logo
logo

Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik

Obecnie CBA nie walczy z korupcją

Czwartek, 6 grudnia 2012 (20:03)

Z Mariuszem Kamińskim, szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2006-2009, wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Mariusz Kamieniecki

 

Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrzył dziś zażalenia rzeszowskiej prokuratury - uchylił wyrok I instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Tym samym sprawa dotycząca tzw. afery gruntowej ponownie wraca na wokandę. Decyzja sądu zaskoczyła Pana?

- Z tym orzeczeniem oczywiście się nie zgadzam, nie jestem też specjalnie zaskoczony takim werdyktem. Uważam, że Sąd Okręgowy w Warszawie podjął błędną decyzję, podważając ustalenia sądu I instancji, który, przypomnę, stwierdził, że nie będzie rozpatrywał tej sprawy, ponieważ w jego opinii nie doszło w ogóle do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa zarówno przeze mnie, jak i moich współpracowników. W mojej ocenie, orzeczenie Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście z czerwca br., który w działaniach moich i moich podwładnych nie dopatrzył się znamion przestępstwa, było właściwe. Rozumiem, że od wielu dni trwa nagonka na mnie rozpętana przez obecne kierownictwo CBA i środowisko „Gazety Wyborczej” i nie wykluczam, że mogło to również mieć wpływ na dzisiejszą decyzję sądu. Stanowisko sądu przyjmuję do wiadomości i jestem przekonany, że kiedy dojdzie do procesu, to wykażę całkowitą bezzasadność zarzutów postawionych mnie i moim współpracownikom. Myślę, że będzie to kolejna klęska i kompromitacja prokuratury, podobnie jak to miało miejsce przed sądem I instancji.

 

Posłowie opozycji komentują decyzję sądu jednoznacznie, jako zemstę polityczną na Panu i ugrupowaniu, jakie Pan reprezentuje…

- Niewątpliwie politycy Platformy Obywatelskiej i dziennikarze „Gazety Wyborczej”, wiedząc, że dzisiaj sąd ma podjąć decyzję, czy sprawa zostanie ostatecznie umorzona, czy też ma być ponownie rozpatrywana, od wielu dni prowadzili kampanię, która miała na celu zniesławienie mnie i CBA pod moim kierownictwem. Stąd tak wiele kłamliwych artykułów dotyczących mojej działalności. Każdy myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że takie działania budują odpowiednią atmosferę wokół całej tej sprawy. Platforma Obywatelska i tak zwani dziennikarze „Gazety Wyborczej” po dzisiejszej decyzji sądu mają pewnie satysfakcję i niech się cieszą. Ta satysfakcja nie będzie jednak trwała długo. Jestem przekonany, że wszystkie zarzuty prędzej czy później zostaną oddalone i prawda zatryumfuje. Wszystko, co robiłem, robiłem w sposób zgodny z interesem państwa polskiego, zgodnie z interesem Polaków, w sposób całkowicie przejrzysty i legalny.

 

Co powtórny proces ma wykazać…?               

- Ma pokazać, że kierując CBA, ścigając korupcję, dopuściłem do łamania prawa. Zapewniam, że do tego na pewno nie dojdzie. Jestem o tym przekonany, bo znam materiał dowodowy i wiem, jak wyglądała praca funkcjonariuszy CBA. Chcę podkreślić z całą mocą, że wszystkie działania były w pełni legalne i gdybym dzisiaj miał je przeprowadzić jeszcze raz, zrobiłbym to tak samo. Moim obowiązkiem jako szefa CBA było walczyć z korupcją niezależnie od tego, kogo ona dotyka, jak wpływowych ludzi. Nie mam zamiaru przejmować się tą całą nagonką, tymi niesmacznymi atakami, na które zdążyłem się już uodpornić. Cierpliwie będę czekał i jak przyjdzie odpowiedni czas, wykażę bezzasadność tych oskarżeń.

 

Postawienie Panu zarzutów w 2009 r. umożliwiło Donaldowi Tuskowi odwołanie Pana ze stanowiska szefa CBA. Stał się Pan niewygodny…?

- Nie bez przyczyny odwołanie mnie ze stanowiska zbiegło się w czasie z aferą hazardową. CBA pod moim kierownictwem bacznie przyglądało się i patrzyło na ręce ludziom z rządu, ludziom, którzy wchodzili w konflikt z prawem, którzy wchodzili w patologiczne układy z szemranymi biznesmenami, a Skarb Państwa tracił na tym miliony złotych. Czujność moja i mojej ekipy przeszkadzała ludziom Platformy Obywatelskiej, stąd potrzebowali pretekstu, żeby się mnie pozbyć. Pretekstem do odwołania mnie z pełnionej funkcji było postawienie mi zarzutów rzekomego przekroczenia prawa w związku z działaniami CBA przy okazji afery gruntowej.                 

 

CBA pod kierownictwem Pawła Wojtunika spełnia swoje podstawowe zadanie dotyczące walki z korupcją?

- Absolutnie nie spełnia tego zdania. CBA zostało powołane do walki z korupcją na szczytach władzy i kontrolowania poczynań każdej władzy, niezależnie, jak wysoko postawionych osób miałoby to dotykać. Muszę przyznać, że w działaniach obecnego CBA nie widzę żadnej aktywności w tym zakresie. Doprowadzeniu do takiego stanu miało służyć odwołanie mnie z kierowania CBA przez Donalda Tuska. Chodziło o to, żeby pozbyć się instytucji i ludzi, którzy w sposób bezkompromisowy i skutecznie będą walczyć z patologią i przyglądać się poczynaniom rządzących Polską, żeby pozbawić państwo instytucji, która będzie wkraczała wtedy, kiedy prawo jest łamane, kiedy dochodzi do korupcji i marnotrawienia czy rozkradania publicznych pieniędzy.

 

Dziękuję za rozmowę.     

NaszDziennik.pl