Władimir Putin przypisuje Polsce współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej oraz oskarża nas o antysemityzm. Skąd ten atak Putina na Polskę?
– Jest – jak można przypuszczać – kilka wątków tego ataku prezydenta Federacji Rosyjskiej na Polskę. Z jednej strony te ataki mają wymiar historyczny, co zresztą nie jest niczym nowym, jeśli chodzi o działania Rosji, dlatego że historiografia rosyjska kontynuuje narrację historiografii sowieckiej czy nawet wcześniejszej – imperialnej rosyjskiej. Mamy zatem pewną ciągłość przekazu historycznego także w relacjach polsko-rosyjskich, poczynając już od okresu zaborów, rozbiorów Polski, w których udział brała również Rosja, i dalej poprzez kwestie związane z najnowszą historią – okresem II Rzeczpospolitej, okresem II wojny światowej. Przypomnę też, że przez wiele lat obowiązujące było kłamstwo katyńskie przekazywane przez historyków rosyjskich. Można zatem powiedzieć, że te obecne ataki to jest kontynuacja wspomnianej przeze mnie narracji historycznej. Trzeba też powiedzieć, że historiografia rosyjska – jeśli chodzi o II wojnę światową – szczególną rolę w walce z faszyzmem przypisuje Związkowi Sowieckiemu, w zasadzie mówi o wielkiej wojnie ojczyźnianej, i to jest pewien mit, który ma budować tożsamość państwową, narodową, imperialną również współczesnej Rosji. W 2009 roku ówczesny prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew powołał nawet specjalną komisję do spraw przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę interesom Rosji, której faktycznym celem było, aby w centrum narracji historycznej – rosyjskiej, była narracja służąca budowaniu prestiżu państwa, a nie prawda historyczna.
Ale ataku Putina na Polskę nie można rozpatrywać tylko w oparciu o fakty historyczne…
– Oczywiście, zamysł polityczny tych ataków jest o wiele dalej idący, również czas, kiedy te słowa padają, nie jest przypadkowy. Warto też przypomnieć, że w pewnym momencie, już po upadku Związku Sowieckiego, były próby przedstawiania historii w nieco innym aspekcie. Pojawiły się nawet elementy wyraźnie antystalinowskie, a nawet wątki antykomunistyczne. Jednak niestety w okresie prezydentury Borysa Jelcyna oficjalna propaganda rosyjska – bo ta historia ma, można powiedzieć, charakter państwowy i jest jak gdyby sterowana przez państwo, jeśli chodzi dajmy na to o podręczniki do historii itd. – propaganda ta powróciła do przekazu sowieckiego. Natomiast w wypowiedzi Władimira Putina – chyba najbardziej niepokojące – są wątki przypisujące Polsce nie tylko współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej, a zatem kolaboracje z Niemcami przy okazji zajęcia Czechosłowacji i odzyskania przez Polskę Zaolzia, ale pojawiają się przede wszystkim oskarżenia o rzekomy antysemityzm polskiej dyplomacji, polskiego państwa. I to jest jak się wydaje pewne novum w wypowiedziach wysokich przedstawicieli Federacji Rosyjskiej, bo do pewnych wątków historycznych typu, że Armia Czerwona wyzwalała Polskę, że II wojna światowa rozpoczęła się nie z chwilą ataku Niemiec – 1 września 1939 roku i Związku Sowieckiego – 17 września 1939 roku na Polskę, co było konsekwencją układu Ribbentrop-Mołotow, ale – według przekazu rosyjskiego – z chwilą ataku Niemiec na Związek Sowiecki, to do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Natomiast elementy wypowiadane teraz przez prezydenta Putina to rzeczy nowe.
W styczniu Putin ma gościć w Izraelu. Czy ta narracja może być pewnym przygotowaniem gruntu pod tę wizytę i stąd posądzenia Polaków o antysemityzm?
– Uważam, że wypowiedź Putina należy bezpośrednio wiązać z zapowiedzią – jaka padła zresztą już w ubiegłym roku – udziału prezydenta Rosji w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, które mają się odbyć w Izraelu. Jednym z najważniejszych gości – zapraszanych przez prezydenta Izraela – ma być właśnie Władimir Putin. Warto w tym miejscu przypomnieć, że kiedy w połowie tego roku prezydent Reuven Rivlin zapraszał Putina na te obchody, to poinformował o tym w Ambasadzie Federacji Rosyjskiej w Izraelu podczas obchodów „Dnia Rosji”, nazywając Rosję jednym z najbliższych sojuszników Izraela i wielkim przyjacielem. Dodał też, że Rosja jest państwem, które jest gotowe zapewnić bezpieczeństwo Izraela. Zatem na wypowiedź Putina przypisującą Polsce współodpowiedzialność za II wojnę światową oraz oskarżanie nas o antysemityzm należy też patrzeć w kontekście bardzo bliskich relacji rosyjsko-izraelskich. Dlatego niewątpliwie Władimir Putin chce w ten sposób doprowadzić do pewnej izolacji Polski – szczególnie jeśli chodzi o Izrael, ale może w jeszcze większym stopniu Stany Zjednoczone. Dlatego ten atak na Józefa Lipskiego, ambasadora Polski w Berlinie w 1938 roku, taki ma właśnie sens. To działanie bardzo niepokojące, a wypowiedź Putina nie jest przypadkowa, ale przemyślana i zaplanowana, co więcej – tego typu narracja może być kontynuowana. A zatem kulminacja wrogości może być jeszcze przed nami.
Jak ocenia Pan oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie skandalicznych słów Władimira Putina?
– To była dobra, zdecydowana, a przede wszystkim szybka reakcja polskiego premiera. W tym oświadczeniu pojawiły się również inne wątki związane, nazwijmy to, z sytuacją wewnętrzną czy też nieciekawą sytuacją rosyjskiego sportu, gdzie, jak wiadomo, za stosowanie dopingu sportowcy tego kraju zostali wykluczeni z najważniejszych imprez sportowych. I pod tym względem w oświadczeniu premiera Morawieckiego jest może za dużo wątków, ale generalnie reakcję polskich władz wobec kłamliwych oskarżeń Putina należy ocenić bardzo pozytywnie, także jeśli chodzi o tempo.
Opozycja uważa jednak, że to spóźniona reakcja i czeka na działania prezydenta Andrzeja Dudy…
– Opozycja – jak w wielu innych sprawach, tak i w tym wypadku – nie jest wiarygodna w swoich działaniach. Dlatego postawę formacji opozycyjnych można traktować jako element pewnej gry wyborczej w de facto już rozpoczętej, choć jeszcze nieoficjalnie, kampanii prezydenckiej. Jest też pytanie, czy prezydent Andrzej Duda nie powinien w jakiś sposób zareagować na tego typu wypowiedzi czy oskarżenia ze strony prezydenta Rosji. Są to być może kwestie związane z wymogami sztuki dyplomatycznej, aczkolwiek póki co mówimy o reakcji politycznej, a dyplomacja jest w pewnym tle. Formy reakcji prezydenta mogą być różne, być może w nieco innej formie jak wyraził to premier Mateusz Morawiecki, co, jak wspomniałem, było słuszne, ale prezydent Duda – jako głowa państwa – nie wchodząc w niuanse dyplomatyczne, być może też mógłby zareagować, choć w inny sposób.
Na przykład jak?
– Zastanawiam się, czy dajmy na to telefon do prezydenta Władimira Putina i krótka, aczkolwiek bardzo stanowcza rozmowa nie byłaby właściwą formą.
Czy i ewentualnie jaką rolę w odkłamywaniu historii i de facto wrogiej retoryki Moskwy może odegrać Polska Fundacja Narodowa?
– Oczekiwania związane z Polską Fundacją Narodową, z akcją na rzecz obrony dobrego imienia Polski i Polaków w świecie, były bardzo duże. Nic zatem dziwnego, że możemy odczuwać pewien niedosyt czy wręcz zawód, bo działania Polskiej Fundacji Narodowej trudno nazwać ofensywnymi. Owszem, są akcje spektakularne, wizerunkowe, ale nie bardzo widzę długofalową strategię działań w tym zakresie.
Co można zrobić?
– Doskonale wiemy, jak są przedstawiane wątki polskiej historii – szczególnie tej najnowszej – w krajach zachodniej Europy, gdzie historia Polski w podręcznikach francuskich, niemieckich czy innych krajów jest zupełnie na marginesie. Podobnie jest poza europejskim kontynentem, np. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii czy w Argentynie lub w Brazylii. Dotyczy to także II wojny światowej, gdzie bardzo dużo jest do zrobienia i wydaje mi się, że potrzebna jest tutaj aktywność Polskiej Fundacji Narodowej, żeby podjąć działania, które zmierzałyby do uzupełnienia braków w podręcznikach historii, ale także w świadomości opinii zachodniej jeśli chodzi o historię Polski.
A co z naszymi sojusznikami, dlaczego nie słychać odpowiedzi Zachodu, dlaczego nie ma presji międzynarodowej wobec ataków Putina na Polskę? Właściwie zareagował jedynie prezydent Czech…
– Dobrze, że zdecydowanie wypowiedział się prezydent Milosz Zeman, tym bardziej jest to ważny głos, bo, jak wiadomo, jego relacje z Moskwą są poprawne, a jednak potrafił zająć jednoznaczne stanowisko. Natomiast zdumiewające, że nie ma reakcji przywódców państw zachodnich – naszych sojuszników, bo faktem jest, że również one zostały zaatakowane przez Putina, który uznał, że konferencja monachijska i ustępstwa państw zachodnich były przyczyną wybuchu II wojny światowej. Oczywiście to prawda, że bierność państw zachodnich – tak wobec Sowietów, jak i Niemców, to jedna z przesłanek wybuchu II wojny światowej, ale to nie była przecież bezpośrednia przyczyna, którą był sojusz Stalina i Hitlera, sojusz niemiecko-sowiecki, sojusz III Rzeszy Niemieckiej i Związku Sowieckiego. Wiadomo zatem, kto był katem, a kto ofiarą. Myślę, że w tym kontekście ciekawie zapowiada się też zapowiadana wizyta prezydentów Izraela czy Francji, którzy zdaje się mają przybyć do Polski, aby wziąć udział w przyszłorocznych obchodach wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. A zatem jest wielkie zadanie również dla polskiej dyplomacji, aby odbudowywać dobry, prawdziwy wizerunek państwa polskiego i demaskować wszystkie kłamstwa, które się pojawiają w międzynarodowej przestrzeni publicznej. To jednak wymaga ofensywy zarówno dyplomatycznej, jak i w zakresie ukazywania prawdziwej historii Polski, i to nie tylko w bezpośrednich relacjach polsko-rosyjskich, gdzie nie ma wspólnego mianownika. Stąd powoływanie wspólnych komisji historycznych, dialogu są – moim zdaniem – zupełnie bezcelowe, przynajmniej dzisiaj. Natomiast trzeba skoncentrować działania w tym zakresie właśnie na forum innych krajów, przede wszystkim państw europejskich, ale też w Stanach Zjednoczonych.
Dziękuję za rozmowę.