logo
logo

Bezpieczeństwo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Późne ostrzeganie

Piątek, 18 sierpnia 2017 (02:56)

MSWiA zapowiada wprowadzenie nowych przepisów usprawniających system ostrzegania m.in. przed gwałtownymi zjawiskami pogodowymi.

 

Do wprowadzenia powszechnego systemu wczesnego ostrzegania jest jednak jeszcze daleka droga. W ostatnich dniach komunikaty alarmujące o wystąpieniu gwałtownych zjawisk atmosferycznych były wydawane, trafiały nawet do odpowiednich komórek. Ale nie dotarły do wszystkich, którzy informacjami w tej sprawie mogli być zainteresowani.

– Były komunikaty zarówno przed 11 sierpnia, jak i 11 i 12 sierpnia przekazywane przez funkcjonujący Regionalny System Ostrzegania województwa pomorskiego. Na przykład 11 sierpnia – a katastrofa miała miejsce w nocy z 11 na 12 sierpnia – od godziny 14.30 był generowany komunikat Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, że prognozuje się wystąpienie burz z opadami deszczu i porywami wiatru do 100 km/h, a lokalnie gradu. Najsilniejsze zjawiska powinny następować w pierwszej części nocy, to się potem sprawdziło – wyliczał wczoraj wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.

Była to odpowiedź wiceszefa MSWiA na wystąpienia niektórych polityków opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, że „ostrzeżeń nie było”. Wiceszef MSWiA zaznaczył, że wojewódzkie centrum zarządzania kryzysowego w Gdańsku miało obowiązek – co uczyniło – rozesłać komunikaty w tej sprawie do struktur zarządzania kryzysowego w województwie, a więc powiatowych i gminnych centrów zarządzania kryzysowego. – I podobne komunikaty zostały wysłane – mówił Zieliński.

Harcerze bez ostrzeżenia

To ostrzeżenie o wymiarze nadciągającego kataklizmu nie dotarło jednak – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – do obozu harcerskiego w Suszku w Pomorskiem, gdzie wskutek nawałnicy zginęły dwie harcerki. System ostrzegania przed podobnymi kataklizmami pogodowymi nie działa tak jak mógłby działać, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców czy turystów. Informacja nie jest bowiem przesyłana na telefon komórkowy np. bez potrzeby specjalnego działania ze strony użytkownika aparatu.

Informacje o wystąpieniu zagrożeń w ramach Regionalnego Systemu Ostrzegania rozpowszechniane są za pośrednictwem aplikacji pod nazwą Regionalny System Ostrzegania, którą można zainstalować na swoim telefonie komórkowym. – RSO jest odbierany przez tych, którzy mają odpowiednie aplikacje telefoniczne. Trzeba podjąć decyzję, że się taką aplikację instaluje, wtedy można z niej korzystać. Na dzisiaj jest ok. 600 tys. takich aplikacji w Polsce, a więc tyle mniej więcej osób korzysta z tego systemu. Decyzja w tej sprawie należy do obywatela – stwierdził wiceminister Zieliński.

Kiedy nowy system?

Jeszcze podczas poprzedniej kadencji parlamentu za czasów rządów PO – PSL ogłaszano – przypomniane teraz przez ówczesnego ministra cyfryzacji Andrzeja Halickiego – porozumienie z działającymi w naszym kraju operatorami sieci komórkowej. Dotyczyło ono ostrzeżeń, które miałyby docierać do użytkowników SMS-em i byłyby kierowane do użytkowników telefonów komórkowych, którzy znajdują się w miejscu zagrożenia, czyli w zależności od lokalizacji użytkownika. Ówczesny minister cyfryzacji mówił nawet o stworzeniu „unikalnego systemu w Europie”.

Wiceminister Zieliński zaznaczył, że faktycznie porozumienie zostało podpisane, jednak z przyczyn także technicznych do dzisiaj takie profilowanie komunikatów dla poszczególnych regionów, województw czy gmin nie jest możliwe. Rząd zapowiada jednak zmiany w prawie, choć ze strony MSWiA słyszymy raczej o „początku koncepcyjnych prac”. – Pracujemy nad nowym systemem. To jest początek szczegółowych prac. Te obecne doświadczenia będą uwzględnione. W związku z nową ustawą – o ochronie ludności i obronie cywilnej – taki projekt został przygotowany i niebawem trafi do konsultacji międzyresortowych – zapowiedział Zieliński. Jednym z elementów, które będą regulowane w formie aktu wykonawczego, ma być system rozpoznawania zagrożeń i informowania o tych zagrożeniach. – System wczesnego ostrzegania na tyle, na ile to jest możliwe, żeby można było z tego skorzystać – dodał.

Nowy system informacji o zagrożeniach ma być powszechny. – Wtedy będzie można powiedzieć, że jeżeli ktoś z tego nie skorzystał, to dlatego, że skorzystać nie chciał – dodał Zieliński. Gdy niektórzy politycy spierają się, która formacja ponosi większą winę za skalę kataklizmu, z jego skutkami ramię w ramię walczą dotknięci żywiołem mieszkańcy. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zdecydował wczoraj m.in. o uproszczeniu procedur ubiegania się o pomoc.

Na ofiarność mieszkańców okolicznych wsi, którzy pomogli harcerzom z obozu w Suszku, zwraca uwagę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” przewodniczący Związku Harcerzy Rzeczypospolitej hm. Grzegorz Nowik. – To, co zrobili mieszkańcy wsi, na czele z sołtysem Arkadiuszem Kubczakiem [sołtysem Lotynia – przyp. red.], którzy odziali, nakarmili i zakwaterowali ewakuowanych z lasu harcerzy, to jest bohaterstwo – nie ma wątpliwości hm. Nowik. Udział w akcji porządkowania dotkniętym kataklizmem obszarów biorą również harcerze.

Drogi Czytelniku,

zapraszamy do zakupu „Naszego Dziennika” w sklepie elektronicznym

Artur Kowalski

Nasz Dziennik