logo
logo

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Departament IV reaktywacja

Piątek, 23 listopada 2012 (02:11)

Na jakiej podstawie policja nachodziła ks. Tomasza Duszkiewicza, wikariusza parafii w Sadownem (woj. mazowieckie), i czy ci funkcjonariusze byli na służbie? Odpowiedzi na te pytania będą się domagać od komendanta głównego policji i szefa MSW posłowie z parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa.

- Wystąpimy do komendanta głównego policji, do ministra spraw wewnętrznych z zasadniczymi pytaniami, czy ci policjanci byli na służbie, czy byli w godzinach pracy, czy wykonywali czynności służbowe - mówi poseł Andrzej Duda (PiS).

- Jeżeli byli na służbie, to pytam, na jakiej podstawie prawnej je wykonywali, kto im wykonanie tych czynności polecił - podkreślał poseł.

Zaproszony na posiedzenie zespołu wikariusz parafii w Sadownem zrelacjonował, jak doszło do tego, że dwóch funkcjonariuszy domagało się od niego sprostowania informacji podanych na kazaniu. Dwóch policjantów w cywilu spotkało się z księdzem podczas jego wizyty w szpitalu u chorego księdza proboszcza. W czasie, gdy rozmawiał z nim w sali rehabilitacyjnej, nagle pojawili się policjanci po cywilnemu.

- Nagle wchodzi policja, przestraszyłem się - referował ks. Duszkiewicz. Funkcjonariusze zamienili kilka słów z proboszczem. - Panowie pewnie w mojej sprawie? - zapytał ich wikariusz. - No tak - przyznali.

- Proszę księdza, tak nie można mówić, że policja kogoś przesłuchuje, sprawdza - zwrócili się policjanci do wikariusza po przejściu do innej sali szpitalnej.

- My jesteśmy wierzący, ale tak nie można, to boli, proszę księdza, że policja nęka, prześladuje - referował dalej słowa funkcjonariuszy ks. Duszkiewicz.

W odpowiedzi na to wikariusz przywołał informacje pochodzące od uczestników wyjazdu na Marsz w obronie Telewizji Trwam w Warszawie pod koniec września, którzy opowiadali, jak policja ich odwiedzała, była także u księdza dziekana z Łochowa. Docierały też informacje o dzwonieniu do osób będących już w trasie.

- Mamy prośbę, niech ksiądz sprostuje, żeby naszej jednostki nie stawiać w świetle jakichś prześladowców - zwrócili się w końcu do wikariusza policjanci.

Posłowie z zespołu wyrazili oburzenie działaniami policjantów. Stanisław Piotrowicz (PiS) ocenił, że jest to przejaw "zuchwałości władzy", jeżeli dochodzi do szykanowania kapłanów za wygłoszone kazanie.

- Już wcześniej na konferencji prasowej zapytałem premiera, czy został reaktywowany Departament IV, który w okresie PRL inwigilował duchownych - przypomniał poseł Jarosław Zieliński (PiS). - Te skojarzenia wcale nie są przesadzone - zaznaczył.

Posłowie podkreślają, że policjanci, nachodząc księdza, złamali przepisy. - Policja działała w sposób zupełnie bezprawny - stwierdził Zieliński. - Nie istnieją podstawy prawne dla tego typu działań - podkreślił Duda, dodając, że komendant policji powinien wyciągnąć konsekwencje wobec tych funkcjonariuszy.

- Ten przypadek jest symptomem czegoś bardzo groźnego - podkreśla Piotr Naimski (PiS). - Trzeba bić na alarm, mam nadzieję, że ta sprawa spowoduje, że przynajmniej z tymi metodami będziemy mieli spokój - dodał.

Duchowny nie ukrywa, że jest nieco przestraszony zachowaniem policji wobec niego. - Trochę się przestraszyłem, bo policja przychodzi, pyta o kazanie - powiedział. - Po ludzku jestem przestraszony, nie wiadomo, co się będzie działo - przyznał.

Dodał, że już w niedzielę miał jakieś informacje o poruszeniu, jakie wywołało jego kazanie. Jego kolega, drugi ksiądz wikariusz w parafii, powiedział nieco żartobliwie: "Ty tak nie mów, bo cię zamkną i zostanę sam". Powiedział, że dzwoniła do niego również mama.

- Człowieku, co ty mówisz, oni cię zabiją - stwierdziła. - Może mnie nie zabiją - podsumował ks. Tomasz Duszkiewicz.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik