Rada, która jest wybieralnym organem przedstawicielskim nauki i szkolnictwa wyższego i opiniuje projekty aktów prawnych, rekomenduje „Standard Antydyskryminacyjny dla Uczelni”.
To dokument, na mocy którego uczelnia zobowiązuje się do prowadzenia działań na rzecz przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji oraz na rzecz wzmacniania zasady „równego traktowania”.
– Środowiska lewicowe i liberalne nie odpuszczają. To, co teraz proponują dla uczelni wyższych, jest nie tylko niedorzeczne i niepotrzebne, ale też rozmywa etos akademicki, właściwą rolę uczelni wyższych, które przede wszystkim mają za zadanie racjonalną formację młodego człowieka. To próba powtórzenia tego, co tego typu środowiska próbowały zrobić w poprzednich latach, starając się o liberalizację w duchu antydyskryminacyjnym prawa karnego – komentuje poseł Dariusz Piontkowski (PiS) z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Tego samego zdania jest dr Andrzej Mazan z Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum.
– Realizacja deklaracji równościowej wprowadza pewien niepokój co do rozumienia norm zachowań ludzkich. Zredukuje tym samym właściwe rozumienie istoty człowieczeństwa. Obawiam się istotnych zmian w treści nauczania, szczególnie jeśli chodzi o nauki humanistyczne i pedagogikę. Chodzi tu oczywiście o przekazywanie niebezpiecznych i szkodliwych wzorców relacji męsko-damskich oraz – co się z tym wiąże – niewłaściwych wzorców wychowywania dzieci. To wszystko deprecjonuje rolę uniwersytetów i uczelni wyższych, które jak dotąd w większości cieszą się pewnym społecznym autorytetem. Uczelnie nie mogą być polem do jakichkolwiek rozgrywek ideologicznych – dodaje dr Mazan.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym