logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Bat na nieposłusznych

Piątek, 18 maja 2018 (22:48)

Z dr. hab. Norbertem Maliszewskim, profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, specjalistą ds. marketingu politycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

W ocenie Fransa Timmermansa, efekty dialogu z Polską w sprawach reform sądownictwa są niezadowalające. Widać przełomu w sprawie wycofania się z art. 7 uruchomionego przez Komisję Europejską nie ma…

– Wydaje się, że w ramach Komisji Europejskiej jest nowy pomysł, aby jako formę nacisku stosować inne narzędzie niż słynny art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Tym nowym narzędziem dyscyplinującym jest uzależnienie uzyskiwania środków w ramach m.in. polityki spójności w zależności od stanu praworządności. W związku z tym – zdaje się – wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Timermans zamierza na tym polu jak najwięcej wynegocjować, co więcej, usztywnił swoje stanowisko, czyli nie zareagował pozytywnie na starania w celu osiągnięcia kompromisu ze strony Polski. Prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że głosowanie art. 7 zakończy się albo na etapie wstępnym, a więc nie znajdzie się 4/5 członków Rady Europejskiej, którzy przegłosowaliby, że istnieje ryzyko poważnego zagrożenia stanu praworządności w Polsce, co z kolei umożliwiłoby nałożenie sankcji łącznie z zawieszeniem głosu państwu ukaranemu w Radzie Europejskiej. Z tym że w tym wypadku wymagana jest jednomyślność, na co nie ma szans. W tej sytuacji kwestie art. 7 i unijnego budżetu, choć teoretycznie nie są ze sobą powiązane, to jednak traktowane są równolegle. Co by nie powiedzieć, są to narzędzia nacisku na Polskę mające na celu osłabienie naszej pozycji w ramach kwestii bardziej wymiernej, mianowicie unijnego budżetu.

Czy patrząc na zachowanie Timmermansa, który z jednej strony mówi o postępach negocjacji z Polską, o rychłym kompromisie, a z drugiej temu przeczy, to powstaje pytanie o cel dialogu z Komisją Europejską? 

– Rzeczywiście, jeśli chodzi o Komisję Europejską, nie wygląda to dobrze. Miejmy nadzieję, że przynajmniej w niektórych państwach Europy Środkowej i Wschodniej nastąpi jakaś głębsza refleksja i państwa te dostrzegą, że Komisja Europejska rości sobie prawo do ingerowania w kwestie praworządności danego kraju, co więcej, że poszerza się zakres jej władzy. Komisja rzeczywiście ma coraz większą władzę i kompetencje, czego przykładem jest art. 7 oraz próba uzależnienia wypłaty środków unijnych od stanu praworządności. Państwa członkowskie muszą się liczyć z tym, że teraz w centrum uwagi znajdują się Polska i Węgry, ale za chwilę krytykowana może być np. Bułgaria czy inne kraje. Niestety, powstał mechanizm pozatraktatowy, który ma charakter silnego nacisku politycznego, który nie ma żadnych dobrych bezpieczników w postaci weta. Miejmy nadzieję, że podczas głosowania art. 7 państwa będą głosować także za tym, aby ograniczyć władzę coraz bardziej panoszącej się Komisji Europejskiej. Widać też, że Frans Timmermans stara się grillować Polskę, jednak trudno z nim negocjować, skoro najpierw jest mowa o znalezieniu kompromisu, a teraz ten sam polityk zaczyna mówić, że kwestia praworządności nie obejmuje żadnych kompromisów, a praworządność jest albo jej nie ma.

Timmermans uzurpuje sobie nienależną sobie władzę?

– Jedno jest pewne, że w tym momencie – jak widać – wszystko zależy od interpretacji wiceprzewodniczącego Timmermansa, a w przyszłości w kwestii uzależnienia unijnych środków od stanu praworządności decyzja znowu będzie zależała od takich czy innych urzędników, a w przypadku głosowania także od polityków. Przypomnę, że mówimy tu o łamaniu zasad praworządności, a wspomniane przeze mnie osoby nie są kompetentne w tej kwestii. Czyli ten mechanizm i sposób negocjowania oraz postawa prominentnych polityków Komisji Europejskiej powinny budzić zastanowienie nie tylko w Polsce, ale również w innych stolicach państw europejskich.

Cały czas obracamy się wokół hasła o praworządności, tymczasem w kręgach osób, które rzekomo tak dbają o przestrzeganie tej praworządności, nie widać zrozumienia, czym jest praworządność.

  Na pewno jest to problem, który powinien zostać rozwiązany. Przypomnijmy, że w przypadku Polski i art. 7, który jest narzędziem nacisku w rękach w tym momencie Komisji Europejskiej, wcześniej na ten temat wypowiedziała się już Komisja Wenecka. Natomiast jeśli chodzi o uzależnienie uzyskiwania środków unijnych w ramach m.in. polityki spójności w zależności od stanu praworządności, to takiego mechanizmu dotychczas nie ustalono. Proszę zwrócić uwagę, że w ogóle nie wypowiada się władza sądownicza, która – jak się wydaje – byłaby tu najbardziej kompetentna. Natomiast decyzje mają podejmować urzędnicy unijni i politycy, czyli osoby, które niekoniecznie mają predyspozycje i wiedzę, aby ustalać, czy w danym państwie takie czy inne działania są zgodne z konstytucją czy też nie, czy sędziowie są niezależni czy może nie są. Jak widać, powstaje tu ogromne pole do działania dla polityków do naciskania na kraje, które wykażą się nieposłuszeństwem wobec tych państw Wspólnoty, które dysponują największym potencjałem gospodarczym, ekonomicznym, których głos przekłada się na decyzje Brukseli.

Kto podsyca cały ten spór na linii Komisja Europejska – Polska? Słyszymy, że niedawno u Timmermansa gościli np. przedstawiciele Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a więc oponenci wobec reform sądownictwa w Polsce…

– Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia – jak pan zauważył – ma interes w obronie racji własnego środowiska i patrzy na dokonywane reformy w Polsce z perspektywy owego środowiska. Natomiast problem z tym środowiskiem jest taki, że nikomu wcześniej nie udało się przeprowadzić reformy sądownictwa w Polsce, a ci, którzy nawet próbowali, to szybko z tych planów rezygnowali, bądź byli odwoływani ze stanowisk. Rząd Zjednoczonej Prawicy jest pierwszym, który stara się uporządkować sprawy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. To, że środowiska totalnej opozycji czy część środowisk sędziowskich – jak słyszymy – jeżdżą do Brukseli, ma na celu osłabienie Polski w negocjacjach z Komisją Europejską. Dotyczy to różnych kwestii, jak chociażby wspomniane negocjacje budżetowe czy, dajmy na to, budowa rurociągu Nord Stream 2. Z pozoru te kwestie są niby niepowiązane ze sobą, ale to nie jest do końca prawda. Siła negocjacyjna, słuchanie racji i argumentów danej strony zależy w dużej mierze od pozycji politycznej danego państwa. Teraz art. 7 i – jak się popularnie mówi – grillowanie Polski przez Fransa Timmermansa służy osłabianiu naszej siły negocjacyjnej w różnych sprawach i z całą pewnością nie przysłuży się nam chociażby podczas rozpoczętych negocjacji budżetu unijnego na lata 2021-2027.

Bruksela wykorzystuje totalną opozycję do swojej gry czy może totalna opozycja wykorzystuje łatwo dające się manipulować kierownictwo Komisji?

– Między działaniami Komisji Europejskiej i działaniami tzw. totalnej opozycji w Polsce jest – jak się wydaje – symbioza. Nie jest przecież tajemnicą, że takie osoby z kierownictwa Komisji Europejskiej czy państwa, które mają największe wpływy w Radzie Europejskiej, raczej chętnie widzą rządy liberalne w Polsce niż rząd konserwatywny. Z kolei Platformie na rękę jest owa krytyka i nękanie Polski, tyle tylko że jest to interes czy korzyść krótkowzroczna. Tymczasem, jak by spojrzeć na portfele Polaków i generalnie na interes państwa polskiego, to jest to bardzo ograniczony sposób myślenia. Dlatego warto zobaczyć, jak postępują inni. Na przykład w polityce brytyjskiej, jeśli chodzi o sprawy związane z polityką zagraniczną, jest takie popularne powiedzenie, które głosi, że jeśli istnieje spór między rządem a opozycją, to polityk przebywający za granicą, który wypowiada się w kwestii swojego kraju,  jest zawsze z rządem, nigdy przeciw. Natomiast kiedy wraca do kraju, to dopiero wówczas krytykuje działania rządu i przekonuje do swoich politycznych racji. A zatem jeśli chodzi o wewnętrzne spory, to powinny być one rozstrzygane we własnym kraju, natomiast w żadnym wypadku nie powinno to wpływać na pozycję, interesy tym bardziej nie mogą działać na szkodę własnej Ojczyzny.

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl