Jak przyjął Pan stanowisko biskupów warszawskich w sprawie deklaracji dotyczącej polityki miejskiej wobec osób homoseksualnych, biseksualnych oraz transwestytów (LGBT)?
– Stanowisko księży biskupów, którzy twierdzą, że Deklaracja LGBT+ jest sprzeczna z konstytucyjnym prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz z obowiązującym prawem oświatowym, była oczekiwana przez katolików, ale też wszystkich ludzi, którzy z troską patrzą na ofensywę ideologii gender, politycznego homoseksualizmu. Ofensywa ta wkracza do polskich szkół, a więc zagraża naszym dzieciom, naszej młodzieży i prawom rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z przekonaniami.
Bardzo dobrze, że taki głos ze strony księży biskupów się pojawił. Ważne jest, żeby nie tylko świeccy, ale też hierarchowie Kościoła katolickiego wypowiadali się, zajmowali stanowisko w ważnych sprawach społecznych, a zwłaszcza w kwestiach dotyczących rodziny. Ten głos jest tym bardziej istotny, że w ostatnim czasie mieliśmy, niestety, do czynienia z zaniechaniami ze strony hierarchów kościelnych w Europie Zachodniej, co powodowało, że działania sił lewackich skierowane przeciwko prawom rodziców przekraczały kolejne granice czy bariery.
Czy sądzi Pan, że pojawią się kolejne głosy w tej sprawie?
– Niektórzy Polscy biskupi zabierali głos, pokazując zagrożenia, podobnie wielu księży zajmowało krytyczne stanowisko wobec fali deprawacji, przestrzegając przed zagrożeniami, jakie z tego wynikają. Natomiast zabrakło mi oficjalnego stanowiska hierarchii, Episkopatu Polski.
Oczywiście, Kościół ma obowiązek edukować również rodziców, pokazując im skalę zagrożeń, bo nie zawsze ludzie świeccy są w stanie dostrzec zagrożenia dla swoich dzieci. Niestety, także świat polityki, zwłaszcza zaś strona uważająca się często za prawicową, niestety nie wypełnia tego obowiązku. Wszyscy pamiętamy listy pasterskie Episkopatu Polski do wiernych za czasów PRL, gdzie każdy taki głos był ważnym wydarzeniem – zwłaszcza że Kościół katolicki pełnił wówczas szczególną rolę w Narodzie, a Prymas Stefan Wyszyński faktycznie był interreksem i jego głos był bardzo donośny, był zauważany i słyszany.
Teraz, choć czasy się zmieniły, też mamy różne zagrożenia – już nie tyle może związane z ateizacją i laicyzacją, ale zagrożenia bardzo niebezpieczne, właśnie w postaci działań wręcz libertyńskich wyrażanych przez ideologię genderyzmu. Stąd głos dwóch hierarchów: kard. Kazimierza Nycza, arcybiskupa metropolity warszawskiego, i bp. Romualda Kamińskiego, biskupa warszawsko-praskiego, jest ważny, ale potrzebne jest jeszcze mocniejsze, jednoznaczne stanowisko całego Episkopatu Polski.
Skoro biskupi warszawscy nie mają wątpliwości, że Deklaracja LGBT+ jest wbrew prawu, to dlaczego państwo polskie i odpowiednie władze nic z tym nie robią?
– To jest pytanie – zasadne – do władz państwowych RP, dlatego że są one obecnie kształtowane przez formację polityczną, na którą głosowało wielu Polaków katolików. Chociaż – i chcę to bardzo wyraźnie podkreślić – kwestia zagrożeń, o których rozmawiamy, nie jest to bynajmniej sprawa światopoglądowa czy kwestia, którą można by ograniczyć tylko do kategorii religijnych. Dlatego tym bardziej wydaje się, że formacja Prawo i Sprawiedliwość, która w swoim programie i działaniach tak bardzo mocno podkreśla troskę o rodzinę, powinna reagować.
Myślę, że podejście większości parlamentarnej i rządu jest podyktowane względami wyborczymi czy wręcz koniunkturalnymi i ta troska o rodzinę sprowadza się de facto do kwestii ekonomicznych, socjalnych. Oczywiście, są to działania pozytywne, ale mam wrażenie, że to za mało i działania ze strony obecnej władzy, jakich jesteśmy świadkami, są podyktowane chęcią pozyskania wyborców, szczególnie w okresie przed wyborami do europarlamentu, a następnie – na jesieni – do Sejmu, tymczasem brakuje troski i działań, które w sposób skuteczny przeciwstawiły się demoralizacji w szkołach. Jest to tym bardziej niepokojące, że instrumenty, aby skutecznie się przeciwstawić tego typu fali zagrażającej polskim dzieciom, są. Wniosek z tego, że brak działań stopujących jest decyzją polityczną, mamy zatem do czynienia z polityką zaniechania w tym obszarze szeroko rozumianego ładu moralnego w naszej Ojczyźnie. Trzeba bowiem powiedzieć jasno, że deklaracja LGBT+ w Warszawie to jest jeden z obszarów, który bezpośrednio uderza w ład moralny w Polsce.
Władze nie zdają sobie sprawy, że brak reakcji może być zachętą do kolejnych, jeszcze bardziej ekspansywnych zaborczych działań środowisk LGBT wobec polskich dzieci, a zatem czy szkoła, zamiast pełnić rolę służebną, pomocniczą dla rodziców w wychowaniu dzieci, może być miejscem ich deprawacji?
– Przykłady, które dostrzegamy w innych krajach, są niestety bardzo niepokojące i powinny nam w Polsce dać wiele do myślenia. Na przykład we Francji – w kraju jeszcze w połowie XX wieku mocno chrześcijańskim – dzisiaj głównym obszarem starcia cywilizacyjnego – bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną – była właśnie szkoła. I ta batalia o wolną szkołę, gdzie w dużym stopniu rodzice decydują o profilu tych placówek oświatowo-wychowawczych, o programach, stała się jednym z zasadniczych obszarów walki. To była również walka o zachowanie tzw. szkolnictwa prywatnego, a zatem szkolnictwa niezależnego od francuskiego państwa, które dzisiaj głosi ideologię republiki laickiej, nawiązując wprost do rewolucji francuskiej.
Wydawałoby się, że w Polsce sytuacja jest zupełnie odmienna, natomiast widać, że batalia o szkoły i edukację dzieci staje się jednym z najważniejszych frontów wojny cywilizacyjnej, wojny kulturowej. Od nas zależy, czy ją wygramy. I w tej sytuacji zaniechanie ze strony instytucji państwowych powoduje, że ofensywa sił laickich będzie coraz dalej idąca.
Przecież wiadomo, że jeśli nie przeciwstawi się skutecznie złu, tylko unika się konfrontacji, to wówczas zło się rozlewa bardzo szeroko. Póki co mamy do czynienia ze zdumiewającą polityką zaniechania w kwestii zasadniczych wartości. Nie ma wątpliwości, że należy przejść do ofensywy i tworzyć trwałe instytucje o charakterze – nazwijmy – konserwatywnym, a nie tylko stać bezczynnie, nie reagując na falę deprawacji, jaka się rozlewa wokół polskich dzieci. Większości parlamentarnej, która werbalnie walczyła o reformy sądownictwa, jeśli chodzi o sprawy zagrożenia deprawacją polskich dzieci, brakuje odwagi czy może chęci przeciwstawienia się tej fali laicyzmu, fali antyklerykalizmu czy w ogóle przeciwstawienia się atakom na Kościół katolicki i na prawa Polaków. Nie widzę, niestety, woli działania, nie dostrzegam też jakiegokolwiek skoordynowanego planu działania, który miałby na celu skuteczne przeciwstawienie się temu niebezpiecznemu procesowi.
A co z mediami? Czy media stają na wysokości zadania – zwłaszcza media publiczne?
– Niestety, media publiczne nie spełniają roli, jaką powinny spełniać. Nie mówię tu o programach informacyjnych czy publicystycznych, które też pozostawiają wiele do życzenia, ale chodzi mi o programy, jakie serwuje telewizja, np. seriale, i generalnie o to, jaki jest przekaz kulturowy w telewizji publicznej. Niestety, ten przekaz nie różni się niczym od telewizji w okresie rządów koalicji PO – PSL. Tymczasem misją telewizji publicznej jest szerzenie wartości, które są zapisane w polskim prawie. I to też jest jeden z elementów, które pokazują to, o czym powiedziałem wcześniej – mianowicie zaniechanie. Seriale w telewizji publicznej – praktycznie wszystkie – pokazują sytuację patologiczną w polskiej rodzinie, gdzie – według tego fałszywego przekazu – normą są rozwody, gdzie pojawiają się mniej lub bardziej daleko idące wątki homoseksualne itd. Natomiast w telewizji brakuje promocji prawdziwych wartości rodzinnych.
Po stronie władz czy ze strony mediów publicznych – jak Pan zauważył – nie ma woli prowadzenia w sposób zdecydowany walki z wojną cywilizacyjną i atakami na zdrową polską rodzinę, ale są osoby publiczne, jak Zofia Klepacka, która sprzeciwiła się deprawacji dzieci, za co wylała się na nią fala hejtu…
– Zdecydowana postawa medalistki olimpijskiej Zofii Klepackiej jest godna pochwały. Można powiedzieć, że w obliczu ataków na polskie dzieci, na polski model tradycyjnego wychowania Zofia Klepacka zachowała się jak trzeba. Dlatego za taką postawą należy się jej wielkie uznanie, oby takich odważnych osób publicznych było więcej. To jest postawa godna naśladowania i wsparcia ze strony polskich władz. Po raz kolejny widać, że jako obywatele, Polacy, musimy zastępować instytucje państwowe, które mimo obowiązku nie wypełniają swoich zadań.
Dziękuję za rozmowę.