Patrząc na problemy związane z ratowaniem życia Polaka pozostającego w śpiączce w Wielkiej Brytanii, czy można powiedzieć, że cywilizacja śmierci jest w natarciu?
– Z całą pewnością cywilizacja śmierci próbuje rozszerzyć swój zasięg. Przy tej okazji widzimy też sytuację, w jakiej znalazła się Wielka Brytania i jej system sądowniczy. Przyglądając się sytuacji formalno-prawnej z bliższej perspektywy, widać, że brytyjskie władze rządowe mają – w jakimś sensie – ręce związane wyrokami sądów. To sądy brytyjskie kształtują po części system prawny w Wielkiej Brytanii i to orzecznictwo brytyjskich sądów, w tej chwili, rzec można, jest mocno zindoktrynowane marksizmem czy hedonizmem w kwestii przedmiotowego traktowania ludzkiego życia. Co by nie powiedzieć, brytyjski sąd, który zdecydował o odłączeniu Polaka od aparatury, od podawania mu pożywienia i płynów, skazując go tym samym na śmierć głodową, potraktował jako element istotny komfort życia nie pacjenta, ale jego rodziny, której część domagała się odłączenia od aparatury podtrzymującej jego życie. I pod tym względem jest to przerażające, że cały system prawny nie chce pozwolić na wyłom, tylko dlatego, że taka jest doktryna prawa anglosaskiego w Wielkiej Brytanii. Zresztą nasi lekarze twierdzą, że były znacznie gorsze przypadki ludzi, którzy ze stanu śpiączki byli wybudzani, przechodzili intensywną rehabilitację i później prowadzili w miarę normalne życie. To pokazuje, że strona brytyjska idzie na łatwiznę, że jeśli ktoś nie rokuje, może być ciężarem dla społeczeństwa, dla rodziny, to po co inni mają te brzemiona nosić…
Przyznam, że uderzyło mnie uzasadnienie brytyjskiego sądu, który stwierdził, że „życie nie jest w interesie pacjenta”, a transport do Polski mógłby go narazić na dodatkowe cierpienia i w efekcie na śmierć.
– To jest kuriozalne tłumaczenie, mianowicie usiłuje się zagłodzić człowieka i de facto zastosować wobec niego jedną z najbardziej dotkliwych, nieludzkich metod pobawienia go życia, gdzie człowiek umiera w wielkich cierpieniach. I co ciekawe, sąd bez wahania decyduje się na zadanie tego typu śmierci głodowej, a boi się podjąć ryzyko i obawia się, że ta osoba podczas transportu może umrzeć. To wyraźna sprzeczność. Nie kwestionuję tego, że takie ryzyko istnieje, bo towarzyszy ono nam wszystkim na co dzień, chociażby podczas podróży czy to komunikacją zbiorową, czy komunikacją samochodową, czy nawet idąc ulicą może się nam coś niespodziewanego przytrafić, a zatem jakiś promil niebezpieczeństwa zawsze istnieje. Nie chcę też oceniać skali, która w tym konkretnym przypadku jest o wiele wyższa w stosunku do codziennej komunikacji, ale próba zrównywania pewnej śmierci – głodowej, w cierpieniach, z ewentualną, która może nastąpić podczas transportu chorego do Polski, ale wcale nie musi, jest niezrozumiała. I tego brytyjski sąd niestety nie wziął pod uwagę. Tak czy inaczej jest to wejście – nieco inną drogą niż w Europie kontynentalnej – z doktryną eutanazji, i to podszytej głęboką eugeniką, czyli eliminacją osób, które nie są w podeszłym wieku, tylko uległy wypadkowi i jako niepełnosprawni są ciężarem dla społeczeństwa, są kosztem dla państwa. I zasada jest taka, aby te koszty racjonalizować, czyli po prostu eliminować.
Brzmi to strasznie…
– Owszem, ale niestety taką mamy recydywę eugeniki na zachodzie Europy, której hasłem jest aborcja, której hasłem jest eutanazja. Są to też hasła celowo promowane, które nie odzwierciedlają tego, czym de facto są i czym skutkują. Proszę zauważyć, jak reaguje lewica, kiedy – na przykład ja – staram się w dyskusji publicznej używać innego określenia na aborcję, mianowicie zabijanie dzieci nienarodzonych. Wtedy pojawia się wielkie larum, wielki krzyk, dlaczego używam tak mocnych słów, dlaczego tak brutalizuję język publiczny. Podczas gdy po prostu mówię prawdę i nazywam rzeczy po imieniu. Tak samo eutanazja jest zabijaniem ludzi starszych, chorych, niedołężnych osób, które wymagają wsparcia rodziny, wsparcia państwa. Jesteśmy dzisiaj na takim poziomie rozwoju cywilizacyjnego, że to nie powinno stanowić większego problemu dla społeczeństw, dla poszczególnych państw – zwłaszcza z naszego kręgu cywilizacyjnego, bardzo wysoko rozwiniętego, tymczasem zachowujemy się jak zwierzęta albo jak starożytni Grecy ze Sparty.
Gdzie w tym wszystkim jest godność osoby ludzkiej, o której z takim zapałem i konsekwencją nauczał św. Jan Paweł II?
– Niestety dzisiaj tego brakuje. Dlatego trzeba to wpoić przede wszystkim naszym młodym rodakom, młodemu pokoleniu Polaków. To jest swoista szczepionka na zagrożenia dnia codziennego. My musimy wiedzieć o tym – i to występuje także przy dyskusji dotyczącej obostrzeń covidowych, gdzie część sceny politycznej krzyczy – otwórzmy całą gospodarkę, nie przejmujmy się covidem, jeśli już, to umrą najsłabsi. Czy takie podejście to nie jest pewna forma eugeniki, darwinizmu społecznego, gdzie oczywiście zrozumiałe są racje ekonomiczne, bo ludzie chcą pracować, mają swoje zobowiązania finansowe, zobowiązania prywatne wobec rodziny, ale z drugiej strony – na tej szali kładzie się kwestie ludzkiego zdrowia i życia. Przecież każdy z nas, w bliższym czy dalszym otoczeniu, doświadczył przypadków osób, które zmarły na COVID-19, a w Polsce jest to przecież blisko 40 tysięcy osób. Co więcej, analizując dane GUS, widzimy, że w ubiegłym roku mieliśmy o blisko 77 tysięcy zgonów więcej niż rok wcześniej. Nie wszystkie osoby zmarły na COVID, bo nasze społeczeństwo niestety się starzeje i ten współczynnik zastępowalności pokoleń jest u nas dalej ujemny, ale to i tak pokazuje skalę, bo oto nagle liczące ponad 70 tysięcy mieszkańców miasto wielkości Pabianic czy Zgierza znika z powierzchni ziemi.
Jak zahamować przymusową eutanazję ludzi chorych, która się rozprzestrzenia w świecie, jak zatrzymać ten pochód śmierci?
– Przede wszystkim należy zacząć od kwestii narracyjnej, a następnie prawnej. Musimy uświadomić ludziom, że podstawową wartością w naszej doczesności jest życie ludzkie. To znaczy jeśli nie ma życia, to nie ma człowieka, nie ma rodziny, nie ma społeczeństwa, nie ma narodu i nie ma państwa. To takie oczywiste. Jeśli zatem wyciągniemy z tej wielkiej konstrukcji tę cegiełkę, to cały budynek się zawali. Jeśli my nie będziemy szanować tych fundamentów, a fundamentem wszystkiego, co nas otacza – życia gospodarczego, społecznego, politycznego, kulturalnego, naukowego – jest życie ludzkie , i jeśli nie będziemy szanować życia ludzkiego, jeśli nie będziemy chronić życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, to czeka nas zagłada, czeka nas koniec cywilizacji. Przyjdzie inna cywilizacja, która będzie szanować to życie, ale to już mogą być zupełnie inne wartości, to może być świat islamu, to może być świat zupełnie nam odległy, odmienny. I to powinno też mieć swoje odzwierciedlenie w prawie międzynarodowym, to znaczy uważam, że w tej chwili są już czynione wysiłki przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, aby do konwencji międzynarodowych dotyczących prawnej ochrony życia wprowadzić zapis o godności życia ludzkiego. Problem eugeniki – ten, który istniał w pierwszej połowie XX wieku – zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, a potem w Europie, po doświadczeniach II wojny światowej został z wielu państw świata wycofany. Uświadomiono sobie bowiem, do czego prowadzi eugenika, że jest to selekcja nienaturalna, selekcja wymuszona człowieka na człowieku, co prowadzi do masowych mordów, eksterminacji osób chorych psychicznie, osób upośledzonych, osób, które reprezentują rasy uznawane przez część świata nauki za gorzej rozwinięte, że to prowadzi do niesamowitego wręcz okrucieństwa, dehumanizacji i popycha człowieka do olbrzymich zbrodni, o których największym piewcom eugeniki się nie śniło. Warto przy tej okazji podkreślić, że niektóre państwa do lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia miały u siebie jako obowiązujący mechanizm eugeniki, wystarczy tylko wymienić Szwecję.
Może rozpoczynając pogłębioną edukację, powinniśmy częściej sięgać do nauczania św. Jana Pawła II. Tam o wartości i ochronie życia ludzkiego było wszystko…
– Dokładnie tak. Dlatego też takie właśnie zadanie stawia polskiej edukacji minister, profesor Przemysław Czarnek, aby nauczanie św. Jana Pawła II było obecne nie tylko w ramach lekcji języka polskiego. Nauczanie Polaka Papieża jest uniwersalne, traktuje o fundamentalnym prawidle godności osoby ludzkiej, tej przyrodzonej godności, która jest niezbywalna i którą trzeba na każdym kroku – zwłaszcza w perspektywie tych doświadczeń naszego narodu w XX wieku – traktować bardzo poważnie. Liczę, że są narody na świecie doświadczone również taką czy inną traumą, które również w taką inicjatywę polityczną, międzynarodową się zaangażują. Nie oglądając się na innych, musimy zacząć od naszego podwórka, od naszych dzieci, od naszej młodzieży, aby im te wartości wpoić, bo jak mówi mądre polskie przysłowie: Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”
Czy, jeśli sprawa Polaka z Plymouth i objęcie go immunitetem dyplomatycznym, czyli niejako wyjęcie go spod jurysdykcji brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości, aby uchronić go przed śmiercią, zakończy się sukcesem, to może być precedensem i zwrotem w tego typu przypadkach?
– Może, ale nie musi niestety. Może, bo pokaże wszystkim władzom Wielkiej Brytanii, ale też władzom innych krajów, że państwo polskie upomina się o swoich obywateli, że państwo polskie serio traktuje normę z art. 38 Konstytucji RP mówiącą o prawnej ochronie życia każdego obywatela. I bez względu na to, czy ten obywatel przebywa w kraju czy za granicą, to państwo polskie będzie chronić swoich obywateli. Jednakowoż może to być także sygnał dla wielu państw, aby podążały naszą drogą, to znaczy, żeby chroniły swoich obywateli na każdej szerokości geograficznej, ale jednocześnie żeby te państwa, które mają u siebie złe, nieludzkie prawodawstwo, zastanowiły się nad sensem takich norm.