Mieszkańcy położonego pod polsko-ukraińską granicą Dołhobyczowa chcieli uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości, upamiętniając bój, w którym młodzi polscy ułani 10 grudnia 1918 roku pokonali w ich rodzinnej miejscowości wielokrotnie silniejsze oddziały ukraińskie.
Wiktoria oręża polskiego pod Dołhobyczowem jest dobrze udokumentowana. Dlatego na pamiątkowej tablicy miała się znaleźć inskrypcja: „W setną rocznicę zwycięskiego boju stoczonego 10 grudnia 1918 r. pod Dołhobyczowem przez 1 Pułk Szwoleżerów pod dowództwem majora Gustawa Orlicz-Dreszera z wojskami Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej”.
Tymczasem Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Oddziału IPN w Lublinie tak zmodyfikowało zaproponowany napis, że działacze społeczni z Dołhobyczowa uznali tę ingerencję za sprzeczną z ich intencjami. Z inskrypcji zniknęło bowiem określenie „zwycięski” bój, datę 10 grudnia zmieniono na 10-13 grudnia 1918 r., a „Polegli w boju o Polskę” na „Polegli”. Głównym argumentem stał się jeden wers, niepoparty żadnym historycznym źródłem, zamieszczony w wydanej w 1974 roku w Kanadzie publikacji ukraińskiego historyka Lwa Szankowśkiego, który napisał, że bój wygrali Ukraińcy.
– W sytuacji, gdy dysponowaliśmy sprzecznymi informacjami odnoszącymi się do rezultatu bitwy, przyjęliśmy bezpieczną formułę mówiącą o samym fakcie jej zaistnienia, bez podawania jej rezultatu – informuje „Nasz Dziennik” dr Mariusz Sawa z Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Lublinie.
Zdaniem płk. dr. hab. Juliusza Tyma, historyka wojskowości z Akademii Sztuki Wojennej, bój 10 grudnia 1918 roku w Dołhobyczowie był z pewnością rozstrzygnięty, ponieważ szwoleżerowie utrzymali w swoich rękach miejscowość.
– Dlatego dla nas, Polaków, to było zwycięstwo, a przede wszystkim było to zwycięstwo dla 1 Pułku Szwoleżerów. Trudno sobie wyobrazić, że pułk obrałby za datę swego święta pułkowego datę boju, który nie byłby zwycięski. To całkiem nielogiczne – mówi nam płk dr hab. Tym. Ingerencję w treść tablicy odrzucają działacze Dołhobyczowskiego Stowarzyszenia Regionalnego. – Wiem, że to była do pewnego stopnia bratobójcza wojna, ale nie można budować dobrosąsiedzkich stosunków na zakłamaniu i w imię politycznych względów zacierać prawdę historyczną – zaznacza Wojciech Kostecki, główny inicjator budowy pomnika.