logo
logo

Zdjęcie: arch/ Inne

Rosjanie zarzucają Polakom profanację grobów

Czwartek, 29 listopada 2012 (14:21)

Rosyjska telewizja zarzuciła Polsce sprofanowanie grobów poległych w 1945 roku żołnierzy Armii Czerwonej w Kostrzynie nad Odrą. Zdaniem komentatorów, jest to element polityki historycznej tego państwa, gdzie na każdy zarzut ze strony polskiej, dotyczący na przykład wymordowania polskich jeńców w Katyniu, musi być „adekwatna” odpowiedź z drugiej strony.

Środowy magazyn „Wremia” na Kanale 1 wyemitował materiał poświęcony przeprowadzonej w 1953 roku „barbarzyńskiej” ekshumacji szczątków 110 czerwonoarmistów, co wyszło na jaw przy ponownej ekshumacji na początku października tego roku. Według stacji, „prawie 60 lat temu ciała nie zostały ostrożnie wykopane, lecz wyrwane z ziemi. Zupełnie nie zwracano uwagi na to, że łamano kości i odrywano głowy”.

Krzysztof Socha, przedstawiciel Muzeum Twierdzy Kostrzyn, wyjaśnił, że podczas ekshumacji, którą przeprowadzono na początku października, odkryto „szkielety pozbawione nie tylko głów, ale również szyi czy mniejszej bądź większej części klatek piersiowych”. - Jest to efekt przeprowadzonej szybko i niedokładnie ekshumacji z 1953 roku - stwierdził Socha.

Bez względu na to, jak odbywała się podjęta wówczas przez ówczesne rządzące z nadania Kremla komunistyczne władze Polski ekshumacja, politolodzy zwracają uwagę na nieprzypadkowy termin podania takiej informacji przez rosyjskie media. Mianowicie materiał został wyemitowany kilka dni po tym, jak strona polska ujawniła, że Rosjanie zamienili ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, co wykazała ekshumacja. O sprawie pochowanych sowieckich żołnierzy w Kostrzynie pisała również „Komsomolskaja Prawda”. Ten wielkonakładowy dziennik uczynił to wkrótce po tym, jak w internecie bezprawnie zostały opublikowane zdjęcia zmasakrowanych ciał ofiar katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- Zawsze takie informacje ze strony rosyjskiej pojawiają się w pewnym kontekście. Pamiętajmy o tym, że Rosjanie, jeśli na przykład sprawa Katynia jest ujawniana, pokazują rzekome mordy na jeńcach sowieckich z 1920 r. Jeśli ostatnio mieliśmy fakt zamiany, a nawet profanacji ciał katastrofy smoleńskiej, to od razu pojawia się tego typu odpowiedź z tamtej strony – zauważa prof. Mieczysław Ryba, historyk, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.

Wskazuje, że generalnie Rosjanie użyją każdego, nawet absurdalnego, argumentu, żeby osłabić wydźwięk tego, co ich obciąża.

- Oni we wszystkich aspektach swojej polityki kierują się siłą, co starają się pokazać. Wszystko jedno, czy jest to oparte na faktach czy na kłamstwach i manipulacjach. To zasadniczo nigdy nie grało roli w polityce rosyjskiej, a historycznej tym bardziej – zaznacza prof. Ryba.

Nawiązuje do 2009 r., kiedy obchodzona była 70. rocznica wybuchu II wojny światowej i zmagań, żeby uznać 17 września 1939 r. za datę sowieckiej agresji na Polskę, automatycznie oskarżano Józefa Becka, ministra spraw zagranicznych o spiski z Niemcami, które miały być pierwotne w stosunku do paktu Ribbentrop-Mołotow.

 

Jacek Dytkowski

NaszDziennik.pl