To najważniejszy wniosek z konferencji na temat polityki rodzinnej zorganizowanej przez Instytut Ordo Iuris oraz Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
– Obecny rząd położył ogromny nacisk na kwestie polityki rodzinnej, szedł do wyborów z hasłami nowego otwarcia w tej polityce, a później ku zdziwieniu wielu zaczął się z tych obietnic wywiązywać. Niewątpliwie mamy dużą zmianę, która jednak nie jest wolna od kontrowersji. Na pewno trzeba poszukiwać sprawdzonych wzorców, na pewno potrzeba refleksji, dlatego zdecydowaliśmy o zorganizowaniu konferencji poświęconej właśnie uwarunkowaniom prawnym, społecznym, ideowym polityki rodzinnej – mówi prof. Aleksander Stępkowski, prezes Ordo Iuris.
Przypomniał, że w Polsce trwa zainicjowana przez prezydenta debata nad zmianami w Konstytucji i może być ona okazją także do krytycznej debaty nad uregulowaniami konstytucyjnymi dotyczącymi rodziny.
Przykład Węgier
Węgry są przykładem państwa, które zarówno w sferze werbalnej, jak i realnej polityki bardzo mocno promuje rodzinę. Według węgierskiej konstytucji, rodzina jest „ramą koegzystencji” i „podstawą przetrwania narodu”, przy czym podobnie jak w Polsce, ustawa zasadnicza wyklucza próby rozszerzania pojęcia rodziny na inne związki niż małżeństwo kobiety i mężczyzny wraz z ich dziećmi.
– Węgry są jednym z państw europejskich najbardziej dotkniętych „zimą” demograficzną. Dużym wyzwaniem jest dla nas stworzenie skutecznych środków przywrócenia równowagi w drastycznym zastoju populacyjnym. Nasze spojrzenie jest takie, że musimy rozwiązywać nasze problemy, opierając się na naszych własnych zasobach, właśnie na rodzinach. W planowaniu centralnego budżetu wsparcie rodzin jest priorytetem. Dlatego Węgry wydają na nie 4,7 proc. PKB przy średniej państw OECD wynoszące 2,5 proc. – powiedziała Tünde Fűrész, pełnomocnik rządu węgierskiego ds. rodziny i kobiet.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym