logo
logo

Zdrowie

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

„Dopalacze” z apteki

Środa, 16 stycznia 2019 (02:39)

Młodzież nadużywa leków bez recepty, które traktuje jak dopalacze.

Skutki są zatrważające. Młodzi ludzie korzystają z ułatwionej dostępności do środków bez recepty i wykorzystują ich działanie uzależniające. Według prof. Mariusza Jędrzejki, dyrektora Centrum Profilaktyki Społecznej, w Polsce mamy do czynienia z ukrytym wyzwaniem, jakim jest zjawisko lekomanii.

– Co trzecie zatrucie w Polsce jest skutkiem brania nie narkotyków, ale właśnie leków – wyjaśnia ekspert.

Jak dodaje, są trzy grupy leków, które są stosowane w celach pozamedycznych.

– Pierwsza grupa to leki nasenne i uspokajające. Sięgają po nie głównie ludzie z głębokimi, wewnętrznymi problemami, często o charakterze depresyjnym. Drugą grupę stanowią leki, które mogą mieć działanie psychodeliczne, zwykle w formie syropu. Wreszcie trzecia grupa to leki zawierające pseudoefedrynę i są one zażywane m.in. w celu uzyskania silnego pobudzenia. W skrócie: działają tak samo jak amfetamina – zauważa nasz rozmówca.

Pani Jolanta, farmaceuta z Warszawy, wyjaśnia, że substancje uzależniające to również dekstrometorfan i kodeina.

– Leki zawierające te substancje są sprzedawane bez recepty i niestety kupowane przez młodzież (również dorosłych) niekoniecznie w celach medycznych. Jest ograniczona ilość tych substancji, która może być sprzedana w trakcie jednej transakcji, ale przecież można pójść do kilku aptek w celu dokonania zakupu – wskazuje farmaceuta. Są to głównie leki na kaszel, katar, ale także przeciwbólowe.

Drogi Czytelniku,

cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.

Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym

Paulina Gajkowska

Nasz Dziennik