logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Puszcza bez człowieka zginie

Środa, 10 lutego 2016 (17:41)

Aktualizacja: Środa, 10 lutego 2016 (20:37)

Z Andrzejem Koniecznym, wiceministrem środowiska, rozmawia Karolina Goździewska

Jak ministerstwo odpowie na apele dotyczące ochrony Puszczy Białowieskiej?

– W tej chwili jesteśmy na etapie badania sprawy Puszczy Białowieskiej, prowadzona jest szeroko zakrojona inwentaryzacja. Sytuacja jest bardzo złożona, ponieważ jest to obiekt szczególny, który jest objęty różnymi formami ochrony przyrody, tj. Białowieski Park Narodowy, rezerwaty przyrody, obszar chronionego krajobrazu, pomniki przyrody, użytki ekologiczne, ochrona gatunkowa roślin, grzybów i zwierząt, strefy ochrony rozrodu i miejsc występowania, obszar Natura 2000, Leśny Kompleks Promocyjny „Puszcza Białowieska”, rezerwat biosfery UNESCO MAB (Man and Biosphere), a od 2014 r. transgraniczny polsko-białoruski obiekt Światowego Dziedzictwa Białowieża Forest.

Puszcza Białowieska po polskiej stronie obejmuje około 62 tys. ha, z czego 10,5 tys. ha stanowi Białowieski Park Narodowy. Trzy nadleśnictwa Lasów Państwowych zarządzają blisko 52 tys. ha puszczy. Ponadto jest ona objęta programem Natura 2000, w jego ramach dyrektywą siedliskową i ptasią. W związku z tym trzy nadleśnictwa Lasów Państwowych: Białowieża, Browsk i Hajnówka, stworzyły szczególną formę ochrony – Leśny Kompleks Promocyjny. A w 2014 r. Białowieski Rezerwat Biosfery wpisany został na listę UNESCO jako transgraniczny polsko-białoruski obiekt Światowego Dziedzictwa Białowieża Forest. W związku z tym na terenie Puszczy Białowieskiej nakłada się bardzo wiele form ochrony przyrody i jesteśmy zobowiązani do wypełniania zobowiązań obejmujących prawo międzynarodowe, krajowe i unijne, a także białoruskie oraz lokalne plany zagospodarowania.

Decydenci z UE interesują się dziś tym, co dzieje się w puszczy?

– W mediach powielane są informacje o zaniepokojeniu organów międzynarodowych, m.in. Komisji Europejskiej. Na chwilę obecną nie wpłynęło jeszcze żadne oficjalne pismo z KE, które wyrażałoby zaniepokojenie stanem Puszczy Białowieskiej.

A jest się czym niepokoić?

– Choć cały czas prowadzimy inwentaryzację, to już dziś możemy powiedzieć, że w Puszczy Białowieskiej doszło do pogorszenia stanu zachowania cennych i priorytetowych siedlisk ważnych z punktu widzenia Wspólnoty Europejskiej. Następuje unifikacja grądów, siedlisk najważniejszych dla Puszczy Białowieskiej. Giną gatunki roślin charakterystyczne dla niektórych siedlisk borowych, np. sierpik barwierski, którego zniknięcie w BPN spowodowało zanik boru mieszanego kontynentalnego.

Jest to konsekwencja zamarcia setek tysięcy drzew o masie ok. 4 mln metrów sześciennych. W puszczy lawinowo usychają między innymi świerki, jesiony, dęby, olsze, sosny, brzozy, lipy i wiązy. Są to gatunki sztandarowe. Następuje rozpad całych drzewostanów, są powierzchnie, gdzie nie ma ani jednego żywego drzewa.

Po zebraniu wszystkich danych zostaną podjęte wszelkie możliwe kroki w celu ochrony i zachowania tego cennego obiektu dla przyszłych pokoleń. Ministerstwo zapowiedziało szeroką dyskusję o Puszczy Białowieskiej, w której zostaną uwzględnione postulaty mieszkańców z terenu puszczy.

O co postulują?

– Nieustannie do Ministerstwa Środowiska i pani premier napływają petycje miejscowej ludności wraz z tysiącami podpisów za objęciem puszczy ochroną czynną, by zachować siedliska i gatunki priorytetowe dla Wspólnoty Europejskiej, a także zatrzymać postępujący proces degradacji siedlisk. Mieszkańcy wręcz błagają o podjęcie działań reanimacyjnych.

Puszcza sama sobie nie radzi?

– Puszcza Białowieska powstała kilka tysięcy lat temu. Z badań naukowych wynika, że była użytkowana przez człowieka praktycznie od V wieku przed n.Chr. Jak pokazuje historia Puszczy Białowieskiej, dzięki gospodarowaniu miejscowej ludności jej stan prezentował tak przez wszystkich wysławiany charakter puszczański. W Puszczy Białowieskiej jest ponad 1500 pomników przyrody. To zasługa ludzi, którzy tam żyli i puszczę użytkowali. Jak widzieli piękne drzewo, to je zostawiali. Dzięki temu, że leśnicy mądrze gospodarowali, a nie wycinali lasu w pień, wbrew temu, co się zarzuca, mamy także 12 tys. ha rezerwatów na terenie nadleśnictw gospodarujących w Puszczy Białowieskiej.

Ostatnia ekspertyza dotycząca potrzeby aktywnej ochrony gatunków i siedlisk w Puszczy Białowieskiej wykazała gatunki krytycznie zagrożone, wymagające priorytetowych zabiegów ochrony czynnej na wszystkich zachowanych stanowiskach, takie jak: arnika górska, brzoza niska, widlicz spłaszczony, widlicz cyprysowy, pszczelnik wąskolistny, mieczyk dachówkowaty, groszek wschodniokarpacki, zimoziół północny, sasanka otwarta, gruszyczka średnia, wierzba lapońska, wierzba borówkolistna, leniec bezpodkwiatkowy czy pełnik europejski. Do gatunków umiarkowanie zagrożonych w Puszczy Białowieskiej, wymagających mniej pilnych zabiegów ochrony czynnej, stosowanych w miarę potrzeb, na wybranych stanowiskach, zaliczono takie gatunki jak: rzepik szczeciniasty, orlik pospolity, mącznica lekarska, podejźrzon marunowy, buławnik czerwony, pomocnik baldaszkowy, goździk pisakowy, naparstnica zwyczajna, turówka leśna, strzęplica piramidalna, lilia złotogłów, miodownik melisowaty, widłak goździsty, gruszyczka zielonawa czy gruszyczka mniejsza.

Badania naukowe pokazują, że w miejscach, gdzie człowiek zaprzestał swojej działalności, na terenie puszczy następują różne procesy pogorszenia stanu zachowania siedlisk, które są cenne i priorytetowe. Puszcza, pozbawiona aktywnych zabiegów ochronnych, traci swoją bioróżnorodność.

W rezerwatach faunistycznych, np. utworzonych dla motyli, ze względu na brak ingerencji giną rośliny światłożądne będące ogniwem pokarmowym dla tych owadów. Obiekt ochrony, dla którego wyłączano z działań ludzkich fragmenty PB, przestaje istnieć.

Dlaczego jest ich pozbawiona już nie tylko na terenie Białowieskiego Parku Narodowego, ale także na terenie rezerwatów przyrody?

– Ma to związek z decyzjami podejmowanymi od 2008 roku. Wszelkie działania na obszarze położonym poza Białowieskim Parkiem Narodowym i rezerwatami odbywają się w oparciu o plany urządzenia lasu, które w obiektywny sposób równoważą gospodarkę leśną i ochronę zasobów przyrodniczych. Poprzednie kierownictwo Ministerstwa Środowiska zmniejszyło leśnikom z nadleśnictw Białowieża, Browsk i Hajnówka, gospodarującym na ponad 50 tys. ha puszczańskiego lasu, możliwości jego aktywnej ochrony, czyli wypełniania swoich uprawnień i obowiązków wynikających z ustawy o lasach. Drastycznie, niezgodnie z opiniami ekspertów, obniżono możliwości pozyskiwania biomasy, a tym samym ograniczenia nadmiernego rozwoju populacji korników, ogłodków, kózkowatych i bogatkowatych. Obniżając wielkość drewna, którą można pobrać z ekosystemu w latach 2012-2021, związano leśnikom ręce. Decyzja ta poskutkowała chaotycznym rozwojem populacji tych owadów.

Wycinka drzew to jedyne lekarstwo dla ginącej puszczy?

– Pewnych zdarzeń przyrodniczych, które się wydarzyły, nie można zmienić, jeżeli nie podejmie się reakcji polegającej na zmniejszeniu zagrożenia poprzez ochronę czynną tego obszaru. Jednocześnie można powiedzieć, że wszystkie zabiegi, jakie są możliwe do wykonania poprzez leśników z zakresu ochrony czynnej, a których wykonanie jest niezbędne do utrzymania lub odtworzenia stanu siedlisk w Puszczy Białowieskiej, mogą być wykonywane nie tylko bez szkody, ale także z pożytkiem dla ich różnorodności biologicznej. Puszcza Białowieska w wielu obszarach potrzebuje aktywnej ochrony gatunków i siedlisk, co również potwierdziła wykonana ekspertyza. Już podczas przygotowania projektu planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 wykazano, że liczne obszary siedlisk grądowych są w znacznym stopniu zdegradowane lub zniekształcone.

Nauka leśna na całym świecie jako jedyną metodę w walce z kornikiem drukarzem uznaje natychmiastową wycinkę chorych drzew. Badania prowadzone przez Zespoły Ochrony Lasu w Polsce udowadniają, że z jednego zainfekowanego świerka pozostawionego w lesie uśmiercanych jest następnych 30. Widać to doskonale w Puszczy Białowieskiej.

Tylko takie działania, podjęte przez wybitnego entomologa prof. Zygmunta Mokrzeckiego w latach dwudziestych ubiegłego wieku, uratowały białowieskie świerczyny. Wycięto wtedy ponad milion m3 drewna. Ale profesor mógł zakomunikować na V posiedzeniu Komitetu Ochrony Puszczy odbytym 27 stycznia 1923 roku, „że masowe najście kornika drukarza jest stłumione…” (Las Polski 1923). Przez następne dziesięciolecia były wizytówką puszczańskich drzewostanów. Były, bo już ich nie ma.

Człowiek dla przetrwania puszczy jest konieczny?

– Nawet Białowieski Park Narodowy ma plan ochrony, który przewiduje obszary ochrony ścisłej, czynnej i krajobrazowej. Działania czynne dotyczą gospodarowania populacją żubra (usuwanie z populacji osobników chorych), eliminacji gatunków obcych we florze parku (klon jawor, klon jesionolistny, winobluszcz, turzyca drżączkowata, niecierpek drobnokwiatowy), usuwania młodego pokolenia drzew i krzewów zmniejszającego zarastanie siedlisk ekosystemów nieleśnych, utrzymywania otwartych powierzchni nieleśnych poprzez usuwanie młodego pokolenia drzew i krzewów pochodzącego z sukcesji naturalnej (likwidacja ocienienia stanowisk sasanki otwartej, leńca bezpodkwiatkowego czy bogatka wspaniałego), jak również działań ochronnych ekosystemów leśnych (usuwanie młodego pokolenia drzew i krzewów oraz ich podrostu pochodzącego z sukcesji naturalnej, zacieniającego dno lasu, oraz usuwanie darni i krzewinek w celu odsłaniania powierzchni gleby) – dotyczy to leśnych gatunków światłożądnych takich jak tajęża jednostronna, arnika górska czy widlicz cyprysowaty. Ponadto przerzedzanie młodego pokolenia drzew i krzewów z usunięciem biomasy przewiduje się w dąbrowach świetlistych, co ma wpłynąć na cenne światłolubne gatunki runa leśnego, np. buławnik czerwony. To tylko niektóre przykłady zaczerpnięte z ustanowionego w 2014 roku planu ochrony dla Białowieskiego Parku Narodowego. W innych parkach narodowych jest rekonstrukcja ekosystemów. Polega to na wycinaniu i usuwaniu gatunków niezgodnych z siedliskiem, np. grądów. W to miejsce wprowadza się gatunki, które są zgodne z siedliskiem, np. dąb, lipa, klon.

Jeszcze raz powtarzam, że Puszcza Białowieska w przeciwieństwie do tego, co się mówi, nie jest nietknięta ręką ludzką. Nawet Rezerwat Ścisły BPN, uważany niesłusznie za dziewiczy, był wyrąbywany przez zaborców carskich, a później przez Niemców. Są ślady całych osiedli ludzkich, wraz z pozostałościami po uprawie roli. Bardzo dokładnie opisał to prof. Józef Paczoski w wybitnym dziele „Lasy Białowieży” z 1930 roku. Również wspominał o tym prof. Karpiński w monografii Puszczy Białowieskiej. W czasie I i II wojny światowej łącznie z terenów puszczy wycięto według różnych źródeł ok. 10 mln m3 drewna, w to miejsce zgodnie z przyjętą wówczas rentą leśną wprowadzono gatunki świerka i sosny, które dają szybki przyrost biomasy. Teraz zbieramy plon sprzed 100 lat. Mamy dużo świerka i sosny, które nie są zgodne z siedliskiem. Z drugiej strony leśnikom uniemożliwiono podejmowanie działań, które mogłyby zminimalizować skalę rozpadu drzewostanu i degradacji siedlisk w wyniku różnego rodzaju patogenów, więc mamy w tej chwili pogorszenie i zniekształcenie cennych siedlisk dla UE.

Panie Ministrze, możemy w tej kwestii szukać u kogoś na świecie wsparcia?

– Polskie Lasy Państwowe, które zarządzają gospodarczą częścią Puszczy Białowieskiej, czerpią ze szkoły bawarskiej, szwajcarskiej, austriackiej. Same mają już ponad 90-letnie doświadczenie. Od 1945 roku w Polsce przybyło ponad 2 mln ha lasów, pomimo ich użytkowania i wycinania. Podobnie jest z dzikimi zwierzętami.

Odpowiednie nimi zarządzanie pozwala na dalszy ich rozwój. Gdyby nie było myśliwych, byliby kłusownicy. Dla niektórych środowisk te poglądy nie są wygodne, ale to prawda, takie bogactwo mamy dzięki temu, że przyrodę użytkujemy. Polskie Lasy Państwowe zostały w 2013 roku wyróżnione przez UNESCO za ochronę przyrody realizowaną przecież w ramach zrównoważonej gospodarki zasobami naturalnymi. Ten model jest dobry, w Puszczy Białowieskiej można pogodzić wszelkie formy ochrony – ochronę ścisłą, czynną i krajobrazową w Białowieskim Parku Narodowym i rezerwatach przyrody oraz ochronę czynną na terenie pozostałym.

Będzie wycinka świerków, która 100 lat temu uratowała puszczę przed kornikiem?

– Trwają prace w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. Ich celem jest przygotowanie aneksu planu urządzenia lasu, ponieważ w nadleśnictwie Białowieża, które próbowało zaradzić masowej rozmnoży kornika drukarza, w ciągu 4 lat wykonano 96 proc. planu zakładanego na 10 lat. Teraz prowadzone są prace, by ten plan urealnić i podjąć czynne działania ochronne, by zminimalizować szkody na wielkich powierzchniach. Natomiast w tej chwili zainteresowaniu leśników podlegają drzewa, w których kornik zimuje w żerowiskach lub w ściółce w tych drzewostanach i to tam należy najpierw podjąć działania, by nie dopuścić do wiosennego wylotu i atakowania kolejnych drzew. Natomiast zdecydowana większość tych powierzchni, o których mówimy, gdzie kornik drukarz opuścił drzewa, będzie ulegała rozkładowi i w formie rozłożonej biomasy wróci do ekosystemu. To, o czym mówią niektóre środowiska aktywistów, że leśnicy chcą wyciąć puszczę na wielkich powierzchniach, nie jest prawdą. Leśnicy to inżynierowie ekosystemu.

A jeśli nie zaczniemy walki z kornikiem, jak chcą niektóre środowiska wspierane przez „Gazetę Wyborczą”?

– Chciałbym zwrócić uwagę, że w tej chwili mamy w Puszczy Białowieskiej około 4 mln m3 martwego drewna. Zapewnia ono z pewnością ciągłość istnienia organizmów saproksylicznych występujących w ekosystemie, chociaż nie tylko tych, ale problem w tym, że jest go dużo punktowo. Z upływem czasu będzie ono w podobnej fazie rozkładu, która w zależności od siedliska i gatunku trwać będzie od kilku do kilkudziesięciu lat. A tu ważna jest dostępność martwego drewna, zarówno jego ilość, jak i jakość określona różną fazą rozkładu. Nadmiar martwego drewna, zdaniem mykologów, wypiera niektóre gatunki grzybów. Ilość martwego drewna w PB na 1 ha przekracza wartości w polskich parkach narodowych.

Jeżeli jako leśnicy i ekolodzy nie zareagujemy i pozwolimy na przechodzenie kornika na następne powierzchnie zdrowych drzew, doprowadzimy do takiej sytuacji, że gatunki dzięciołów, szczególnie dzięcioł trójpalczasty, stracą swoje miejsce występowania, gniazdowania i pożywienia. Dzięcioł trójpalczasty szczególnie potrzebuje do życia zamierających świerków. Norweskie badania twierdzą, iż jest to ptak odżywiający się również sokiem drzew i nasionami. Czy martwe drzewa mu to zapewnią? W ciągu kilku lat możemy go jednak utracić, nie zapewniając mu odpowiedniej bazy żerowej, bo w tym samym czasie zostaną zjedzone przez kornika wszystkie świerki. Tymczasem dzięcioł ten jest wizytówką puszczy na wszystkich stronach ornitologicznych, a przyjeżdżają zobaczyć go w swoim ekosystemie ornitolodzy z całego świata. Badania prowadzone nad ilością tego gatunku przez Eugeniusza Pugacewicza, prawdziwego pasjonata przyrody, dementują dane o większej ilości tego ptaka na terenach objętych ścisłą ochroną. Podobnie jest z orlikiem, który na skutek zarastania otwartych powierzchni roślinnością trawiastą i krzewiastą traci bazę żerową.

Kornik i bierna ochrona to jedyne przyczyny zamierania puszczy?

– To sytuacja synergiczna. Nie można patrzeć wąsko na kornika. Na pewno mamy do czynienia nie tyle z ociepleniem, ile ze zmianami klimatu, i to też ma swój wpływ. Zasadniczo w Polsce obserwuje się obniżenie poziomu wody gruntowej. Rozkład opadów jest nierównomierny w czasie. Na tym szczególnie cierpi świerk, który ma płaski system korzeniowy i musi mieć stały dostęp do wody.

Mamy do czynienia z wymieraniem drzew także w wyniku działania owadów z innych rodzin. W sytuacji gdy następuje przerzedzenie koron albo zamarcie świerków, kora innych drzew, m.in. sosny, zostaje nagle silnie nagrzana, a wtedy wchodzą pod korę bogatkowate, które są gatunkami termofilnymi, czyli lubią ciepło. Pogarszanie stanu siedliska widać bardzo dobrze na przykładzie świetlistej dąbrowy, gdzie w wyniku zaprzestania czynnej ochrony następuje proces wchodzenia grabu w dolne piętro, ocienienie gleby i zmiana warunków termicznych w układzie pionowym tego zbiorowiska. Tracimy w ten sposób całą warstwę runa, które wymaga ciepła i światła. Nie można tego procesu sprowadzić jedynie do kornika drukarza, bo las jako ekosystem jest kompleksem.

Mówienie, że świerk skazany jest na zagładę przez zmiany klimatyczne, jest chyba hipokryzją, bo jest to gatunek uważany za najstarszy w świecie. Potwierdzają to badania szwedzkie, które określiły wiek odnalezionego egzemplarza świerka pospolitego na 9 tys. lat, czyli jest on dwukrotnie starszy od sosny ościstej zaliczanej do niedawna do najbardziej wiekowego drzewa.

Dziękuję za rozmowę.

Drogi Czytelniku,

zapraszamy do zakupu „Naszego Dziennika” w sklepie elektronicznym

Karolina Goździewska

Nasz Dziennik