuciła jako poglądy sprzeczne z nauczaniem Magisterium Kościoła św. Jeżeli Dekalog jako prawo Boskiego Prawodawcy obowiązywałby człowieka tylko „od czasu do czasu”, to byłby rzeczywiście zbędny, ale na szczęście osoby ludzkiej zarówno w czasie, jak i w wieczności jest on bezwarunkowo wiążący.
„Godność” człowieka domaga się „obowiązywalności” norm prawnych w sumieniu
Ojciec Święty z Polski przy uzasadnieniu powinnościowego charakteru prawa i moralności wskazuje na istotną właściwość naszej rozumnej, wolnej i osobowej natury, tj. na „godność” całego człowieka, a także na „godność” „tej rozumowej instancji oraz autorytet jej głosu i osądów”, które „wypływają z prawdy o moralnym dobru i złu, w którą sumienie ma się wsłuchiwać i ją wyrażać. Prawdę tę wskazuje ’prawo Boże’, uniwersalna i obiektywna norma moralności. Sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że przyjmuje on jego przykazania”.
Wprawdzie często używa się pojęcia „godność”, gdy chodzi o podkreślenie praw człowieka, ale rzadko twierdzi się np. w środowiskach prawników (teoretyków i praktyków), że nie tylko godność ludzka, lecz także wypływające z niej prawa są wiążące dla każdego typu ludzkiego istnienia i działania. Niezależnie od rodzaju prawa, czy jest to prawo wieczne, naturalne czy ludzkie, tzn. stanowione przez państwa, posiada ono w sobie powinność, i ile jest prawem słusznym, czyli zgodnym z prawem Bożym i naturalnym. Tak zatem rozumiane prawo pozytywne jest tylko wtedy wiążące, jeżeli nie sprzeciwia się prawu naturalnemu, w przeciwnym razie nie obowiązuje człowieka w sumieniu.
Powstaje zasadne pytanie, czy godność żony lub męża z sakramentalnego małżeństwa, którzy zostali zdradzeni, czy opuszczeni przez drugiego współmałżonka, będąc przekonanymi w sumieniu o ważności ich związku małżeńskiego, mają prawo do „stwierdzenia nieważności” ich małżeństwa w sensie prawa kościelnego czy do „rozwodu” w sensie prawa cywilnego w Polsce? Otóż ta ich wprawdzie nabyta poprzez sakrament małżeństwa, ale z racji ważnie i godziwie zawartego sakramentu małżeństwa nieutracalna godność sprawia, że taka osoba ani nie ma prawa do wspomnianego „stwierdzenia nieważności” w Kościele, ani do „rozwodu” w prawie polskim? Dlaczego?
Właśnie ze względu na rzecz najważniejszą, a mianowicie na ich powinnościowy status jako żony czy męża i nabudowaną na nim godności małżonka, która jest tylko i wyłącznie dopiero wskutek śmierci jednego ze współmałżonków utracalną, wcześniej pozostaje wiążąca, niezależnie od wielkości dramatu cierpienia i krzyża istniejącego małżeństwa. Taka jest potęga godności każdego człowieka w małżeństwie sakramentalnym oraz przynależąca do niej nie mniejsza potęga powinności względem osoby współmałżonka aż do jego lub własnej śmierci. Wcześniej ani sądom Kościoła Chrystusowego, ani sądom Państwa Polskiego nie wolno orzekać ważnego związku małżeńskiego za nieważny, bo stałoby to w sprzeczności z nauką Chrystusa o godności małżeństwa i jego nierozerwalności, czyli o powinności ocalenia go, wspierania i ochraniania na sposób możliwy dla Kościoła i Rzeczypospolitej Polskiej, która w 30 art. Konstytucji też naucza, iż „przyrodzona i niezbywalna godność stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.
„Obowiązywalność” prawa w sumieniu ze względu na jego doskonałość
Pan Bóg nie jest Stwórcą przypadkowym, lecz wprost przeciwnie, stwarza wciąż doskonałe stworzenie i daje mu doskonałe prawa, które określają całe jego życie, bo tylko wtedy jasne jest, że wiecznie doskonały Bóg w Trójcy Świętej Jedyny jest Kreatorem, który zarówno człowieka, jak i jego sumienie stwarza według Jego odwiecznej Mądrości i Miłości. Dlatego też prawdziwa jest nauka ostatniego Soboru inspirującego ludzkość do afirmacji siebie jako stworzenia Bożego, a tym samym do przyjęcia sumienia z wiążącym charakterem prawa z rąk samego Boga: „Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami, leżącymi u podstaw ludzkiego postępowania”. Człowiek dlatego nie może sobie lub innym dać prawa, czyli z tej racji nie może posiadać absolutnej autonomii, że nie potrafi sam siebie stworzyć, ponieważ nie jest Panem Bogiem. Stąd oczywiste jest dla jego prawego rozumu, aby swoje życie kształtować w oparciu o taki ład prawno-moralny, aby harmonizował z prawem Boga Najwyższego, gwarantującym mu drogę do prawdziwej pełni życia i wszelkiej doskonałości i tutaj na ziemi, i tam, w wiecznym Niebie.
„Czyń dobro, a unikaj zła” – imperatywem Boga Objawionego w prawym sumieniu ludzkim
Święty Jan Paweł II naucza bardzo jasno, iż fundamenty prawa stworzone przez Boskiego Stwórcę i podarowane każdemu człowiekowi, aby z ich pomocą osiągnął dobro swojego życia: „Osąd sumienia jest osądem praktycznym, to znaczy sądem, który wskazuje człowiekowi, co powinien czynić lub czego unikać, albo że ocenia czyn już przezeń dokonany. Jest osądem konkretnej sytuacji opartym na racjonalnym przeświadczeniu, że należy miłować i czynić dobro, a unikać zła. Ta pierwsza zasada rozumu praktycznego należy do prawa naturalnego, stanowiąc wręcz jego fundament, wyraża bowiem owo pierwotne rozumienie istoty dobra i zła, będące odblaskiem stwórczej mądrości Boga, które niczym niezniszczalna iskra (scintilla animae) rozjaśnia serce każdego człowieka. Podczas gdy prawo naturalne zawiera obiektywne i powszechne normy dotyczące dobra moralnego, to sumienie jest zastosowaniem prawa do konkretnego przypadku, dzięki czemu prawo staje się dla człowieka wewnętrzną regułą, wezwaniem do czynienia dobra w konkretnej sytuacji”.
Warto podkreślić, iż jednym z najważniejszych kryteriów prawości ludzkiego sumienia jest akceptacja imperatywności prawa Bożego danego człowiekowi, który generalnie i konkretnie może spełniać się jako człowiek na fundamencie dobra, w przeciwnym razie, czyli poprzez relatywizację swojego wiążącego charakteru sumienia, skazuje siebie na deformację i degradację moralną i każdą inną aż po niebezpieczeństwo utraty wiecznej szczęśliwości życia z Bogiem twarzą w Twarz. Sumienie jest więc tą instancją ludzkiego rozumu, która ostatecznie rozstrzyga dobroć lub złość ludzką, jak naucza nas wielki Rodak na Stolicy Piotrowej: „Sumienie formułuje zatem obowiązek moralny w świetle prawa naturalnego: jest to obowiązek czynienia tego, co człowiek poprzez akt sumienia poznaje jako dobro powierzone mu tu i teraz. Charakter uniwersalny prawa i powinności nie zostaje zniesiony, ale raczej potwierdzony przez fakt, że rozum określa ich zastosowanie w konkretnej sytuacji. Osąd sumienia jest ’ostateczną’ instancją, która orzeka o zgodności konkretnego zachowania z prawem; formułuje on normę bezpośrednią moralności dobrowolnego aktu, a tym samym dokonuje ’zastosowania prawa obiektywnego do konkretnego przypadku’”.
A zatem troska o prawość sumienia należy do priorytetowych na drodze odnowy Polaków i Polski dzisiaj, i w tym nikt i nic nas nie może i nie potrafi zastąpić. Trwać powinniśmy jako katolicki Naród na straży prawości sumień wszystkich w Rzeczypospolitej Polskiej – także prawości Trybunału Konstytucyjnego RP, by nie orzekał w sprzeczności z Konstytucją RP, jak miało to miejsce m.in. w kwestii funduszy OFE; strzec je pilnie przed każdą deformacją ideologiczną i bronić ich opcji dobra, bo tylko na drodze sumienia poświęconego Dobru Najwyższego Pana i dobru tego życia Polska będzie Polską, a Polak Polakiem według zamysłu Boskiego Władcy i zarazem Króla Polski oraz całego wszechświata.